Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15

Jak co roku „Bal Wiatru" odbywał się na granicy miasta i pól, gdzie ustawiony był duży, drewniany parkiet, wokół którego były porozstawiane stoły z ławkami. Były tam również ławy zastawione jedzeniem oraz napojami przyrządzonymi przez okolicznych mieszkańców. Bardziej wyskokowe napoje każdy przynosił we własnym zakresie. Tak naprawdę, to była zwykła małomiasteczkowa potańcówka, hucznie nazywana balem.

Z jednej strony parkietu widać było całe miasto, a z drugiej pola, w których szumiał coraz silniejszy wiatr. Niekiedy o tej porze roku zdarzały się nawet huragany. Bal zaczynał się po zmroku. Zapalano wówczas różnokolorowe lampiony wokół parkietu. Muzykę puszczał jeden z chłopaków ze szkoły, który prowadził szkolną rozgłośnię. 

Susan podwiozła mnie i Molly na bal. Chciała koniecznie spotkać się ze starymi znajomymi. Potem jednak miała zmyć się do domu i dopiero na koniec balu przyjechać po nas.

Molly przyszła do mnie tuż po obiedzie. Podczas gdy mama zajmowała się Steve'm, my zamknęłyśmy się razem z Susan w moim pokoju. Moja siostra zrobiła nam śliczny, delikatny makijaż, pomogła też Molly upiąć włosy. Ja zdecydowałam się pozostać w rozpuszczonych.

Kiedy weszłyśmy na parkiet, było tam już tłoczno, a muzyka grała na całego. Część osób zaczęła tańczyć, ale większość, tych na parkiecie, stało opartych o drewnianą poręcz wokół podwyższenia. Przystanęłyśmy z boku i zaczęłyśmy się rozglądnąć za kimś znajomym, a właściwie za Dorą. Jednak zamiast niej spostrzegłam grupę przyjaciół Bliźniaków i nagle zauważyłam, że zarówno Richard, jak i Christian gapią się na mnie. Zarumieniłam się. Pod ich spojrzeniem poczułam się jakbym była wyjątkowa i atrakcyjna. Coś takiego zdarzyło mi się po raz pierwszy w życiu. W tej zwiewnej sukience, na cieniutkich ramiączkach, uszytej przez moją babcię, poczułam się jak królowa balu.

Chris uśmiechnął się szeroko i zaczął iść w naszym kierunku. Zerknęłam na Richarda. Stał nadal w miejscu. Obok niego nie mogło zabraknąć oczywiście Kitty. Dziewczyna uwiesiła się na ramieniu Richarda i cały czas o czymś mu opowiadała. Gęba jej się nie zamykała. Ubrana była w obcisłą, cielistą sukienkę, która mocno podkreślała jej opaleniznę oraz biust. Jednak Richard zdawał się nie zwracać na nią uwagi, tylko wpatrywał się we mnie, jakby widział mnie po raz pierwszy w życiu.

– Cześć, Tamara, Molly – przywitał się z nami Chris.

Spojrzałam w jego błękitne oczy, odrywając wreszcie wzrok od Richarda.

– Wyglądacie cudownie – mówiąc to, Chris patrzył wyłącznie na mnie, aż zrobiło mi się głupio.

– Ty też wyglądasz nieźle – zauważyłam. Cały ubrany był na czarno w spodnie od garnituru i koszulę z krótkimi rękawami.

– Zapowiada się świetna impreza. Załatwiliśmy już DJ-em, żeby nie grał samych smętów dla staruchów. – Puścił nam oko. – Może uda nam się razem potańczyć? – skierował to pytanie do nas, ale ciągle odnosiłam wrażenie, że zwraca się tylko do mnie.

– Jasne, ale może później – stwierdziła Molly.

Nagle, nie wiadomo skąd nadbiegła zdyszana Dora. Była chyba najpiękniejszą dziewczyną na balu. Również Chris spojrzał na nią z zaskoczeniem. Ubrana w kremową, długą suknię, która cudnie kontrastowała z jej czekoladową skórą. We włosy miała wplecione błyszczące niteczki.

– Wybacz Chris, ale muszę ci je porwać – powiedziała, ciężko oddychając. – Jak coś zobaczycie, to padniecie. 

Złapała nas za ręce i wciągnęła w tłum. Ledwie zdążyłam posłać Chrisowi delikatny uśmiech i zerknąć w kierunku Richarda, ale go już nie było, ani Kitty.

Dora zaciągnęła nas na drugi koniec parkietu, ale ciągle nie wiedziałyśmy, o co jej chodzi.

– Po co nas tu przyciągnęłaś? – spytała Molly, lekko zdezorientowana i w tej chwili, ktoś zakrył mi oczy dłońmi i szepnął:

– Zgadnij kto to?

Odwróciłam się tym kierunku i ujrzałam...

– Ruth?! – zawołała Molly.

Tak, to była Ruth. Ubrana w czarną, krótką sukienkę i szerząca zęby w uśmiechu tak kochanym przez wszystkich.

– Co ty tu robisz? – spytałam.

– Widzę, że bardzo się ucieszyłyście na mój widok – rzuciła ironicznie Ruth.

– Pewnie, że się cieszę, ale jestem zaskoczona. – Uścisnęłam koleżankę, podobnie jak Molly. – Tak szybko ci się znudził pobyt u babci?

– Wcale mi się nie znudził. Przyjechaliśmy tylko na tydzień, bo stary jest potrzebny w pracy – zaczęła tłumaczyć. – Za to ja mam tyle wam do opowiedzenia, że postanowiłam przyjechać z nim na ten tydzień. – Przejechała dłonią po swoich bujnych, czarnych włosach, obciętych na krótko i uśmiechnęła się tajemniczo.

– To opowiadaj! – ponagliła Dora.

Zeszłyśmy z parkietu i siadłyśmy przy jednym ze stolików. Było tutaj znacznie ciszej. Ruth zaczęła opowiadać o tym jak poznała Lucasa i jacy są w sobie zakochani. Cieszyłam się szczęściem przyjaciółki.

– Wiem, że mieszkamy daleko – Ruth wyprzedziła pytanie Dory –  ale postaramy utrzymać nasz związek. Ja mogę tam często jeździć. Za rok koniec szkoły, więc wątpię, żeby miał czas na nowe znajomości, a ja w tej mieścinie niby kogo mam poznać – zaśmiała się. – Laski, jestem taka szczęśliwa. Czuję, że wreszcie coś zmieni się na lepsze. A co u was?

Dziewczyny opowiedziały pokrótce wydarzenia w Dawn Town, no bo co tu opowiadać. Ja prawie całkiem pominęłam temat Bliźniaków. Wolałam o tym porozmawiać na spokojnie.

Kiedy skończyłyśmy gadać, pobiegłyśmy na parkiet, żeby potańczyć. Właśnie puścili coś dla młodzieży, więc na parkiecie było pełno nastolatków. Leciała muzyka mieszana, trochę rocka i popu. Tańczyłyśmy w czwórkę prawie na środku parkietu. Po chwili dołączył do nas Chris z kumplami i nagle tańczyliśmy w dość sporej grupce znajomych ze szkoły. W pewnym momencie Chris złapał mnie za rękę i zaczął wywijać mną piruety, a następnie przechylił przez rękę, a kiedy znów wróciłam do pionu stanęliśmy ze sobą twarzą w twarz.

– Wiem, że się powtarzam, ale muszę ci to jeszcze raz powiedzieć: wyglądasz przepięknie. Już jakiś czas temu zauważyłem, że jesteś śliczną dziewczyną, ale dzisiaj przebijasz wszystkich.

– Nie przesadzaj.

– Nie przesadzam. – Uśmiechnął się.

Piosenka się skończyła, a Chris odsunął się i podziękował za taniec.

***

Zeszłyśmy z dziewczynami z parkietu, żeby napić się czego zimnego, a one zaczęły zasypywać mnie pytaniami, przekrzykując się nawzajem.

– Co to miało znaczyć?

– Ty i Christian? Razem?

– Od kiedy zadajesz się z nimi?

– Zatkajcie się – powiedziałam zdenerwowanym głosem. – Chris wcale nie jest taki zły.

– Jak ja ci to mówiłam, to mnie wyśmiałaś – zauważyła rozbawiona Dora.

– Ja już zauważyłam to wczoraj – powiedziała spokojnie Molly. – To, jak patrzył na ciebie. Co jest między wami?

– A co jest między tobą, a Richardem? – warknęłam i sama nie mogłam uwierzyć, że to powiedziałam.

– Słucham?

– No, wczoraj byłaś z nim na przejażdżce.

Ruth i Dora spojrzały zaskoczone na Molly.

– On mnie tylko odwiózł do domu – tłumaczyła się Molly, a jej policzki zalały się purpurą.

– Masz coś do niego? – mój głos był opanowany, ale w środku wrzało.

– Swojego czasu podobał mi się, ale nic ci nie mówiłam, bo wiem, że go nienawidzisz.

– No widzisz, więc mnie się nie czepiaj – tym stwierdzeniem zakończyłam rozmowę. 

Zapanowało między nami chwilowe ochłodzenie. Tymczasem w moim sercu panowała mroźna zima. Nie rozumiałam, co się ze mną dzieje.

Zjadłyśmy z dziewczynami coś ciepłego, wypiłyśmy trochę ponczu, do którego zdecydowanie ktoś coś dolał, ponieważ poprawiły nam się humory i wróciłyśmy na parkiet.

Kilkanaście minut przed północą muzyka ucichła na chwilę.

– Teraz piosenka na specjalne życzenie Ricka – zapowiedział DJ. – Rick tak, jak chciałeś: „Is This Love" zespołu Whitesnake.

Dookoła zrobiło się lekkie poruszenie. Przy pierwszy dźwiękach piosenki, ludzie zaczęli dobierać się w pary.

Richard – zupełnie zapomniałam o jego istnieniu. Nie widziałam go od chwili, kiedy przyjechałyśmy na bal. Zaczęłam rozglądać się w jego poszukiwaniu. Byłam ciekawa dla kogo dedykuje tę piosenkę i wreszcie w tłumie dostrzegłam go. Był ubrany w jeansy i czarną koszulę z rękawami podwiniętymi do łokci i rozpiętymi guzikami przy szyi. W jego okolicy nigdzie nie było Kitty, co bardzo mnie zdziwiło i nagle zrozumiałam, że Richard zbliża się w moim kierunku. Stanął naprzeciwko mnie, z rękami w kieszeni i ze wzrokiem utkwionym w moje oczy.

– Zatańczysz? – spytał.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro