16. Będziemy o nią walczyć
- Ma... ma?
- No oczywiście, głuptasku! Na co czekasz? Chodź do mamy!
Wtem Akane się rozryczała.
- Mama!
Dziewczyna zeskoczyła ze sceny, zupełnie tak, jakby wysokość podestu wcale jej nie obchodziła; po czym rzuciła się w ramiona rodzicielki.
Nikt nie potrafił odpowiednio zareagować na tę scenę. Niektórzy na publiczności zrobili zbiorowe "Aww", inni natychmiast wyciągnęli telefony, by wszystko nagrać, a kamerzyści, którzy dostali znak od prowadzących, zaczęli natychmiast filmować całe zdarzenie z różnych perspektyw.
- Ona nie jest twoją matką! - krzyknęły nagle dwie osoby.
Akane spojrzała w stronę z której wydobyły się krzyki. Wtedy też dostrzegła stojących Yuriego i Yurio, którzy byli równie zdziwieni tym, że oboje zareagowali tak samo.
- O czym wy mówicie? - spytała kobieta, mocniej przyciskając do siebie Akane. - To moja córka i wypraszam sobie takie komentarze. - Wtem ponownie skupiła swój wzrok na Akane, chwytając ją za policzki. - Tęskniłam za tobą, Akane-chan. - Uśmiechnęła, przez co dziewczyna ponownie się w nią wtuliła, całe swoje łzy przenosząc na jej sukienkę. - No już, już.
- Akane! - krzyknął Yuri, próbując zwrócić jej uwagę. - Nie możesz jej nazywać swoją matką... w końcu... Victor! - zwrócił się w stronę mężczyzny, który wreszcie wstał.
Srebrnowłosy spojrzał na kobietę, która postawą wręcz pokazywała, że nie odda dziewczyny; po czym pokierował się do wyjścia.
- Victor! - krzyczał za nim Yuri. - Victor, stój! Przecież Akane... Akane to nasza córka!
Mężczyzna wtem zatrzymał się na chwilę.
- Nie słyszałeś Akane? To jej matka - powiedział jedynie, nawet się nie odwracając, po czym wyszedł.
Yuri nie mógł uwierzyć w słowa Victora. Padł więc na ziemię, a z jego oczu poleciał strumień łez. Zaś wciąż stojący Yurio spojrzał nienawistnym wzrokiem na Akane.
- Okłamałaś mnie - mruknął chłopak, sam do siebie.
A Akane? Ona niczego nawet nie słyszała. Ani tego co mówił Yuri, czy też Victor, ani tego jak drzwi od sali zamykają się za srebrnowłosym. Jej umysł skupiony był na jednym - tuleniu się w pierś rodzicielki oraz wdychaniu jej mocnych perfum, których nie czuła od ponad dziewięciu lat.
***
Fala pytań zalała kobietę. Głównie padały te podstawowe "Gdzie byłaś?", "Jak żyłaś przez te lata?", "Dlaczego wcześniej się nie pojawiłaś?", a także jedno z najbardziej nieoczekiwanych przez kobietę "Zostaniesz ze mną tym razem?".
- Oczywiście, Akane-chan, że zostanę. Dlaczego miałabym cię opuszczać?
- A... co z tamtym panem?
- Jakim pa... Ach. Wiesz, mamusia uznała, że ten pan nie może zabrać mi córuni.
- Ale... dlaczego tak długo?
- Bo mamusia bardzo kochała tego pana. I nie widziała nawet jak lecą lata.
- Naprawdę?
- Naprawdę.
***
Yuri nie mógł po prostu uwierzyć w to co się stało. Nie był w stanie nawet opisać swoich emocji w tamtym momencie. Własna córka go odrzuciła... Z jednej strony miał ochotę płakać, z drugiej nawpychać w siebie najwięcej potrawki wieprzowej jak się dało, a z trzeciej... Przytulić kogoś. I właśnie to robił. Najpierw ofiarą padł Minami, który odwzajemnił z radością uścisk od senpaia, potem Phichit, który także był przychylny na uścisk, następnie był Georgi, który zaczął płakać, że ten uścisk przypomina mu jego byłą, jeszcze potem dopadł także zdezorientowanego Emila, który powiedział coś w stylu "Ach, kolejny zbiorowy uścisk?". Do JJ'a i Chrisa nawet się nie zbliżał. Przynajmniej tym razem.
Wtedy też dostrzegł Otabeka i Yurio, którzy zdawali się poważnie rozmawiać. Na Otabeka rzucił się jako pierwszego. Ten nijak nie zareagował, poza wręcz przerażoną miną. Gdy jednak miał już przytulić Yurio, to nagle dostał kopa prosto na twarz od blondyna.
- Co ty kurwa myślisz, że robisz? Co, Prosiaku? - zaczął, wycierając podeszwę buta o twarz Yuriego. - Ty migdalisz się do wszystkich jak leci, w czasie gdy Akane spędza czas z tą suką. Brzydzę się tobą.
- Masz rację... Jestem do niczego. W dodatku to co powiedział Victor... - zasłonił twarz rękoma. - Nie poradzę sobie sam.
- I ty siebie jeszcze ojcem nazywasz?
Wtedy też coś uderzyło Yuriego. Próbował wstać, przez co Jurij zabrał z niego nogę. Dzięki temu wreszcie Japończyk postawił się na nogi. Otarł łzy i spojrzał wprost na Rosjanina.
- Masz rację. Jestem jej ojcem. Jednym z dwóch ojców - powiedział, po czym pokierował się w miejsce, gdzie przebywał Victor, do jego pokoju.
***
- Nie słyszałeś Akane? To jej matka - powiedział jedynie, nawet się nie odwracając, po czym wyszedł.
Mężczyzna zatrzasnął za sobą drzwi i natychmiast runął na ziemię zaraz za nimi. Z jego oczu zaczęły lecieć łzy, których nawet nie próbował już powstrzymywać. Mimo że nauczył się już dawno nie okazywać swoich głęboko skrywanych emocji, to jednak tym razem nie wytrzymał. Ta mała 14-latka w ciągu tak krótkiego czasu, jakim były może 3 miesiące, stała się kimś ważnym dla niego. Stała się częścią jego rodziny, do której zaliczał także Yuriego i oczywiście Makkachina. Nawet nazwał się jej matką, by ją uszczęśliwić i zapełnić pustkę po odrzuceniu rodzicielki. A ona... Odrzuciła go tak samo jak jej biologiczna matka ją.
***
Yuri stanął wreszcie przed drzwiami do pokoju Rosjanina. Wziął głęboki i długi oddech, po czym chwycił za klamkę. Gdy już miał wejść do środka, to okazało się, że...
- Zamknięte? - Katsuki stał jak zamurowany, nie wiedząc co zrobić. Po chwili jednakże wziął się w garść i zaczął walić w drzwi. - Victor?! Victor, jesteś tam? Victor!
Wtem coś usłyszał. Szczeknięcie. Tak. To na pewno było szczeknięcie psa.
- Makkachin! - krzyknął ze szczęściem Yuri. Teraz wiedział, że Victor na pewno tam jest. - Victor, proszę cię, otwórz! Wiem, że tam jesteś i wiem też doskonale, że masz ten okres w którym wolisz siedzieć cicho...
***
Srebrnowłosy zaś w tym samym czasie siedział na łóżku. Koło niego leżał także Makkachin, który wyjątkowo martwił się o pana. Kiedy więc pies usłyszał jak ktoś dobija się do drzwi, to zaczął merdać ogonem ze szczęścia i szczekać najgłośniej jak potrafił.
- Victor!
Yuri... Zazwyczaj cieszyło go jak słyszał swoje imię w ustach tego mężczyzny, jednakże teraz... Nie chciał nawet słyszeć jego głosu. Nie chciał niczego słyszeć. Wolał topić się w ciemnościach i ciszy, całkiem sam.
Jednakże dobijanie się do drzwi i szczekanie psa skutecznie mu to uniemożliwiały.
- Victor, proszę cię, otwórz! Wiem, że tam jesteś i wiem też doskonale, że masz ten okres w którym wolisz siedzieć cicho...
Skoro to wiesz, to proszę... zostaw mnie - pomyślał mężczyzna, chwytając za poduszkę, by następnie przykryć nią twarz.
- Ale nie możesz! Nie teraz! Nie gdy Akane... Nie gdy nasza córka nas potrzebuje! Kochasz ją, prawda?! Wiem, że tak, bo też czuję to samo! I jestem pewien, że nie chcesz, by tak było! Że... Że... - Wtem Victor usłyszał głośne walnięcie w drzwi. - Że musimy o nią walczyć!
Mężczyzna poczuł jak poduszka powoli wilgotnieje. Zdjął ją więc z siebie i spojrzał na Makkachina, który swoim wzrokiem zdawał się jakby mówić "On ma rację. Idź po nią. Walcz". Tak też postanowił. Wstał wreszcie i wciąż słysząc wołanie zza drzwi i walenie w nie z całej siły, wreszcie je otworzył. Gdy zobaczył Yuriego, który tak samo jak on zalewał się łzami, to powiedział:
- Będziemy o nią walczyć. Razem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro