Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 22

Minęły prawie dwa tygodnie od balu i naszej pierwszej randki. Sporo się przez ten czas działo. Zaczęłam chodzić na kurs prawa jazdy. Czasem również Richard udzielał mi lekcji. Kilka razy wciągnął do tego Chrisa, ale wtedy każda jazda kończyła się kłótnią między chłopakami, wówczas ja wysiadałam z auta trzaskając drzwiami, a oni mnie musieli długo błagać, żebym dała się odwieźć do domu.

Bardzo często spotykaliśmy się całą paczką. Dziewczyny o dziwo zaczęły świetnie dogadywać się z ekipą bliźniaków i lubiliśmy spędzać czas ze sobą. Z tego też powodu jakoś rzadko udawało się znaleźć mi czas, żeby pobyć sam na sam z Richardem. Może to i dobrze. Ciągle nie docierało do mnie, że jesteśmy parą.

Dora i Chris zbliżyli się ze sobą, wyglądało na to, że coś iskrzy między nimi. Molly jeszcze lizała rany po rozczarowaniu swoimi znajomymi z miasta, ale nie dawaliśmy jej za dużo okazji do użalania się nad sobą. Natomiast Ruth wyjechała z powrotem do dziadków i od czasu do czasu opisywała nam w SMS-ach jaka jest szczęśliwa.

Właśnie sprzątałam po śniadaniu, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Milka zaczęła ujadać. Próbowała pokazać jaki to z niej pies obronny, co wyglądało dość komicznie, bo wciąż ledwie odrastała od ziemi. Trzeba było jednak przyznać, że była dwa razy większa niż kiedy Richard przywiózł ją dla mnie.

Otworzyłam frontowe drzwi. Na ganku stał Richard oparty o kolumnę przy schodach. Ręce trzymał w kieszeniach, kuląc ramiona.

– Hej, co ty tu... Wszystko w porządku?

– Mogę u ciebie przeczekać? Z mamą jest kiepsko. Cały czas wymiotuje. Ojciec i jej siostra są przy niej. Ja już nie mogę patrzeć jak się męczy – powiedział cicho. Widziałam, że ledwie powstrzymuje łzy.

Pani Vivian dostawała ostatni cykl chemii, tak profilaktycznie, żeby upewnić się, że wybili wszystkie komórki nowotworowe. Źle to na nią wpływało. Odwiedziłam ją dwa razy, ale na krótko, bo była bardzo słaba.

– Jasne. Wejdź.

Zamknęłam za nim drzwi i objęłam go. Wtulił twarz w moją szyję. Pocałowałam go w policzek. Już miał mnie pocałować w usta, ale Milka zaczęła plątać się między Richarda nogami i ujadać. Musiał ją wziąć na ręce i wygłaskać, a ona na powitanie wylizała mu pół twarzy.

– Fuj – jęknął i odstawił Milkę na ziemię. Roześmiałam się.

– Napijesz się czegoś?

– Masz colę?

Przytaknęłam. Przeszliśmy do kuchni. Wyjęłam z lodówki butelkę coli i nalałam nam po szklance.

– Chodźmy do mnie. Mama siedzi w gabinecie. Lepiej jej nie przeszkadzać.

Ruszyliśmy po schodach na górę. Gwizdnęłam na Milkę, która od razu poleciała za nami. Kiedy weszliśmy do mojego pokoju, szybko ogarnęłam wzrokiem całe pomieszczenie. Nie było tak źle, tylko łóżko na szybko pościeliłam. W tym czasie Richard postawił szklanki z napojem na biurku i głaskał Milkę.

– Milka na miejsce – powiedziałam do psa. 

Suczka natychmiast poszła na legowisko, pokręciła się kilka razy w kółko i położyła, sapiąc ciężko jakby obrażona, że nie może dłużej męczyć gościa. Leżąc tak, wyglądała jak wielka kostka czekolady, choć Richard powiedziałby pewnie, że wygląda jak kupa.

– Masz podejście do niej, ale ja nic nie poradzę na to, że laski na mnie lecą. – Puścił mi oko, a ja posłałam mu wykrzywiony uśmiech.

Usiadłam na biurku i wzięłam łyk coli, a Richard zaczął obchodzić pokój, przyglądając się wszystkiemu. Był tu pierwszy raz. Na ścianach wisiały plakaty Cher, Guns N' Roses i Alica Coopera. Większość z nich znalazłam w starych czasopismach siostry, a nawet mojej mamy. Byłam mocno zakorzeniona w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych i wiedziałam, że on także. Przez chwilę zatrzymał się przy jednym plakacie, gdzie czarnym markerem wypisałam cytaty, również między innymi z piosenek Aerosmith i Whitesnake, które mi dedykował. Wiedziałam, że to przeczytał, bo bardzo powoli się uśmiechnął, ukazując dołeczki w policzkach.

Richard pokręcił głową i podszedł do biurka. Stanął między moimi nogami.

– To wszystko jest takie dziwne. Cały czas mam wrażenie, że jeśli zbytnio się do ciebie zbliżę, to dostanę po pysku, albo coś w tym rodzaju... – Złapał mnie w pasie.

– Chyba musisz zaryzykować – szepnęłam, a on mnie pocałował. 

Najpierw delikatnie, potem coraz bardziej namiętnie, aż wreszcie podniósł mnie tak, że nogami oplotłam jego biodra. Podszedł do łóżka, na które delikatnie mnie położył, cały czas nie przestawiając mnie całować. Jego usta dotykały moich warg, szyi, następnie ramion. Ręką delikatnie przesuwał od policzka, przez krawędź pleców, aż do łydki. Nigdy jeszcze czegoś takiego nie czułam. Ledwie mogłam oddychać. Nie byłam pewna jak mam się zachować, więc jedną ręką dotykałam jego pleców, palce drugiej dłoni wplotłam we włosy, zaburzając ten idealny chaos, który zawsze nosił na głowie.

Nagle ręka Richarda wsunęła się pod moją bluzkę. Teraz gładził mój brzuch, delikatnie przesunął palce po linii stanika, w końcu dotarł do pleców. Czułam, jak sztywnieje każda część jego ciała. Zaczął walczyć z zapięciem stanika, a ja w tym momencie spanikowałam.

– Przestań – powiedziałam cicho. Zbyt cicho, bo nie zareagował. – Przestań proszę – tym razem powiedziałam głośniej, choć mój głos był zachrypnięty. Dłońmi napierałam na jego tors.

Richard natychmiast uciekł ręką spod mojej bluzki. Podniósł głowę, ale nie patrzył mi w oczy tylko ciężko oddychał. Wreszcie podniósł się, usiadł na krawędzi łóżka z pochyloną głową. Oparł łokcie na kolanach, a dłonie zaplótł na karku. No to chyba koniec naszej sielanki – pomyślałam. Po chwili ciszy, zeszłam z łóżka z drugiej strony. Poprawiłam bluzkę i rozplotłam kucyk, bo już i tak był rozczochrany. Włosy opadły mi na ramiona. Obeszłam łóżko i usiadłam na obrotowym krzesełku z kółkami, stającym przy biurku. Richard cały czas nie podnosił głowy. Widziałam tylko, jak jego ramiona podnosiły się i opadały z każdym oddechem.

***

– Wybacz – powiedziałam wreszcie kiedy ochłonęłam. – Zawsze ci powtarzałam, że ze mną ci tak łatwo nie pójdzie jak z innymi.

Podniósł głowę i spojrzał na mnie zdziwiony.

– O rany Aniołku, nie o to chodzi. Muszę się tylko uspokoić. To ja cię przepraszam. Przy tobie ciężko mi czasami się powstrzymywać – mówiąc to, przejechał dłonią po włosach, jakby chciał je poprawić, choć  wcale nie było lepiej.

Co znaczyło, że przy mnie ciężko mu się powstrzymywać. Ciekawe czy często musiał się tak powstrzymywać przez ostatnie dwa tygodnie. Oczywiście zamiast zapytać, ja jak zwykle musiałam mu jeszcze bardziej dogryźć.

– Pewnie jesteś szoku. Na pewno nigdy wcześniej żadna laska ci nie odmówiła. Ile ich miałeś do tej pory co? Przyznaj się z iloma spałeś.

Czekałam aż od powie, że było ich sporo, ale żadna się dla niego tak naprawdę nie liczyła. Jak to niby to wszystko nie miało, żadnego znaczenia. Taka typowa gadka badboy'ów z tych wszystkich książek dla nastolatek, która zawsze działała mi na nerwy.

Jednak Richard nie dał się sprowokować. Przyjrzał mi się uważnie. Widziałam tylko jak poruszają się jego kości policzkowe w mocno zaciśniętej szczęce.

– Z jedną.

– Słucham? – spytałam zaskoczona

– Dokładnie z jedną.

Zamurowało mnie. Pierwszy raz od dawna nie miałam ciętej riposty.

– Rok temu, na wakacjach u moich dziadków, poznałem pewną dziewczynę. Była bardzo ładna, trochę starsza, a ja się w niej zabujałem, ale ona szukała jedynie wakacyjnego romansu. Kiedy wróciłem do szkoły, stwierdziłem, że mam dosyć tych wszystkich pustych lasek, które się kręcą wokół mnie. I coraz bardziej ty mnie zaczęłaś interesować.

– Ja... - wydukałam zszokowana jego szczerością. – Myślałam, że ty pół szkoły zaliczyłeś.

– Nie. – Roześmiał się. – Choć pewnie nie jedna by chciała, ale to tylko plotki. Facet musi dbać o swoją reputację.

Przez chwilę wpatrywał się we mnie, a ja przygryzłam wargi zawstydzona.

– Chyba jednak nie jestem takim typem faceta za jakiego mnie brałaś? – powiedział w końcu i złapał mnie za rękę i pociągnął tak, że podjechałam razem z krzesełkiem w stronę łóżka. – Tamaro, kocham cię i nigdy nie zrobię nic wbrew tobie.

Czy on właśnie powiedział, że mnie kocha? Chyba cała zalałam się rumieńcem. Znaliśmy się całe życie, ale przecież, tak naprawdę nic o sobie nie wiedzieliśmy. No i przede wszystkim, jak teraz mogłam mu powiedzieć, że go kocham, skoro tyle razy wykrzyczałam mu w twarz, że go nienawidzę?

Wstałam z krzesełka i usiadłam obok Richarda na łóżku. Objął mnie ramieniem, a ja oparłam na nim głowę. Było mi strasznie głupio, że miałam o nim jak najgorsze zdanie.

– Aniołku, przyrzekam, że to wszystko, to nie jest żaden kawał i że nie jestem z tobą tylko po to, żeby zaciągnąć cię do łóżka. Choć nie mówię, żebym tego nie chciał.

Klepnęłam go z całej siły w kolano.

– Ale ty mi przyrzeknij, że nie jesteś ze mną tylko z litości – kontynuował.

– Mhm no nie wiem, jakby się tak mocniej zastanowić. – Odchyliłam głowę, a Richard zamknął mi usta pocałunkiem. – Przysięgam i... też cię kocham – wyszeptałam i znów go pocałowałam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro