Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

36

Od autorki: Przeżyłam wczoraj jeden z najlepszych dni w swoim życiu. Zobaczyłam Bastille, mam ich autografy i przybiłam z nimi piątki, pogadałam chwile.. poza tym poznałam tyle niesamowitych osób.. Naprawdę, magia!

Siedzieliśmy z Milagros przed telewizorem oglądając Ant-Man i stwierdziłem, że mimo iż uwielbiam Paula Rudda, to ten film jest do bani.

Podjadaliśmy chrupki, gdy nagle drzwi do domu otworzyły się z hukiem. Spojrzałem przerażony w tamtą stronę i zobaczyłem wściekłego Liama zmierzającego w naszą stronę.

- Co ty sobie kurwa myślisz, co?! - wrzasnął, a oczy Mili były gigantyczne z przerażenia.

Wstałem chcąc w razie czego ją obronić, ale spójrzmy prawdzie w oczy, nie mam żadnych szans z Liamem.

- Chyba miałaś być w domu, a ty sobie wychodzisz i nawet nie raczysz mnie poinformować?! - Liam złapał ją za nadgarstek ściągając z kanapy.

- Puść ją - powiedziałem robiąc krok w jego kierunku. Mordercze spojrzenie przeniósł na mnie mierząc mnie od góry do dołu.

- Puszczasz się z nim? - spytał Milagros, która zaniosła się płaczem zaprzeczając - Jesteś małą kurwą, jak mam ci wierzyć co? - warknął szarpiąc nią a ja czułem jakbym z jeden strony miał rozwalić Liama a z drugiej ze jeden mój krok czy słowo, a on rozwali mnie - Przeleciałeś ją? - spojrzał na mnie. W jego oczach prócz wściekłości, widziałem szaleństwo.

- Liam, no co ty, oczywiście, że nie.. - powiedziałem powoli. No bo, z wariatami trzeba spokojnie.

- A chciałbyś? Ona pewnie nie będzie miała nic przeciwko, uwielbia się puszczać, hm? - spojrzał na Milagros, która płakała stojąc obok niego.

- Nie mów tak - powiedziałem a on zaśmiał się głośno.

- Przecież nie mówię nieprawdy, co nie kotku? - szarpnął Mili, która zaskamlała płacząc jeszcze głośniej. Zaraz jednak kiwnęła głową. Otworzyłem szeroko oczy i podszedłem do nich.

- Puść ją - warknąłem łapiąc go za przed ramię. Spojrzał na mnie z uśmiechem i potrząsnął głową.

- Jest moją. Mogą z nią robić co chce, prawda? - popchnął ją, tak, że straciła równowagę upadając.

- Nie waż się..

- Bo co? - powiedział łapiąc mnie za koszulkę, patrząc mi w oczy. Wpatrywałem się w niego przerażony.

- Liam! - wrzasnął Zayn wchodząc do domu. Odepchnął go ode mnie, a ja cofnąłem się patrząc na mojego chłopaka szarpiącego Payne'em - Nie dotykaj go nigdy więcej - warknął i podszedł do mnie łapiąc moją twarz w dłonie patrząc mi w oczy - Nic ci nie jest?

- Jasne, będę trzymał ręce przy sobie, gdy ty odwalisz się od mojej kobiety - odparł Liam, a ja zmarszczyłem brwi nie wiedząc o co chodzi.

- Liam - warknął Zayn. Spojrzałem na niego pytająco.

- Milagros, do domu - mruknął Liam ignorując Zayna. Mili podniosła się z podłogi na której cały czas siedziała i ruszyła za Liamem do wyjścia.

- Mili - odezwałem się, ale nawet na mnie nie spojrzała - Pozwolisz jej z nim iść? - spytałem Malika z niedowierzaniem - Zayn, nie możemy pozwolić..

- Powiedziałem, że masz się nie wtrącać w ich sprawy, tak?! - warknął patrząc mi w oczy a ja zauważyłem w nich wściekłość.

No cóż, przynajmniej on potrafił poczekać z wybuchem złości aż nikogo nie będzie w pobliżu.

- Ale Zayn..

- Żadnych ale - powiedział - Żadnych więcej spotkań z Mili, siedzisz grzecznie w domu, rozumiemy się?!

- Zayn.. - wyszeptałem.

- Rozumiemy się?! - powtórzył jeszcze bardziej zły, a ja opuściłem przegrany głowę.

- Tak.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro