Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

👠

Rudowłosy krzywiąc się czytał na nowo swoje kwestie. Sam tekst nie stanowił dla niego żadnego problemu. Wystarczyło kilkukrotnie powtarzać wszystko do dnia premiery. Martwiła go jedynie scena finałowa. Świadomość wykonania tanga, przekraczała jego wszelkie wyobrażenia. Nigdy nie tańczył, a jeśli już to nigdy nie był to tego typu taniec. Pain westchnął śledząc wzrokiem niewielka doczepioną do scenariusza kartkę. Opiekunka koła teatralnego dla ułatwienia nauki, nowym uczestnikom przygotowała linki, które przenosiły bezpośrednio do stron, gdzie można było przyglądać się filmikom szkoleniowym, które dokładnie pokazywały jak należy stawiać kroki i jaka pozycje ciała przybrać. 

Nastolatek kolejny raz odtworzył wideo. Z dumą mógł przyznać, że będzie zdolny wykonać początkowy etap sceny. Niestety myśl, że wspomniany początek wymaga od niego wypowiedzenia paru zdań oraz wykonania kilku kroków stawała się coraz bardziej dołująca.

Wideo oglądał na przemian z scenariuszem w drodze do placówki edukacyjnej.


~*~


- Jesteś martwy, hm!
Hidan ze spokojem kołysał się w rytm muzyki. Nastolatek oczekiwał, aż autobus nadjedzie w wyznaczone miejsce. Nieświadomy zbliżającego się zagrożenia chłopak rozciągnął się ziewając. W tym właśnie momencie Deidara postanowił wymierzyć sprawiedliwość. Blondyn rzucił się niczym rozjuszony drapieżnik na niczego nie spodziewającą się ofiarę. Hidan upadł wprost w błotnistą kałużę. Deidara siedząc na jego plechach szarpał szarowłosym, w efekcie czego jego twarz raz po raz wyłaniała się z błota, by ponownie w nim zniknąć. Kiedy Hidan uporał się z pierwsza falą szoku, adrenalina dała o sobie znać. Momentalnie zaczął wierzgać i szarpać się, robił wszystko co mógł, by zgubić natręta.
- Deidara-senpai!
Blondyn przeniósł wzrok w stronę znajomego głosu. Kiedy jego oczy napotkały się z postacią stojącego obok Tobiego, Hidan wykorzystał moment. Blondyn momentalnie został pociągnięty przez swoją ofiarę. Chcą zapobiec katastrofie niebieskooki złapał się nogi Tobiego. Mimo to został przerzucony ponad leżącym w błocie nastolatkiem. Chwile później upadł z hukiem na chodnik, a jasne włosy wyładowały w błocie. Wciągnięty w zamieszanie brunet wylądował obok Hidana.
- Którego popierdoliło?! - wściekły chłopak obarczył spojrzeniem pełnym mordu obu domniemanych napastników.
- Deidara-senpai! - niebieskooki właśnie chciał podnieść się z bruku, by mieć równe szanse z Hidanem, kiedy poczuł dziwne mrowienie na głowie.
Tym razem szarowłosy okazał się być sprytniejszy. Widząc, że ofiara ma zamiar uciec przygwoździł blond włosy podeszwą buta. Chwile później artysta został poddany torturze, która miła zmusić go do zjedzenia błota.
- Banda idiotów - rzucił przejeżdżający na rowerze Kakuzu.


~*~


- Nie zdążyłeś zmyć maseczki? - Sasori, który właśnie zjawił się na korytarzu, zaciekawieniem przyglądał się Deidarze.
- Zamknij się Sasori!
Miedzianowłosy ze spokojem przyglądał się jak blondyn usiłuje znaleźć w szkolnej szafce cokolwiek co pozwoliłoby mu doprowadzić się do ładu.
- Przecież nie pójdę tak na próbę, hm!
- Sam się prosiłeś.
- Ja się prosiłem, hm!? Ja nas w to wmieszałem, hm!?
- Przecież też jestem tu ofiarą - Hidan właśnie skończył wycierać twarz skradzionym z toalety zapisem papierowych ręczników. Sterta brudnych, wilgotnych i zadeptanych papierów walała się wokół niego.
- Z tym się akurat muszę zgodzić, hm - blondyn właśnie zaczął wylewać na włosy zapas wody przygotowanej z myślą o dzisiejszej próbie.
- Deidara-senpai! Tobi znalazł! - chłopak wręczył blondynowi ciemnogranatowy worek.
Brunet, który w całym sporze ucierpiał najmniej zdołał doprowadzić się już do porządku.
- Ale beznadzieja, to rzeczy Itachiego, hm - Deidara ze środka wyjął koszulkę z nadrukowanym krukiem. Mimo wszelkich niechęci do Uchihy blondyn gotów był przebrać się w jego własność, byle tylko nikt więcej nie widział go w tak dramatycznym stanie.
- A ja!?
- Dla Hidana też coś mam!
Pod nogami nastolatka znalazła się szara torba. Uczeń z rozdrażnieniem sięgnął po jej zawartość.
- Komu to zabrałeś!?
- Itachi-san i Konan-chan pozwolili mi zabrać swoje rzeczy!


~*~


Blondyn jeszcze raz spojrzał w stronę kąta. Hidan najwyraźniej postawił sobie za punkt honoru ukrywanie się w nim do końca dnia. Mimo szczerych prób bycia niezauważonym, nastolatek skupiał na sobie całą uwagę uczniów. Jaskrawa, różowa koszulka z wizerunkiem kota działa na nich niczym płachta na byka.
Deidara uśmiechnął się mimowolnie. Kara była zadowalająca.


~*~


- Nie, nie (imię). Nie możesz wypowiedzieć tego tak obojętnie. Masz być gwiazdą, musisz być pewna siebie i kobieca.

Pian przysłuchiwał się radom jakie pani Kurenai kierowała do dziewczyny. Chciał wyciągnąć z nich cokolwiek co i jemu pomogłoby w odegraniu sceny tak jak należy.
Chociaż dzisiejsza próba polegała na samym odczytaniu kwestii, opiekunce koła zależało na tym, by każdy wiedział jakie uczucie musi włożyć w daną kwestie.

- Po pierwsze pożądanie! Potem... pasja! Nieufność! Zazdrość! Wątpliwość! Szał! Kiedy miłość jest na sprzedaż nie ma mowy o zaufaniu. Bez zaufania nie ma miłości!
- Dokładnie tak Itachi, jeśli odegrasz to w taki sam sposób w czasie tańca wszystko będzie idealnie. 


~*~


W końcu nadszedł moment, kiedy to Pain musiał sprostać swoim kwestią. Stres mieszał się ze złością, która miała znaleźć swe ujście dopiero po wymierzeniu Hidanowi kary.


 - Wyprostuj się. Jesteś zraniony, ale jesteś mężczyzną, który wciąż konkuruje o ukochaną. Spróbuj gestykulować. Musisz to mówić całym sobą.
- Możemy jeszcze raz?


Rudowłosy nastolatek spojrzał ze zrezygnowaniem na kobietę, która w odpowiedzi kiwnęła mu głową. Pain ponownie zniknął za zasłoną. Po przeciwległej stronie ustawiony był Uchiha. [Imię] znajdował się idealnie pośrodku sceny. Nastolatkowie kiwnęli, dając sobie wzajemnie znak. Uchiha pojawił się na scenie pierwszy. Powoli i pewnie zbliżał się w stronę [Imię], która dostrzegając go, także zaczęła stawiać kroki. Gdy dziewczyna stanęła naprzeciwko Itachiego, Pain również pojawił się na scenie. Odległość między czarnowłosy, a nastolatką drastycznie się zmniejszyła.
- Kiedy miłość jest na sprzedaż nie ma mowy o zaufaniu - spokojnie, pewnie, doniośle mówił Uchiha, patrząc wprost na dziewczynę -Bez zaufania nie ma miłości - jego wzrok gwałtownie został skierowany w stronę Paina - Po pierwsze pożądanie! - dłoń Uchihy znalazła się na taki dziewczyny - Potem... pasja!- (imię) została pociągnięta w stronę Itachiego - Nieufność! Zazdrość! Wątpliwość! - kontynuował, podporządkowując  partnerkę - Szał! - Oboje utkwili w bezruchu. 


Na scenie pojawili się Sasori, Deidara, Kakuzu i Tobi.  Dziewczyna wirowała miedzy nimi. Przekazywana kolejne od jednego do drugiego. Itachi kontynuował wygłaszanie swojego tekstu stojąc z boku. W tym czasie Pain prowadził swój spacer, gdy tylko Uchiha zamilknął rozpoczął swoją kwestię.
- Jej twarz i jego wzrok. Ten dreszcz gdy pieści ją, ta złość że tego chce - wózek chłopaka utkwił w posadzce, która echem odbijała kroki poruszających się par - i ból co pali mnie!
- Zdecydowanie lepiej - przerwała opiekunka - Na dziś to wystarczy. Do końca tygodnia będziemy ćwiczyć sam tekst. W sobotę chciałabym się spotkać z każdym kto ma do wykonania jakakolwiek choreografię, żeby skorygować wasze postępy w nauce. Od przyszłego tygodnia będziemy ćwiczyć już z tańcem. 


Pain odetchnął czując chwilową ulgę. Próba dobiegła końca, a jego czekało już tylko starcie z pracą domową. Nigdy wcześniej nie czuł tak dużego szczęścia na myśl o zadaniu z matematyki.


~*~


Purpurowy zeszyt wylądował w ciemnym plecaku. Pain właśnie zakończył zmagania kończącego się dnia. Tak mu się przynajmniej wydawało. Kiedy chciał rzucić się na łóżko, jego wzrok napotkał leżący w rogu biurka scenariusz. Chłopak westchnął. Niechętnie odtworzył na nowo wideo prezentujące sposób w jaki powinien stawiać kroki. 

To bezsensu. Nawet jeśli nauczę się stawić kroki według kolejności nie jestem w stanie widzieć czy robię to dobrze. Potrzebny jest ktoś jeszcze. 

Mając dość umieścił plik kartek w plecaku. Nauka tańca może, przecież poczekać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro