Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Taste of you [+18]

  W Osadzie Eel już dawno zapadł wieczór. Był spokojny i przyjemny, tak stwierdził Nevra kiedy chodził po ogrodach Kwatery Głównej. Patrolował teren. Spowity w ciemnościach budynek, otoczony murem był oświetlany przez niebieskie lampy. Chłopak spojrzał w niebo, było czyste. Bez chmur, same gwiazdy. Piękny.

Nic nie wydawało się nadzwyczajne. Można by było podejrzewać, że ta harmonia która zapadła tutaj może być tylko przestrogą. Ezra podejrzewał, że nie zostało im wiele takich spokojnych nocy.

Nacieszył się przyjemną atmosferą przez kilka minut i wrócił do środka kwatery. Większość strażników rozeszła się w swoje strony po zebraniu, które zwołała Mikko. Korytarze były puste, wszędzie panowała nieskazitelna cisza. Nevra opuścił Salę Drzwi i skierował się do skrzydła gdzie znajdowały się sypialnie.

Kiedy dotarł na odpowiedni korytarz skierował się do wejścia pokoju. Złapał za klamkę i niepewnie ją nacisnął. Drzwi Ezarela były otwarte. Nevra uśmiechnął się do siebie zanim je otworzył.

Zazwyczaj to, że ich nie zamykał było zaproszeniem. Wiedział, że tylko Nevra przychodzi do niego o takiej porze. Dał mu znak, że jest mile widziany dzisiejszej nocy. Chłopak bez pukanie wszedł do pomieszczenia. Było jasno oświetlone.

Pokój był w chłodnych odcieniach, niebieskiego, białego i szarego. Komplementowały go meble z jasnego drewna i zielone akcenty. Nevra zawsze uważał, że pokój wyglądał jakby wyrósł z jakiegoś magicznego miejsca w lesie. Podobał mu się.

Jego wzrok spotkał się Ezarelem stojącym pośrodku pokoju. Zdziwiony odwrócił się w jego stronę. Włosy elfa były rozpuszczone i swobodnie opadały na jego ramiona i plecy. Był ubrany tylko w białe spodnie i ciemny zabudowany bezrękawnik przylegający do jego ciała. Najwidoczniej przygotowywał się do odpoczynku.

Nevra zrobił krok do przodu i stanął na podłodze imitującej trawę.

— Myślałeś, że nie przyjdę? – zapytał zamykając za sobą drzwi. Ezarel odwrócił się od niego jakby w ogóle nie wszedł do pokoju.

— Uznałem, że jesteś zajęty swoją nową podopieczną – rzucił obojętnie. — W końcu cały dzień spędziłeś na dekorowaniu jej pokoju.

Zaczął zbierać książki z różnych miejsc w pomieszczeniu i złożył je w jedyną miejsce. Wampir uśmiechnął się. Od razu wiedział co próbował zasugerować. Pozostał w swoim miejscu i obserwował jak Ezarel zręcznie ignorował jego obecność.

— Czyżbyś chciał się sam nią zająć? – zadrwił z niego. Ten odwrócił się w jego stronę i zmarszczył brwi.

— Wolałbym odejść ze straży niż mieć ją na głowie – syknął przez zęby. Nevra pozwolił sobie na krok do przodu. Ezarel zaczynał tracić rzecz, którymi może się zająć. — Ale raczej to cię nie martwi.

— Widzę, że nie przepadamy za naszą nową strażniczką – Nevra rzucił w pustą przestrzeń pokoju. Nie dostał odpowiedzi.

Ezarel się dąsał. A kiedy był w takim nastroju trudno było coś u niego ugrać. Nevra zastanawiał się co takiego go zdenerwowało. Aż tak go drażniła nowa? Od razu odrzucił tą opcję. Chłopak był dumny i na pewno nie dałby się wyprowadzić z równowagi przez takie coś.

Nagle elf się odezwał:

— Może by była znośna, gdyby tak nie jęczała... – fuknął w jego stronę i stanął naprzeciwko niego. Nevra spojrzał na niego zainteresowany jego słowami. — Zjawia się tutaj, wszyscy nagle chcą jej pomóc, Mikko włącza ją do straży, trafia do twojej, nie podoba jej się pokój, ty jej go odnawiasz, już czekam jakie inne jej potrzeby spełnisz.

Jego ton był spokojny, ale było w nim coś niebezpiecznego. Kiedy zorientował się jakim wzrokiem patrzy na niego Nevra wyprostował się jak struna. Nawet nie zauważył jak dał się ponieść swoim emocjom.

— Ezarel..jeśli brakowało ci uwagi było mi powiedzieć – zagaił flirciarsko i Ezarel poczuł jak żołądek mu się ściska. Był bliski odruchu wymiotnego.

— Oj, oszczędź sobie, Nevra – wybełkotał czując jak drży na całym ciele. Widział jak ten zbliża się do niego i uniósł głowę dumnie. — Rób co chcesz i tak mało mnie to obchodzi.

Nevra w końcu zrozumiał o co chodziło i nie mógł się powstrzymać od radości. Zdziwił się, że nie domyślił się szybciej. Ezarel był typem zazdrośnika. A on już wiedział jak to rozegrać.

— Szkoda, że się nie polubiliście – rzucił udając rozczarowanie. — Muszę przyznać, że oboje jesteście dość pod...

Ezarel wzdrygnął się i spiorunował go wzrokiem.

–—Jak śmiesz mnie porówny..! – odwrócił się do niego zirytowany. Nie dokończył ponieważ Nevra nagle znalazł się obok niego. 

Złapał za jego policzek. Nagle zamarł. Miał swój uparty i wyniosły wyraz na twarzy. Jakby był ponad to wszystko. Patrzył na niego z góry pokazując swoją wyższość. Wampir to uwielbiał. Sam wzrok, który czuł na sobie sprawiał, że zadrżał z podekscytowania.

— Nie – powiedział cicho. — Mylę się – mruknął i Ezarel poczuł się jeszcze bardziej sfrustrowany, że dał się sprowokować. 

Spojrzał na niego podejrzliwie krzyżując ręce na piersi. Wampir zrobił krok do przodu, kolejny, aż znalazł się obok niego.Nevra pogłaskał kciukiem jego twarz i zaczął się mu przyglądać.

— Jej oczy nie równają się z najpiękniejszymi morzami w Eel – Drugą ręką objął go w talii. Ezarel mimowolnie opuścił ręce i tym razem posłał mu zaintrygowane spojrzenie. — Jej skóra nie jest tak miękka i delikatna.

Wplótł palce w jego włosy. Na ten gest Ez instynktownie przechylił lekko głowę. Nie mógł się oprzeć przyjemności jaką czerpał z dotyku. Jednak nadal się wahał.

— Jej włosy nie są tak miękkie – złożył słodki pocałunek na jego szyi. — Nie pachnie jak zmielone zioła i poranna rosa – słowa wampira sprawiały, że przez chłopaka przeszły dreszcze. — Mój ulubiony zapach...

Każde miejsce, które dotknął zostawiało Ezarela z palącym uczuciem. Jakby płomień wzbierał w nim od środka, a wampir go aktywował. Miał świadomość, że wszystko jest wymazane na jego twarz. Nevra wiedział jak na niego działał. Zdawał sobie sprawę, że już go wygrał.

Poczuł jak język chłopaka pozostawia po sobie mokry ślad na jego szyi. Ciarki pokryły jego skórę i przez chwilę stracił panowanie nad swoim ciałem.

— Nevr... – jęknął i mocno złapał za jego ubrania. Wpadł w jego objęcia. Drugi nie przerywał swoich subtelnych pocałunków.

— Nie potrafi sprawić, że moje serce dygocze na sam jej widok, a ciało nie potrafi się opamiętać – kontynuował, pogrążając Ezarela w coraz większej ekstazie. W końcu dał za wygraną i odrzucił dumę na bok. Uniósł delikatnie twarz i pozwolił się pocałować. Na twarzy Nevry wkradł się uśmieszek satysfakcji.

Zrobił krok do przodu, nadal trzymając go w swoich ramionach. Ez zgodnie z jego ruchami ruszył do tyłu i tak znaleźli się ku skraju łóżka. Elf bez problemu opadł na plecy i pozwolił nad sobą zawisnąć. Nevra nadal posyłał mu pojedyncze mokre pocałunki na różnych częściach ciała. Jego odkryte ramię, szyja, linia szczęki, policzek, skroń. Ezarel czuł jak dociera do niego kolejna fala gorąca. Przyciągnął go do siebie.

— Powiedz mi więcej. Powiedz... – wymruczał Ezarel. — Powiedz jak bardzo mnie pragniesz..– przygryzł jego ucho kiedy był dostatecznie blisko.

Powiedz jak bardzo jej nie chcesz. Słowa rozbrzmiewały w jego głowie. Przyznaj, że tylko ja cię mogę zadowolić.

— Ezarel. Spójrz na mnie – Nevra odkleił się od niego i zaczął rozwiązywać pas zawiązany wokół jego talii i podtrzymujący tunikę. Materiał zsunął się z jego ramienia i odrzucił go od siebie. —Nikogo nigdy nie chciałem bardziej.

Z piersi Ezarela wyszarpało się westchnięcie. Oparł się na łokciach i wysunął brodę w kierunku Nevry. Ten nachylił się w jego stronę i złączył ich wargi. Elf przesunął dłońmi od jego ramion po dłonie. Objął go w talii i pociągnął ciasny materiał ubrania. Nevra zassał się na jego dolnej wardze zanim kolejny raz się wyprostował. Dość szybko zsunął z siebie część stroju przykrywającą górną część ciała.

Ezarel podniósł się do pozycji siedzącej i przesunął opuszkami palców po jego linii brzucha. Złożył na nim pocałunek i sięgnął rękami w kierunku klatki piersiowej. Nevra wyszczerzył się i usiadł mu na kolanach. Pozwolił sobie zadowalać się skromną czułością. Czuł na swojej skórze ciepłe ślady obecności ust drugiego chłopaka. Wydawał z siebie bezwstydne jęki kiedy elf drażnił językiem jego sutki i przygryzał ich brodawki. Ezarel błądził dłońmi po jego plecach i przyciągnął go blisko siebie. W myślach zachwycał się jego muskulaturą.

Nevra opatulił jego twarz dłońmi i odseparował od swojego ciała. Ten spojrzał na niego z przymrużonymi oczami. Czuł jak robi się czerwony od nagłego kontaktu wzrokowego. Wampir oblizał swoje wargi, a jego twarz popłynęła w stronę drugiego. Powoli ekscytacja zaczyna odzywać się w jego spodniach. Przez materiał spodni spostrzegł, że nie tylko on zaczyna mieć ten problem.

Kolejny raz połączył ich w namiętnym pocałunku i razem przesunęli się w dalszą część łóżka. Ezarel oparł plecami o poduszki i pozwolił zrzucić z siebie swoje ubranie. Wzrok Nevry kiedy pozbawiał go kolejnych warstw sprawiała, że serce mocno kołatało mu w piersi. Mógłby tylko na niego patrzeć i się zadowolić. Kiedy Nevra pozbył się resztki swojego odzienia zatrzymał się na chwilę. Spojrzenie jakie mu posyłał mógłby wypalić w nim dziurę.

Elf beztrosko rozłożył nogi i spojrzał na niego wyzywająco. Jego męskość stała w wzwodzie. Nevra zniżył się i był na poziomie jego brzucha. Ucałował wystającą kość biodrową. Specjalnie tylko musnął trzon prącia, aby podroczyć się trochę z chłopakiem. Temu z piersi wyrwało się głośne westchnienie. Próbował się uspokoić. Poczuł pocałunek po wewnętrznej stronie uda, przygryzł wargę. Z jego penisa wydobywał się już ejakulat i czuł narastające napięcie w jego ciele.

— Nevra... – jęknął kiedy poczuł dotyk na swoich jądrach.

— Wiesz, że lubię cię słyszeć, Ez – mruknął do niego wampir patrząc z uśmiechem na jego członka. — Uwielbiam twoje jęki.

Ezarel nie miał się powstrzymywać. Ale zazwyczaj każde zbliżenie z wampirem wręcz zabierało mu dech w piersiach. Kiedy język Nevry przejechał po żołędziu penisa wydał z siebie głośne stęknięcie. Poczuł ciepłą ciecz na swoim przyrodzeniu. To musiała być ślina. Wampir objął go lewą dłonią i zaczął powoli ssać koniuszek prącia.

Klatka piersiowa elfa unosiła się gwałtownie z każdym kolejnym ruchem. Zacisnął mocno powieki i wypchnął klatkę piersiową do góry w odruchu. Głośno stęknął kiedy Nevra zaostrzył swoje ruchy. Uczucie jego słodkich, gorących ust na jego członku przyprawiało go o zawroty głowy. To w jaki sposób zasysał się na nim i drażnił językiem. Ezarel miał trudności ze złapaniem oddechu. Czuł mrowienie na całym ciele, mocno zacisnął ręce na swojej pościeli i w kółko powtarzał imię wampira.

Nevra zanim przysporzył drugiemu tyle rozkoszy swoimi wargami ułożył się wygodnie na łóżku. Jego erekcja też niezmiernie mu dokuczała, więc zadowalał się swoją prawą ręką obserwując jak Ezarel się rozpływa pod jego wpływem. To był najlepszy widok jaki mógł spotkać jego oczy. Starał się, żeby jego ruchy były ostre, ale też precyzyjne. Miał usta pełne śliny kiedy penis docierał to tyłu jego gardła. Jego oczy łzawiły w pewnych momentach, ale nie mógł się powstrzymać. Zwłaszcza kiedy widział ekspresja Ezarela, który desperacko zaciska ręce na pościeli i przygryza wargę. Chciał więcej.

Elf także patrzył na niego od czasu, do czasu patrząc jak pracuje swoim językiem i ustami. Temperatura jego ciała robiła się nieznośna. Miał wrażenie, że serce zaraz wyskoczy mu z piersi. Całe napięcie kumulowała się w jego dolnych partiach ciała. To było to. Wiedział, że jest blisko.

— Wystar.. – wydobywa się z ust elfa nagle i Nevra usłyszał długi jęk. Uniósł jedną brew i poczuł jak gorąca, lepka substancja wypełnia jego jamę ustną. Lekko go to zaskoczyło. Po chwili połknął ją i poczuł cierpki smak. Skapnęło mu trochę na brodę i klatkę piersiową. Gardło płonęło mu tak samo jak twarz. Kiedy odsunął do siebie prącie pozwolił, żeby sperma swobodnie wystrzeliła mu na tors.

— Słodko – wymruczał wampir i zauważył, że Ezarel mu się przygląda. Próbował uspokoić swój nierówny oddech. Niezdarnie odgarnął kosmyki włosów, które wpadały mu w oczy odsłaniając czoło.

— Uwielbiam kiedy to robisz... – wybełkotał elf. Nevra podciągnął się na rękach. Ten wyciągnął do niego ręce i gestem pokazał mu, żeby się do niego zbliżył. Kiedy był dostatecznie blisko dłonie Ezarela złapały za jego twarz i pociągnęły go do siebie.

Wampir poczuł delikatny pocałunek. Z radością go oddał, nie mógł powstrzymać uśmiechu.

— Ez... – wymamrotał pod nosem kiedy się od siebie odłączyli. Złapał za jego dłoń i ucałował jego wierzchnią część. — Ezarel... – mówił w kółko jego imię. – Czy zrobisz mi ten zaszczyt?

— Jeszcze się pytasz..? – prychnął i nie mogąc się powstrzymać znowu go pocałował. 

Nevra wplótł palce w jego włosy i stęknął. Chłopak pochwycił jego wargę z wielką desperacją, jakby zaraz miał zniknąć. Sięgnął w kierunku stolika, lecz Ezarel go powstrzymał.

— Nie kłopocz się tym – szepnął mu do ucha i przygryzł jego płatek. Złapał za okrągły pojemnik, który był schowany w jego szafce nocnej. Odkręcił wieczko i nabrał na palce lepką substancję. Nevra drgnął kiedy przesunął palcami po jego prąciu. Poczuł chłód i dreszcz na karku.

— Ostatnio byłem u ciebie wczoraj w nocy– zastanowił się wampir i pocałował jego szczękę. Ezarel powinien zregenerować się do tego czasu.

— Rano już cię nie było – parsknął i uniósł brew do góry. Nevra spojrzał na jego złaknionym wzrokiem.

— Czyżbym cię nie zadowolił dostatecznie? – rzucił i z zaskoczeniem patrzył jak Ezarel go odpycha na poduszki. 

Usadowił się na jego brzuchu i odgarnął włosy z ramion ukazując swoje obojczyki. Nevra bez słowa obserwował jak chłopak upewnia się, że jest przygotowany. Nabrał kolejną porcję lepkiej esencji i oparł się jedną ręką o ramę łóżka za głową Nevry.

Wypiął dolną część ciała i nachylił w kierunku chłopaka. Jęknął dotykając się z tyłu i upewniając, że jest gotowy. Wampir czuł jak erekcja mu rośnie tylko przez patrzenie na niego. Odgarnął krótsze kosmyki mu za ucho, aby mieć lepszy widok na jego twarz.

— Trudno mnie zadowolić – powiedział wzdychając ciężko i uśmiechając się podstępnie. Nevra przyjął to jako wyzwanie. Nie da mu zapomnieć tej nocy. Ezarel delikatnie naparł odbytem na główkę jego penisa. Zarzucił mu ręce na ramiona. Wampir patrzył jak przygryzając wargę powoli opuszczał się w dół. 

Ezarel upewniając się, że odpowiednio oddycha przeszedł do rzeczy. Nevra gładził jego uda kciukiem i złapał go za biodra stabilizując pozycję w której byli. Elf jęknął kiedy zrobił pierwszy gwałtowniejszy ruch. Cała jego twarz była czerwona, a jego odstające uszy drżały z każdym ruchem.

Mimo tego, że robili to tyle razy Ezarel wciąż był taki ciasny. Ciepło uderzyło twarz i ciało wampira. To w jaki sposób elf poruszał się doprowadzało go do szaleństwa. Uwielbiał kiedy go tak ujeżdżał z tym dzikim i spragnionym żądzy wyrazem twarz.

— Jesteś niesamowity – mruknął zaciskając palce na jego pośladku. Prawą dłonią musnął jego brzuch i objął twarz. — Fantastyczny.

Elf spojrzał na niego przymrużonymi oczami i pozwolił chłopakowi bawić się swoimi włosami. Westchnął mocno. Bardzo się starał aby nie stracić panowania nad swoim oddechem. Chociaż trudno było się na tym skupić, kiedy trafiał prosto w swoje najlepsze miejsca. Nie potrafił z siebie wydusić żadnego słowa. Zatracał się w rozkoszy i pasji.

Nevra pocałował go mocno powodując, że chłopak zwiększył swoje ruchy. Jego dotyk przeszywał całe jego ciało. Pojękiwał kiedy wampir wkradł się językiem mu do jamy ustnej i złapał za erekcję, która powróciła. Ezarel pochwycił jego twarz i pociągnął w swoją stronę desperacko oddając pocałunki.

— Nevra...– stęknął głośno odchylając głowę. Chłopak zaczął całować jego klatkę piersiową i coraz gwałtowniej masował jego penisa. Ezarel z każdym pchnięciem w dół chciał dosięgnąć jeszcze mocniej swojego najlepszego punktu. Zrobił się coraz głośniejszy i pojękiwał imię swojego kochanka na całe gardło.

Nevra oblizał swoje wargi zanim zaczął drażnić przeróżne miejsca na skórze Ezarela. Ssał je i delikatnie gryzł pozostawiając na niej zaczerwienienia.

— Ezarel – szeptał do siebie za każdym razem. Jego dłonie błądziły po ciele i zachwycał się jego rzeźbą. — Jesteś taki przepiękny.

Poczuł jak coś ciągnie jego głowę do góry. Ez spojrzał na niego z uległym wyrazem twarzy.

— Weź mnie – powiedział do niego zwalniając swoje ruchy. — Weź mnie teraz, Nevra.

Wampir jakby obudził się z transu. Objął chłopaka ramionami i przewrócił na plecy. Uderzył głową o poduszki i mocno przytulił się do Nevry. Ten ponownie w niego wszedł co poszło niemal zbyt łatwo. Znowu poczuł jak wnętrze Ezarel zaciska się na jego penisie. To gorące uczucie w jego dolnych partiach ciała było najlepszym czego doświadczył. Zwłaszcza, że wiedział kto tak mocno się go trzyma. Zaczął się poruszać ze średnim tempem, starał się, żeby jego ruchy były dokładne. Ale domagania uległego chłopaka sprawiły, że przyśpieszył. Doznawał tutaj prawdziwego, słodkiego nieba.

Chciał więcej. Chciał słyszeć jak Ezarel jęczy jego imię, jak brak mu tchu przez rozkosz, jak jego oddech staje się cięższy z każdym ruchem. Pragnął go całego.

Elf wbił paznokcie w jego plecy. Potrafił dotrzeć do miejsc, które przyprawiały chłopaka o zawrót głowy. Jego wizja zaczęła się trochę rozmazywać, a oczy łzawić.

Odgarnął Nevrze włosy z czoła i zachwycał się jego ekspresją. Była skupiona, ale także okazywała przyjemność jaką doświadczał. Tak bardzo go uwielbiał. Te słodkie miny upojenia, które mu pokazywał. Mógłby patrzeć na nie cały czas.

Tylko Ezarel potrafił doprowadzić go do tego stanu. Nikt inny.

— Powiedz mi, że jestem twój – szepnął do niego czując jak mocno się w nim porusza. Zagryzł wargę i pozwolił, żeby z jego klatki piersiowej wyszarpnęło się westchnięcie.

Chłopak momentalnie stał się gwałtowniejszy. Elf mocniej złapał się go czując jak całe jego ciało drży przez szybkie pchnięcia. Z ust Eza wydobył się krzyk rozkoszy. Serce biło mu tak szybko, że mogłoby wyskoczyć mu z piersi.

— Jesteś mój, Ezarel – usłyszał i poczuł pocałunek na swojej szyi. — Mój, tylko mój.

Nevra jęknął czując jak jest blisko szczytowania. Napiął całe swoje mięśnie. Zaczął gwałtownie sapać do ucha chłopakowi.

— Nevra...ugryź mnie...! – Ezarel stęknął też czując nadchodzące spełnienie. 

Obnażył swoje kły i zatopił się w zgięciu szyi elfa. Ten wydał z siebie stłumiony krzyk i przykrył dłonią twarz. Ostrza zębów chłopaka mocno zatopił się w jego skórze. Nevra poczuł jak jego usta wypełnia się metaliczny, ale słodki smak. Krew elfów była jedną z najlepszych. Krew Ezarela była tą najlepszą. Pił ją zawzięcie, czując jak uderza w jego wszystkie zmysły.

Na pełnych obrotach zagłębił się w nim sięgając jak najbardziej mógł w jego słodki punkt. Z każdym kolejnym pchnięciem oboje zbliżali się do końca. Nogi Eza drżały, kiedy Nevra poruszał się i tym samym pił jego krew. Zacisnął palce na jego plecach zostawiając paznokciami czerwone ślady. Wygiął swoje ciało i zacisnął ręce na pościeli tam mocno, że mógłby je porwać. Poczuł jak presja z jego penisa się ulatnia. Jego orgazm był taki duży, że zdołał ubrudzić i siebie i Nevrę.

Ten oderwał się od jego szyji z ustami pełnymi posoki. Zamknął mocno powieki i wykonał swój ostatni ruch. Z jego ust wydobył się długi jęk. Ezarel czuł jak go wypełnia coś ciepłego. Odłączyli się od siebie i Nevra ciężko dysząc opadł na ręce. Wciąż unosił się nad Ezarelem. Spojrzeli na siebie.

Ich klatki piersiowe gwałtownie się poruszały. Obaj próbowali się uspokoić. Nevra odetchnął i runął obok chłopaka na miękkie poduszki. Elf popłynął za nim wzrokiem. Miał na twarzy wypisane spełnienie. Jego kąciki ust były ubrudzone krwią.

Ezarel otarł je kciukiem. Nevra musnął opuszkami miejsce, w którym go ugryzł. Po kilku minutach podniósł się ze swojego miejsca. Musiał posprzątać i wytrzeć usta. Mocno nabrudzili. Elf podniósł się do pozycji siedzącej i złapał go za nadgarstek zanim odszedł od łóżka.

— Zostań do rana. – powiedział do niego z potrzebą w głosie. Jego twarz nadal była czerwona i oświetlała ją tylko blask księżyca. Miał przymrużone oczy i włosy w nieładzie. Nevra uśmiechnął się w jego stronę. Potrafił być taki słodki jednocześnie mogąc tak się rządzić. Opatulił jego twarz rękami i pogładził po głowie. Zachwycał się jego delikatnymi rysami i pięknymi oczami. Ezarel uśmiechnął się lekko przez nagły gest.

— Nigdzie się nie wybieram. 


End

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro