Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18

Niall

Leżałem w celi myśląc o Zaynie. On naprawdę chciał uciec?

Mi został rok i parę miesięcy. I na pewno siedziałbym dłużej, gdybym uciekł i mnie złapali..

Ale Zayn stąd nie wyjdzie.

Następnego dnia spotkałem się z Malikiem na spacerniaku. Wyrzucił papierosa i ruszył w kierunku zakamarku, czyli miejsca gdzie inni więźniowie załatwiali coś bardziej nielegalnego, albo chcieli więcej prywatności.

Bolał mnie trochę brzuch, rana się do końca nie zagoiła a do mnie wciąż nie dotarło, że naprawdę zostałem dźgnięty w brzuch.

Obserwowałem Zayna, aż nie przystanął ciągnąc mnie w kąt pomiędzy budynkami.

- Plan jest taki..

- Zayn, nie zrobię tego - wyszeptałem przerywając mu.

Patrzył na mnie chwile i złapał mnie pod pachami unosząc i przyciskając do budynku. Był dużo delikatniejszy, jednak wciąż przerażający.

- Dlaczego? - spytał patrząc mi w oczy, a ja wciąż unosiłem się nad ziemią. Zaczepiłem dłonie na jego łokciach przytrzymując się.

- Mam tylko dwa lata, nie chce potem siedzieć dwa razy tyle za ucieczkę, gdy nas złapią.

- Nie złapią.

- Nie wiesz tego! - wyszeptałem zły, a właściwie załamany.

Wiedziałem, że mu ulegne, ale bałem się tego. Bałem się Zayna, tego jaki będzie poza więzieniem.

- Wiem - wyszeptał przysuwając się do mnie. Spojrzał mi w oczy i pocałował mnie.

Wbiłem palce w jego rękę przymykając powieki. Ten pocałunek był inny, delikatny, czuły. Jakby chciał mnie nim przekonać do zmiany decyzji.

- B-boli - wyszeptałem, a on odstawił mnie, ale nie przerwał pocałunku. Odsunął się i uniósł moją koszulkę by sprawdzić, czy z moją raną wszystko jest w porządku.

- Będziesz symulował, a może nawet nie będziesz musiał - wymamrotał tuż przy moim uchu, a dłonie zaczepił na moich biodrach - Zabiorą cie do szpitala, z którego zabierze Cię mój przyjaciel przebrany za pielęgniarza. Twoim zadaniem jest tylko i wyłącznie bycie cicho i słuchanie się ich - powiedział - Zabiorą cie w bezpieczne miejsce..

- A ty? - spytałem zaczepiając dłonie na jego koszulce wpatrując się w ścianę budynku i wyobrażając sobie jak to wszystko będzie wyglądało.

- Przyjadę trochę później. Mnie odbiją, gdy będą mnie wieźli do innego więzienia..

- Co? - pisnąłem.

- Nie bój się - mruknął z wyraźnym śmiechem w głosie.

- Ale jeżeli to się nie uda, to ja będę na wolności a ty w innym więzieniu i.. i..

- Już blondie - wymruczał przytulając mnie lekko - Nie martw się niczym. Pojutrze musisz tylko w czasie obiadu trafić do szpitala, okay? Poradzisz sobie z tym?

- A jeżeli nie? Jeżeli mi nie uwierzą? Jeżeli..

- Jakim cudem sprzedawałeś narkotyki? Jesteś tak nerwowy ze zwykłym symulowaniem, że aż nie wierze ze kiedykolwiek złamałeś prawo - wymamrotał i znowu pocałował mnie, tym razem krótko - Wszystko się uda, nie bój się.

Spojrzałem mu w oczy i kiwnąłem głową.

Dam radę, dam radę.

Od autorki: Wszędzie świąteczne reklamy, w sklepach już też święta.. może ja sobie po prostu włączę świąteczną playliste i zacznę robić pierniczki..?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro