Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 16

– Zatańczysz? – zapytał Richard.

Otworzyłam usta, żeby odpowiedzieć, ale słowa uwięzły mi w gardle, więc tylko przytaknęłam. Poprowadził mnie na środek parkietu. Kiedy stanęliśmy naprzeciwko siebie, objął mnie ciasno ramieniem w pasie. Moją dłoń położył sobie na klatce piersiowej i przykrył swoją. Wolną rękę mimowolnie ułożyłam na jego karku. Oparł głowę o moją skroń, na szyi poczułam  płytki urywany oddech. Powoli zaczęliśmy poruszać się w rytm muzyki.

Wszystko dookoła zamarło, a ja jedynie potrafiłam skupić się na tym, jak duża część naszych ciał przylega do siebie. Moje serce dudniło coraz mocniej. Chwilami przestawałam oddychać, a z każdym wdechem czułam silny zapach męskich perfum, charakterystyczny dla Richarda. W uszach mi szumiało, dopiero po chwili zaczęły docierać do mnie dźwięki muzyki i słowa piosenki:

I can feel my love for you

Growing stronger day by day,

An' I can't wait to see you again

So I can hold you in my arms

(...)

This must be love,

'Cos it's really got a hold on me,

A hold on me...

Nagle uświadomiłam sobie, że to Richard śpiewa mi do ucha. Jego głos był równie ciepły i głęboki jak głos Davida Coverdale. Nie mogłam uwierzyć. Richard śpiewał dla mnie. Moje nogi stały się miękkie, a w głowie zaczęło się kręcić.

Utwór się skończył, a następny był również wolną balladą, jednak nie byłam w stanie skupić się, żeby odgadnąć, co to piosenka. Dalej tańczyliśmy. Oczy miałam zamknięte. Próbowałam nadać mojemu oddechowi równy rytm. Richard odsunął się nieco. Teraz jego oddech owiewał mój policzek.

– Tamaro – powiedział cicho.

Powoli uchyliłam powieki. Wpatrywał się w moją twarz. Spojrzałam mu w oczy. Miałam ochotę spłonąć od szalejących w nich iskier. W gardle zaschło mi do tego stopnia, że nie mogłam wykrztusić z siebie słowa.

– Tamaro... moglibyśmy porozmawiać gdzieś na osobności?

– Mamy sobie aż tyle do powiedzenia? – spytałam na jednym wydechu. Richard jeszcze mocniej ścisnął mnie w pasie. – Po co?... Czemu?... - Nie mogłam z siebie wydukać. – Dlaczego akurat mnie poprosiłeś do tańca? Ta piosenka, to kolejna dedykacja? – wydusiłam wreszcie.

Richard przyglądał mi się dłuższą chwilę w ciszy. Nawet nie zauważyłam kiedy przestaliśmy tańczyć. Staliśmy na środku parkietu. Dookoła ludzie tańczyli, a wszystko działo się jak na zwolnionym filmie.

– Tamaro zakochałem się w tobie... Już od dawna jestem w tobie zakochany. Wybacz, że byłem takim palantem. Nie potrafiłem wyznać ci tego wcześniej.

Położył dłoń na moim policzku, który zapłonął żywym ogniem. Na nagich ramionach pojawiła się gęsia skórka. Znów zawirowało mi w głowie. Wszystkie dźwięki, barwy i światło z zewnątrz uderzyły we mnie z dwojoną siłą. Zaczęło brakować mi powietrza. Odsunęłam się i nagle pojawiło się wokół pełno ludzi. Nie potrafiłam skupić się na twarzach. Zaczęłam przepychać się przez tłum. Chciałam, musiałam uciec stamtąd jak najszybciej. To było dla mnie zbyt wiele.

Zbiegłam po schodach parkietu, ignorując, że ktoś woła za mną. Pobiegłam w stronę pól. Zatrzymałam się dopiero kilkadziesiąt metrów dalej przy drewnianym płocie. Oparłam o niego przedramiona, a na nich położyłam głowę. Chłodniejsze powietrze powoli studziło moje emocje. Świat przestał wirować.

Po chwili ktoś położył ręce na moich ramionach. Dłonie miał szerokie i ciepłe. Obróciłam się i znów stanęłam twarzą w twarz z Richardem.

– Przepraszam – powiedział, wsuwając ręce do kieszeni. – Nie chciałem cię zdenerwować. Dlatego wolałem porozmawiać na osobności...

– Richard! To ma być jakiś głupi żart? – Stałam przed nim z zaciśniętymi dłońmi. Paznokcie wbijały mi się do skóry. – Masz gdzieś ukrytą kamerę, twoi kumple chowają się w krzakach?

– Rany, Tamara to nie jest żaden żart. – Richard wbił wzrok w ziemię, czubkiem buta zaczął kopać kępkę trawy. – Masz prawo tak myśleć, ale ja naprawdę nie mam żadnych ukrytych kamer ani podsłuchów. – Uśmiechnął się zakłopotany.

– Dlaczego? Nic z tego nie rozumiem.

Uniósł głowę i spojrzał mi w oczy.

– Od dawna mi się podobasz. Wiedziałem, że mnie nienawidzisz, że nie mam u ciebie żadnych szans.... – westchnął. – Jednak ostatnio udało nam się kilka razy spotkać sam na sam i się nie pozabijać. Pomyślałam, że może jednak jest cień nadziei. Może zapomnisz jakim byłem palantem. Musiałem ci to w końcu wyznać, Tamaro. Muszę wiedzieć na czym stoję, czy ty też coś do mnie czujesz? – Richard nieznacznie przybliżył się do mnie.

Po raz kolejny tego wieczoru, nie wiedziałam co powiedzieć. Nie umiałam pozbierać myśli, choć gdzieś w głębi duszy znałam przecież już odpowiedź.     

***

Media: Whitesnake - "Is this love"

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro