Rozdział XVI
- Tak właściwie, to skąd ty w ogóle jesteś? - spytał Knut, krojąc kawałek mięsa.
- Moja matka pochodziła z Królestwa Błękitu, a ojciec ze Wschodu. Poznał ją na jakiejś wyprawie, zakochali się i osiedlili w Ävenorm. Tam się wychowywałem. Kiedyś dokonano tam zabójstwa, ja rozwiązałem tą sprawę i tak dotarła o tym wieść do mieszkającego niedaleko jarla, a kiedy tylko dorosłem, oddałem mu się na służbę i tak stałem się jego doradcą. Oto moja historia - rzekł z uśmiechem Kattung, posilając się.
- Knut wyraźnie zapytał cię o pochodzenie, nie o historię - warknęła Ingeborga.
- Przepraszam, pani, ja...
- Inga! Uprzedził moje pytanie, nic się wielkiego nie stało, nie wiem, o co ci chodzi, uspokoiłabyś się - powiedział Knut z pełnymi ustami.
Dziewczyna warknęła i odwróciła głowę. Harald właśnie zabawiał jakąś brunetkę, która śmiała się w najlepsze. W sali było gwarno, gdyż była pora kolacji. Inga na końcu pomieszczenia zobaczyła wychodzącego z kuchni Appelsina z ogromnymi wypiekami na twarzy. Uśmiechnęła się lekko na jego widok, jednak po chwili usłyszała śmiech swojego przyjaciela i nowego gościa. Na powrót spochmurniała. Nie podobał jej się Kattung, choć nie z racji pochodzenia. Zwykle nieufny w stosunku do innych ludzi Knut bardzo go polubił i ciągle z nim rozmawiał. Oprowadził go już niemal po całym zamku i na jutro planował dalsze atrakcje. Władczyni modliła się do każdego chcącego wysłuchać jej próśb boga, aby sprawa morderstw się rozwiązała jak najprędzej. Wtedy będzie mogła z czystym sumieniem odesłać tego człowieka tam, skąd przybył. W temacie morderstw...
- Harald! - szepnęła Ingeborga konspiracyjnym szeptem. - Harald! Do jasnej cholery... Harald!
Chłopak dopiero za którymś razem się odwrócił. Mimo sporej ilości wypitego wina, nadal był trzeźwy. Inga za każdym razem się dziwiła, ile w tym młodym człowieku siły, woli i energii.
- Co się stało, siostrzyczko? - zapytał z lekkim przekąsem, zirytowany, że ktoś mu przeszkodził podczas rozmowy z potencjalną nałożnicą.
- Co sądzisz o naszym gościu?
- W sumie nic do niego nie mam, ale Katt...
- Ciszej! - dziewczyna znów zniżyła głos do szeptu. Harald poszedł w jej ślady.
- Nie przeszkadza mi - dokończył.
- Nie ufam mu - rzekła spokojnie królowa, kątem oka patrząc na siedzących nieco dalej Knuta i Kattunga. - Pójdziesz do miasta, ale koniecznie w przebraniu. Nikt nie może cię rozpoznać. Dowiedz się, jak sprawy się tam mają. Popytaj kogo trzeba. Plotki rozchodzą się szybciej niż prawdziwe wieści, a mieszczanie czasem więcej wiedzą, niźli my.
- Sprawdzę to - przyjął Harald, kiwając głową. Wiedział, że dziś nie czeka go upojna noc z tajemniczą brunetką. W kilku słowach przeprosił ją, po czym kobieta odeszła obrażona, a generał wstał od stołu i ruszył w kierunku schodów.
- Dokąd on się udał? - spytał z lekką pogardą Knut, kiwając w stronę Haralda.
- Nie wiem, chyba miał jakiś interes. Jakiś strażnik się pochorował i poszedł znaleźć kogoś na wartę - odrzekła królowa, uśmiechając się lekko. Nagle jej twarz zbladła. - Knut, ja wysłałam list do Moldvina? Przecież on miał niedawno urodziny!
- Tak, spokojnie, zrobiłaś to, zanim zachorowałaś na grypę i...
Do sali wbiegł zdyszany chłopak, jeden z tych, którzy zostali zaangażowani do Komisji powołanej przez Ingeborgę.
Wystarczyło jedno jego spojrzenie, aby dziewczyna zrozumiała, co się stało. Zerwała się z miejsca i pędem pobiegła w stronę schodów, szurając po podłodze swoją długą, karmazynową suknią. Za nią wybiegł Knut, a za nim podążył Kattung, domyślając się, o co chodzi.
Korg, gdyż tak na imię miał chłopak ze straży, skierował się ku skrzydłu zamieszkiwanemu przez Ingę, jej najbliższych i ważniejsze osoby. Gdy królowa dobiegła, jej oczom ukazała się leżąca na podłodze w kałuży krwi Hedwiga.
- Mama? - powiedziała dziewczyna blada. Knut i Kattung właśnie dołączyli, a za nimi przybiegło też kilku innych ludzi. Gdy przyjaciel władczyni zobaczył, kto stał się następną ofiarą, mocno przytulił Ingę, a ta się rozpłakała. Na korytarzu panowała cisza i słychać było tylko jej łkania i odbijające się od parapetu krople deszczu.
- Wiesz, co robić - rzekł Knut, skinąwszy na Kattunga. Ten bez słowa podszedł do trupa i odwrócił go w poszukiwaniu tajemniczego znaku.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro