Te quiero
Nairobi tuż po tym, jak kazała wyłączyć maszyny drukujące pieniądze pobiegła szukać Berlina. "Bez niego nie pójdę!" myślała. Gorączkowo przeszukała większą część mennicy, jednak Berlina nigdzie nie było. Szukałaby dalej, gdyby nie Helsinki, który zabrał ją wprost do sejfu numer trzy, czyli tam gdzie był tunel, którym mieli uciec do hangaru Profesora. Przez całą drogę się wyrywała, oraz krzyczała, że musi znaleźć Berlina, że bez Berlina nigdzie nie pójdzie i inne tego typu. Gdy tylko dotarli na miejsce, a Helsinki postawił Nairobi na podłodze, kobieta znów chciała pobiec, żeby znaleźć dowódcę. Serb próbował ją odciągnąć od tego pomysłu, nalegając, by już weszła do tunelu. Znów zaczęła się wykłócać, aż przyszedł Berlin. Czarnowłosa myślała, że dosłownie umrze ze szczęścia. Wszystko jednak się posypało, gdy dowódca porywaczy powiedział:
— Policja jest coraz bliżej. Ktoś musi tu zostać i ich powstrzymać.
— Nie ma mowy! Wyjdziemy stąd wszyscy! Nikogo nie zostawimy! — wykrzyczała kobieta, która zdążyła się domyślić, że Berlin mówił o sobie.
— Nairobi, wiesz, że ktoś musi to zrobić — odpowiedział spokojnie dowódca porywaczy.
— Nie zgadzam się! Nie zostawię cię tutaj! — odparła, nadal krzycząc.
— Czemu naciskasz Nairobi? Czemu tak bardzo ci zależy, bym poszedł z wami? — zapytał ją brunet.
Nairobi chwilowo zatkało. W tym momencie, chciała mu wyznać wszystko. Wyznać, że już podczas pobytu w Toledo coś do niego poczuła. Wyznać, że to z nim chciałaby odnaleźć swojego synka. Wyznać, że chciałaby z nim być, kiedy on by produkował wino w drewnianych beczkach. Wyznać, że to właśnie z nim chciałaby spędzić życie po napadzie. Wyznać, że jest on dla niej najważniejszym facetem w jej życiu. Wyznać, że... kocha go. Nie odpowiedziała nic, tylko go pocałowała. Po chwili przerwała pocałunek, przytuliła mężczyznę i patrząc mu prosto w oczy, wyznała:
— Kocham cię, Andrésie de Fonollosa.
Berlin był nieco zdziwiony, ale też... zadowolony. Właśnie się dowiedział, że kobieta, w której cicho się podkochiwał, żywi do niego to samo uczucie. W tej chwili, zdał sobie sprawę, że nie zostawi czarnowłosej samej. "Umrę z honorem kiedy indziej" pomyślał. Pocałował ją czule w czoło, po czym powiedział:
— Ja ciebie też kocham, Nairobi — po czym uśmiechnął się do niej.
Brunetka również się uśmiechnęła, jednak gdy zauważyła stojącą obok sparaliżowaną Ariadnę, uśmiech zniknął z jej twarzy i spytała:
— A co z nią zrobimy? — następnie kiwnęła głową, wskazując na zakładniczkę.
Berlin, który przypomniał sobie o jej obecności, spojrzał na zielonooką. Następnie oznajmił:
— Zostawimy ją tu. Helsinki, jak tylko wejdziemy do sejfu, zamkniesz wrota, tak, aby ona nie weszła — wydał rozkaz.
Serb kiwnął twierdzącą głową, a Ariadna się rozpłakała i zaczęła się drzeć, jednak porywacze to zignorowali i weszli do sejfu, zostawiając beksę samą. Helsinki zamknął wrota, a następnie dołączył do Nairobi i Berlina, którzy już uciekali tunelem. Kobieta wydostała się pierwsza, po czym pomogła wyjść Berlinowi. Tuż za nimi wyszedł Helsi.
— Dobry Boże, już się martwiłem, że nie zdążycie! Szybko, przebierajcie się, nie mamy czasu! — powiedział Profesor, po czym rozdał im ubrania.
Porywacze zaczęli wykonywać prośbę Sergio, czyli przebierać się w naszykowane ubrania. Podczas wykonywania tej czynności, Berlin nie mógł sobie odmówić i spoglądał co jakiś czas na zgrabną sylwetkę Nairobi. Nairobi, która poczuła na sobie jego wzrok, lekko się uśmiechając, przewróciła oczami, po czym skończyła się przebierać. Kiedy wszyscy byli już przebrani, Sergio oznajmił:
— Wszyscy już przebrani? Tak? Bardzo dobrze! Helsinki, będziesz prowadził, ja usiądę obok ciebie. Berlin i Nairobi, wy usiądziecie z tyłu ciężarówki, powinno być trochę miejsca tuż przy ściance oddzielającej siedzenia od tyłu. Raz, raz, raz, reszta już wyszła, wsiadamy!
Serb zgodnie z poleceniem usiadł za kierownicą, Profesor obok niego, zaś Nairobi wraz z Berlinem, po tym jak zamknęli tylne drzwi ciężarówki, przecisnęli się do ścianki przy kabinie kierowcy i usiedli na podłodze. Ciężarówka odjechała, opuszczając przy tym hangar, który dotychczas był kryjówką Profesora. Gdy przejechali nieduży kawałek, można było usłyszeć syreny policyjne, zapewnie jadące do hangaru. Kiedy jednak ucichły, ciężarówka ruszyła dalej, a Helsinki zaczął krzyczeć zadowolony "Profesor! Haha! Chwała Profesorowi!". Tymczasem z tyłu, brunet zaczął rozmowę z Nairobi:
— Kiedy mówiłem, że gdybym miał wybierać, z którą z was miałbym się przespać i wybrałem Tokio... kłamałem. Nie powiedziałem prawdy, bo... nie chciałem cię zawstydzić. Cholera jasna, kocham cię ponad życie. A jeśli chodzi o Ariadnę... byłem zdesperowany, już bałem się, że jestem w twoich oczach stracony — powiedział cały czas patrząc jej w oczy.
Nairobi pocałowała go w policzek, po czym powiedziała:
— Ja ciebie też kocham. Każdy popełnia błędy, wybaczam ci.
Wtuliła się w mężczyznę, po czym wyszeptała:
— Ágata. Jestem Ágata Jiménez.
Potem spojrzeli na siebie. Już mieli się pocałować, lecz przerwał im Sergio, który jakimś cudem wszystko słyszał:
— Czy ja znowu o czymś nie wiem? — zapytał.
Berlin, zarówno jak i Nairobi zaczęli się śmiać.
~ Dwa miesiące od zakończenia napadu ~
Plaża w Tajlandii, domek Nairobi i Berlina
— Axel, Andrés, obiad! — zawołała Ágata, kładąc na stole półmisek z paellą.
Wtedy usłyszała jak do domu wchodzą jej synek i partner. Chłopiec powiedział, że idzie siusiu, po czym pobiegł do toalety. Berlin zaciągnął się zapachem dania, po czym oznajmił:
— Mm, paella według tradycyjnego przepisu. Postarałaś się kochanie — następnie do niej podszedł i ją przytulił od tyłu.
— Poczekaj, aż zjesz, wtedy zmienisz zdanie, według mnie, wyszła okropnie — odpowiedziała roześmiana Nairobi, nalewając przy tym soku do szklanek. — Ręce umyj.
Andrés niechętnie puścił swoją partnerkę, po czym umył ręce. Kiedy skończył, na stole porozkładał sztućce i zasiadł do obiadu. Chwilę po tym, dołączyła do niego czarnowłosa, która już rozstawiła szklanki z sokiem na stole. Potem dosiadł się do nich siedmioletni chłopczyk. W końcu zaczęli jeść.
Berlin późnym wieczorem stał na plaży, wpatrując się w spokojne morze. Gdy tak stał zamyślony, dołączyła do niego Nairobi.
— W końcu zasnął. Chociaż były trudności, wciąż mnie wypytywał jak cię poznałam. Powiedziałam mu, że musi jeszcze trochę podrosnąć, żeby wszystko zrozumieć — opowiadała z uśmiechem, lecz kiedy zobaczyła dość poważny wyraz twarzy Berlina, zmarkotniała. — Coś się stało?
— Hm? Mówiłaś coś? Zamyśliłem się... — odpowiedział, po czym spojrzał na nią.
— Berlin, widzę, że coś jest nie tak. Mi możesz powiedzieć — odparła brunetka.
— Byłem dzisiaj u lekarza... wiesz, na tę moją comiesięczną diagnozę... — zaczął.
— I co? Co powiedział? — dopytywała Nairobi.
— Nairobi, słuchaj, wiem, że może to być dla ciebie... — Berlin nie skończył, gdyż kobieta mu przerwała.
— Nie owijaj mnie w bawełnę, mów natychmiast o co chodzi — zarządziła.
— Według lekarzy... — zrobił krótką pauzę — jestem prawdziwym cudem dla medycyny. Będę żył Nairobi! Będę żył! — dodał zadowolony, po czym mocno przytulił swoją partnerkę.
— Nie wierzę... po prostu nie wierzę... — odparła, po czym zaczęła płakać ze szczęścia.
Mężczyzna otarł jej łzy kciukiem, po czym złączył ich usta w namiętnym pocałunku.
Nairobi obudziła się cała zlana potem. Rozejrzała się, momentalnie przypominając sobie, że znajduje się w chwilowej siedzibie La Bandy w Hiszpanii, do tego śpi obok Helsinek, który już dawno zasnął. "To było zbyt piękne, by było prawdziwe..." myślała. "Ogarnij się, kobieto. Jutro napadamy na Narodowy Bank Hiszpanii, nie możesz myśleć o... o... o niebieskich migdałach" skarciła się w myślach, po czym spróbowała z powrotem zasnąć. W końcu musiała się wyspać na następny dzień. Dzień, w którym wybija godzina zero.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej. To był mój pierwszy one-shot, który mam nadzieję, że wyszedł nawet dobrze. A Wam się podobał?
Do zobaczenia! Pozdrawiam serdecznie!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro