Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Huit.

*z racji tego, że szesnaście lat temu, czternastego czerwca urodził się najukochańszy, najlepszy człowiek, jakiego znam, ale też mój najlepszy pod słońcem przyjaciel, bez którego nie wyobrażam sobie życia, mimo że jest ekstremalnie głupi i zachowuje się jakby miał torbiela mózgu, chciałabym życzyć Ci w tym dniu wszystkiego najlepszego! dużo ładniejsze życzenia złożyłam Ci już wcześniej, więc pozostaje mi tylko dedykować Ci ten rozdział i wysłać wielkiego, internetowego przytulasa, oraz przeklinać Boga za to, że w tym dniu urodziła się największa spierdolina umysłowa, jaką znam:-) Kocham Cię, Mati i nie mogę doczekać się wakacji, bo wtedy znów zobaczę Twoją głupią mordkę (wszyscy śpiewają "Sto Lat" dla Matiego!!!)

Ashton nie opuszczał pokoju przez cały ranek, mimo naszych licznych próśb, a z czasem i dosadnych rozkazów. Calum też ledwo trzymał się na nogach, ale tylko dlatego, że całą noc debatował nad stanem jego miłości i nad tym, co właściwie powinien zrobić. Ja też byłem zmęczony. Zmęczony posiadaniem pod moim dachem dwóch załamanych kolesi i zmęczony faktem, że Michael wciąż jest tak daleko ode mnie, mimo że mam go wręcz na wyciągnięcie ręki.

Punkt ósma byłem w trakcie konsumowania byle jakiej jajecznicy, a raczej dłubania w niej widelcem, a z sypialni moich znajomych wciąż wydobywały się bliżej niezidentyfikowane dźwięki i szloch. W końcu brunet zaszczycił mnie swoją obecnością i zajął miejsce przy stole.

- Zamierzasz powiedzieć Michaelowi o wczorajszej sytuacji? - zaczął, gdy przechwycił ode mnie talerz.

- Nie wiem. Pewnie i tak nie będzie chciał mnie wysłuchać.

- Przy takim stanie rzeczy ciężko będzie ci się do niego zbliżyć – chłopak parsknął i zaczął jeść. - Ale poważnie, powinien wiedzieć. Ashton nie może być dłużej na jego czarnej liście.

- I tak będzie, nie znasz Clifforda? - prychnąłem i z powrotem odebrałem od niego mój posiłek. Musiałem zagryźć smutki.

- Cóż, na pewno nie tak dogłębnie, jak ty – poruszał sugestywnie brwiami, a ja pacnąłem go w ramię i sarknąłem.

- Nawet kiedy masz depresję, musisz być takim dupkiem?

- Najwidoczniej – wzruszył ramionami. - Obudź Irwina i jedź z nim dziś do pracy. Powinien porozmawiać z Mikey'em, nieważne, czy obie strony okażą aprobatę.

- Zbyt dużo mądrych słów, jak na ciebie, ale pomysł nie jest głupi. Najwyżej mnie zabiją – parsknąłem sarkastycznie i upiłem łyka schłodzonej już kawy.

- Żadna strata.

***

Zadanie nie było łatwe do wykonania. W pierwszej fazie Ashton zapierał się rękami i nogami i zaręczał, że nie opuści łóżka. Druga faza równała się napadowi agresji i licznym wulgaryzmom, ale trzeciej towarzyszyła już tylko rezygnacja i spokój. Takim też sposobem finalnie czekaliśmy w dwójkę na przystanku autobusowym i dałbym sobie rękę uciąć, że jeden stresował się bardziej od drugiego.

- Nie trząś się tak – szepnąłem. - Przez ciebie i ja zaczynam się bać.

- Niepotrzebnie z tobą wychodziłem, to nie skończy się dobrze.

- Z takim podejściem na pewno. Bądź dobrej myśli, Michael się zmienił.

- Rano mówiłeś, że na gorsze – Ashton posłał mi dezaprobowane spojrzenie, a ja zganiłem się za to w duchu.

- Och, do jasnej cholery, zamknij się.

Złotowłosy blondyn złożył usta w cienką linię i do czasu przyjazdu busa nie odezwał się ani słowem. Podczas podróży też nie rozmawialiśmy, a jedyne, co robiliśmy, to napawanie się ostatnimi chwilami spokoju. Logicznym było przecież, że z chwilą przekroczenia progu herbaciarni, wkroczymy w przysłowiową paszczę smoka.

- Spóźniłeś się minutę, a wiesz jakie są... - Michael przerwał w połowie zdania, gdy w progu zobaczył mojego towarzysza. - To będzie ciekawe – założył ręce na piersi i oparł się o stół, patrząc to na mnie, to na Irwina z wyczekującą miną.

- Zanim zaczniesz wyciągać pochopne wnioski, daj nam wyjaśnić.

- Czekam – wzruszył ramionami.

- Cóż, to dość zabawna sytuacja i nie wiem nawet od czego zacząć.

- Najlepiej od początku – Clifford parsknął, a ja mogłem się tego spodziewać.

- Widzę, że masz dobry humor – prychnąłem na jego uwagę. - Ashton nie jest niczemu winny. To znaczy, poniekąd jest, ale to nie było z jego inicjatywy.

- Nie wiem, o czym mówisz – twarz Mikeya przybrała zdziwiony wyraz, a on sam jakby bardziej skupił się na tym, co mówię.

- Teraz ja przejmuję pałeczkę, więc zamknij się, Hemmings – Ashton uniósł dłoń ku górze i odchrząknął znacząco. - Cały ten licealny, głupi plan nie był moim pomysłem. To Grace wymyśliła i wcieliła w życie ten pomysł. Wykorzystała przy tym fakt, że byłem w niej dość mocno zakochany, właściwie, dopiero wczoraj mi przeszło – zachichotał pusto, bardziej do siebie, niż do nas. - Zgodziłem się wziąć winę na siebie i zainicjować całokształt na moją niekorzyść, ale teraz odczuwam tego skutki. Bill oszukała nas wszystkich. Ciebie – tu wskazał na Michaela – bo próbowała udawać dobrą przyjaciółkę, Luke'a, bo zgodnie z jej zamierzeniami, myślał, jak zresztą wszyscy inni, że to moja wina, a mnie? A mnie dlatego, że wykorzystała mnie i moje pieniądze, żyła na moich funduszach i mojej krzywdzie, a ja byłem tylko zakochanym gówniarzem, który wczoraj zupełnie przypadkiem dowiedział się, że był zdradzany i oszukiwany przez kilka lat, na rzecz innego gościa i czarnych układów z nim. Nie wiem jakich, ale chyba nie chcę wiedzieć.

- Ashton, nie musisz... - Michael zaczął, ale blondyn wszedł mu w słowo.

- Nie, chcę wszystko wyjaśnić, Michael. Jest mi tak strasznie głupio, przeze mnie wy, um, rozstaliście się i wszystko przybrało zły obieg, a ja nie zauważałem tego, bo ta idiotka przysłoniła mi wzgląd na rzeczywistość. Dopiero po wczorajszej sytuacji zrozumiałem, w jakim gównie siedzę i z momentem wyrzucenia jej z mieszkania Luke'a i Caluma poczułem, że znów mogę być dobrym człowiekiem. Chcę cię... Poprawka, was. Chcę was przeprosić za to, że byłem takim chujem i choć pewnie graniczy to z cudem, przyjmijcie moje żałosne przeprosiny.

- Cholera – Michael złapał twarz w dłonie. - Czuję się jak w pierdolonym filmie. To w ogóle nie powinno mieć miejsca. Ashton, to nie jest tak, że nie chcę ci wybaczyć, ale masz rację, byłeś chujem. Nieważne, czy to przez ciebie, czy nie, ale pół szkoły widziało moje nagie zdjęcie i chciałbym cię, kurwa, zabić. No właśnie, chciałbym, ale nie tak bardzo, jak Grace.

- Wyrządziła nam dużo gówna – wciąłem się – ale teraz wychodzimy na prostą. Michael, sam mówiłeś, że od tamtego czasu prowadzisz nowy rozdział swojego życia. Czemu nie zaczniesz udawać, że tamten Ashton nie istniał?

- To było zbyt mądre, jak na ciebie – czarnowłosy zachichotał i uśmiechnął się w moją stronę - ale okej. Jestem Michael – wyciągnął rękę w stronę Irwina, a ten niemalże od razu ją uścisnął.

- Miło mi, Ashton.

- I tak cię zabiję – Clifford po upływie kilku sekund puścił jego dłoń i wykrzywił usta w teatralnym grymasie.

- Wiem.

- Ciebie też – pokiwał palcem wskazującym w moją stronę, a ja zaśmiałem się cicho.

- Wiem.

- - - - - - - - - - -

hej:-)

Dziękuję słodziutkiej @viviellex za nominację do 12 faktów, ja jednak nie nominuję nikogo, ale jeżeli ktoś też ma ochotę podjąć się tego wyzwania, droga wolna, czujcie się mentalnie nominowani:-) 

  1♡ Mam na imię Julia, ale to akurat powszechnie wiadome:-) Znajomi mówią na mnie jednak Kaczka, co w sumie nieszczególnie jest mi na rękę i brzmi to głupio, ale nie mam na to wpływu ewh:-( Ogólnie nie przepadam za moim imieniem/nazwiskiem/przezwiskiem/cokolwiek.

 2♡ Naturalnie jestem blondynką, ale farbowałam włosy kilkukrotnie. Pierw postawiłam na rude końcówki i było to bodajże w wakacje przed szóstą klasą (to trochę żałosne, ale nie mówmy o tym), potem, po sporym kawałku czasu pofarbowałam całe włosy na miedź i przez duży kawał czasu byłam czerwono-ruda, ale gdy kolor zaczął się wypłukiwać i wpadał już w pomarańczę, zdecydowałam się wrócić do blondu. Farba jednak nie złapała i aktualnie mam naturalne sombre przechodzące z mojego naturalnego koloru do "złocistego" blondu, przełamanego pomarańczowymi tonami i refleksami (o dziwo wygląda to całkiem znośnie, ale nie wiem czy wiecie, o co mi chodzi:-) ). Myślę teraz nad brązem/platyną/czernią, ale wciąż idk:-( 

  3♡ Mam obsesję na punkcie pielęgnacji, kosmetyków, wizażu i całej reszty beauty stuff , o czym świadczy moja łazienka i toaletka:-) Jednak największy nacisk zawsze kładę na brwi, brwi to moje dzieci:-( 

  4♡ Mimo że nie mam wyjątkowo ładnej barwy głosu (cri, w ogóle nie mam ładnej barwy głosu), jest on bardzo wysoki - do tego stopnia, że potrafię odwzorować dźwięki takie jak F5, C5, czy A5 albo tony rejestru gwizdkowego *jeżeli nie wiecie o czym mówię, to posłuchajcie Mariah Carey, albo Ari, idk* (z tego miejsca pozdrawiam Patrycję, która pomyliła mnie z gwizdkiem nauczycielki, ilysm) 

  5♡ Moimi największymi idolami są chronologicznie Ariana Grande (jestem "z nią" najdłużej, bo od końcówki 2012 roku), skład Years&Years i 5sos, ale niewiele mniej lubię też Pentatonix, Shane'a Guerrette (just sayin', ale zawsze odpisuje mi na tt i czuję się fajna af), Troye'a Sivana, DiCaprio (moja miłość dzieciństwa i pierwszy poważny celebrity crush), Harry'ego Stylesa (byłam Directioner w 2012/13, stare, nieaktualne dzieje), czy Dylana O'Briena.

  6♡ Mam mega dużo OTP (paradoks, hehe)!! Zaliczają się do nich m.in. Muke (największa miłość, cri), Cashton, Larry, Mavi (Mitch i Avi z Pentatonix), Troyler i Memre (Mikey i Emre z Y&Y). 

  7♡ Kocham pomidorówkę, szpinak, ser pleśniowy, czarne oliwki i tuńczyka:-)

  8♡ Boję się pająków, małych przestrzeni, psów i zatłoczonych pomieszczeń/dużych zgromadzeń ludzi.

  9♡ Jestem uczulona na lateks, co wiąże się między innymi z tym, że nie mogę dotykać balonów lub też nosić gumowych rękawiczek:-(

  10♡ Jestem jednym, wielkim kontrastem, w każdym aspekcie. Nie wiem, jak ubrać to w słowa, ale ogólnie rzecz biorąc jestem wyjątkowo bipolarna i zachowuję się, jakbym miała dwie osobowości. Każdy z moich przyjaciół potwierdzi, że jestem osobą o kilku twarzach.

11♡ Jestem największym introwertykiem, jakiego znam, co jest wyjątkowo niewygodne i smutne, bo obecność ludzi mnie drażni, a spędzenie dnia w szkole to dla mnie morderstwo, nie przebywam nawet z rodziną, o ile nie jestem zmuszona.:-)

12♡ Kocham koty, koty to życie. Moi znajomi nienawidzą mnie, bo zawsze, gdy zobaczę taką małą kulkę szczęścia gdziekolwiek, cała reszta wszechświata przestaje dla mnie istnieć, ewh.

- - - - -

dobra, nie umiem bawić się w takie rzeczy:-( wyszło nudno i długo, ale mam nadzieję, że chociaż rozdział wam się spodobał, Boże

jestem nudna nieważne papapapa 



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro