Rozdział 18
Czekaliśmy z Christianem, aż całe towarzystwo się rozejdzie. Wyjęłam z torebki chusteczkę i wytarłam mokre policzki, po których spłynął cały tusz do rzęs. Chris oparł się plecami o płot. Ręce wsadził do kieszeni i wlepił wzrok z ziemię. Westchnęłam ciężko, wtedy spojrzał na mnie i wreszcie się odezwał:
– Nic nie mówiłaś, że ty i Richard, że wy...
– Nie ma żadnych my! – podniosłam głos. – To jest jakaś cholerna paranoja. Całe życie mi dogryzacie, nienawidzimy się, a teraz bijecie się o mnie? Jesteście walnięci!
– Masz rację, przepraszam....
– I jak mogłeś powiedzieć, że cię całowałam! To ty mnie pocałowałeś z zaskoczenia – przerwałam mu. – A wy robicie z tego taką aferę, jakby się z którymś z was przespała. – Wściekłość wrzała we mnie coraz mocniej.
– Masz rację. Wybacz mi. Spaprałem sprawę.
Mina Chrisa wyrażała prawdziwą skruchę, ale to nie zmniejszało mojego gniewu. Ciągle myślałam o Richardzie i o rozczarowaniu w jego oczach.
– Chciałem wkurzyć Richarda. Nie powiedział mi, co planuje, ani co czuje – ciągnął Chris. – Myślałem, że ty i ja... Że coś między nami zaiskrzyło.
– Nie, Chris – powiedziałam ostro – nic między nami nie zaiskrzyło. Może tobie się tak wydawało. Dobrze czuję się w twoim towarzystwie, choć to dziwne, zważając na naszą przeszłość. Pewnie każda dziewczyna na moim miejscu byłaby szczęśliwa... - Mój głos złagodniał. – Ja nie czułam przy tobie tego samego, co przy Richardzie. Przykro mi.
Chris odsunął się od płotu. Podszedł bliżej i spojrzał mi w oczy.
– Wiec jednak coś jest między wami?
– Ja... Nie sądziłam, że on coś do mnie czuje, poza nienawiścią. – Wzruszyłam ramionami. – Mieliśmy sobie to wyjaśnić, ale nam przerwałeś.
– Cholera, gdybym wiedział...
– Do tego jeszcze pobiliście się przeze mnie...
– Nie martw się. To nie pierwszy raz, że się o coś kłócimy, ale pierwszy raz o kogoś. – Twarz Chrisa pojaśniała w szerokim uśmiechu.
– Teraz pewnie myśli, że mam go gdzieś i mi nie zależy – westchnęłam.
– Musisz z nim porozmawiać. Teraz już nie zrobi pierwszego kroku. Uraziliśmy jego dumę. Będzie usychał z miłości, ale się nie ugnie. – Chris puścił do mnie oko.
– Super. – Skrzywiłam się. – A, gdzie mam go niby szukać?
– Jeśli jest bardzo wkurzony, to poszedł na ziemie ojca ochłonąć.
Przytaknęłam – chyba jednak wiedziałam, gdzie go szukać.
– Więc co? Przyjaciele? – spytał wyciągnął do mnie rękę.
Uścisnęłam dłoń Chrisa i skinęłam głową.
– Przyjaciele.
Patrzyłam jak Christian odchodzi w stronę sceny i bawiących się ludzi. Wzięłam kilka głębszych wdechów. Ten wieczór to było istne szaleństwo. Całe te wakacje były szalone. Musiałam porozmawiać z Richardem i wszystko z nim wyjaśnić. Chciałam go zobaczyć, upewnić się, że nic mu nie jest. Nie rozumiałam tego, ale chciałam po prostu być blisko niego.
***
Media: Whitesnake "Fool for your loving"
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro