Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

👠


Świeżo-powstały omlet znikał z talerza z każdą sekundą. Siedząca przy stole nastolatka dzieliła swoją uwagę pomiędzy jedzeniem śniadania, poprawianiem makijażu, a zerkaniem w szkolny podręcznik. W tle dało się słyszeć, także odgłosy porannych wiadomości, na które dziewczyna od czasu do czasu przenosiła wzrok.
- Spóźnisz się – oznajmiła krzątająca się po kuchni kobieta.
- Już, już.
[Imię] jak na zawołanie zaczęła zbierać swoje kosmetyki ze stołu wprost do kosmetyczki, która następnie trafiła do szkolnej torby.
- Tylko nie wracaj tak, jak wczoraj.
- Tak wiem.
Drzwi zamknęły się za uczennicą, która ruszyła w stronę przystanku. Jej nie skupiła się jednak na drodze, a siedzącym na krawężniku rudowłosym chłopaku.
- Pain-senpai?
- Dobry – nastolatek podniósł się z miejsca.
- Co tutaj robisz? – dziewczyna stanęła obok niego.
- Czekałem na ciebie.


~*~



Droga do szkoły przebiegła bez większych ekscytacji co dla [Imię] nie było żadną niespodzianką, natomiast dla rudowłosego nastolatka spokojne rozpoczęcie dnia było czymś zupełnie odmiennym.
Swoją towarzyszę opuścił dopiero po wspólnym opuszczeniu szatni. Wtedy też zdziwiony sam przed sobą odkrył, że towarzystwo [Nazwisko] wpływa na niego wyjątkowo kojąco. Dodatkowo dziewczyna stanowiła ciekawą rozmówczynię, a przy tym tak uroczą.


~*~ 


- [Imię], czyżbyś chciała się z nami czymś podzielić?
Dziewczyna o długich blond włosach w asyście różowowłosej przyjaciółki zmierzała z promienistym uśmiechem w stronę [Imię], która właśnie znalazła się w głównym korytarzu szkoły. W odpowiedzi uzyskała, jedynie pełne zdziwienia spojrzenie.
- Nie udawaj niewiniątka – niebieskooka nie miała zamiaru rezygnować z uzyskania koniecznych jej zdaniem informacji.
- To uczeń z ostatniej klasy, prawda? – wtrąciła druga z uczennic.
- Ah, o to wam chodzi.
- Więc? – ciągnęła Ino.
- Poznaliśmy się w czasie próby. Wiecie mówiłam wam, że muszę brać w nim udział.
- Jesteś tam kilka dni, a tu takie znajomości.
- „Takie znajomości"?
- Ten chłopak chodzi do klasy ze starszym bratem Sasuke – wyjaśniła Ino.
- Faktycznie. Itachi też bierze udział w tym przedstawieniu.
Lekcje ciągnęły się niemiłosiernie. Każda minuta była niczym katorga. Zwłaszcza że tego dnia trwały wyjątkowo długo. Na szczęście i one musiały się zakończyć.


~*~



- No powiedz – Konan z założonymi dłońmi kroczyła obok Paina.
- Nie wiem o co ci chodzi.
Rudowłosy starał się bronić jak tylko mógł. Bezskutecznie. Przyjaciółka przejrzała go już w połowie trzeciej lekcji. A precyzując. W czasie, kiedy Pain zmagał się z jakimś piekielnym równaniem pod nadzorem nauczyciela dziewczyna mogła spokojnie przyjrzeć się notatkom siedzącego obok ucznia. To właśnie w nich zauważyła niewielki zapisek, który ujął ją za serce. Na pogiętej kartce, prócz nieudanych prób rozwiązania jakiegoś przykładu widniał napis
„Pain-senpai". Konan nie mogła tego zostawić tak po prostu w spokoju. O nie, nie. To wymagało wyjaśnień. Uczeń z pewnością nie sam z siebie nie uznał, że miło byłoby, gdyby ktoś go tak nazwał. To wykluczone. Kto jak kto, ale Pain nie zajmowałby sobie głowy takimi rzeczami. Musiał usłyszeć też zwrot od kogoś. W głowie narodziła jej się pewna myśl którą, chociażby siłą zamierzała wydusić z miłośnika piercingu.
- O ten malutki dopisek, gdzieś między potęgowaniem i pierwiastkowaniem.
- Nadal nie wiem.
- Już ci pokazuję.
Dziewczyna z triumfalnym uśmiechem wyciągnęła telefon komórkowy. Ten widok nie spodobał się uczniowi ani trochę.
- Gdzieś to miałam – fioletowłosa z uśmiechem przeglądała zdjęcia w swojej galerii.
- Daj pomogę ci – chłopak przykrył ręką telefon starając się przy tym zabrać go z uścisku znajomej – No daj.
- Nie!
- Puść.
- Pain-senpai zostaw mnie – przesłodzony głos Konan wprawił Paina w osłupienia.
- Wiedźma – rudowłosy odwrócił się na pięcie, po czym ruszył w stronę głównego wyjścia.
- Dobra, dobra lepiej powiedz o co chodzi – dziewczyna nie zamierzała rezygnować ani z towarzystwa znajomego, ani z szansy uzyskania odpowiedzi.
- Nic takiego!
- Uuuu, czyżby pierwsza miłość.
- Nie masz dziś w planach jakichś zakupów, żmijo?
- Pan zaprasza? – uczennica dłonią sięgnęła do marynarki towarzysza, by po chwili wydobyć z niej skórzany portfel.
- Strać mi się z oczu! A to mi oddaj, zanim powiem Hidanowi, że masz ochotę się z nim spotkać.
Konan z miną skrzywdzonego kociaka wręczyła przyjacielowi przedmiot. Już miała odwrócić się w stronę wyjścia, kiedy do jej uszu doszedł znajomy żeński głos.
- Powodzenia.
Dziewczyna opuściła gmach szkoły. Pain szczerze wierzył, że tego dnia przyjaciółka nie będzie go nękać męczącymi pytaniami. Liczył natomiast, że dane mu będzie chociaż przez pewien czas rozmawiać z [Imię].

- [Imię] – ku wielkiemu zdziwieniu chłopaka samo wypowiedzenie jej imienia nagle stało się uciążliwe.
- Tak?
Dziewczyna odmachała znajomym, by następnie ruszyć w jego kierunku.
- Wiem, że nie mamy dziś próby, ale może mimo to chciałabyś, gdzieś ze mną wyjść?
Uczennica odwróciła wzrok, aby upewnić się, że wścibskie koleżanki z klasy zniknęły w szatni. Gdy uzyskała pewność, że nie usłyszy na swój temat żadnych plotek ruszyła w stronę rudowłosego.  Minęła go w milczeniu, ciągnąc przy tym za mankiet marynarki. Wspólnie opuścili budynek.
- No to teraz możemy iść.


~*~


Konan, która oczekiwała na pojawienie się pozostałych, z błogim uśmiechem przyglądała się całej tej sytuacji. Taki obraz całkowicie ją zadowalał. Niestety jej nastrój uległ diametralnej przemianie, kiedy tylko dostrzegła opuszczającego szkołę Kabuto. Chłopak, który zafundował jej wczorajszego wieczoru niemałą przebieżkę zasłużył sobie na solidne podziękowanie za tak troskliwe dbanie o jej figurę. Musiałą tylko rozegrać wszystko tak, by odbyło się bez ponownego ukarania jej lub bliskich jej znajomych. Innymi słowy powinna zrobić to bez jakichkolwiek świadków i w całkowicie przemyślany sposób. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro