Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VI


Po herbacie razem z Amandine i Leo grałam w kalambury, a potem poszłam do domu. I tak zostałam dłużej niż planowałam, dlatego teraz w swoim pokoju odpalam ,,Ocean Eyes" w słuchawkach i ubieram buty do biegania, czas na trening. 

Rzuciłam krótkie pożegnanie rodzicom, otworzyłam drzwi i wybiegłam na ulicę. Poruszałam się bez konkretnego celu, prowadzona muzyką Billie Eilish. Gdy byłam już przy Stella's spojrzałam na stoper i zadowolona stwierdziłam że pobiłam rekord. Wyjęłam z torebki portfel I weszłam do lokalu, zamówiłam mrożona kawę oraz usiadłam przy stoliku.

-Sinclair, niezły wybór.- Podniosłam głowę i ujrzałam Valerie.

-O cześć, Val.

Unosi brew.

-Od kiedy przeszłyśmy na ,,ty", Sinclair?- Odpowiada na co wzruszam ramionami i upiłam łyk kawy.

-Od wtedy gdy moja mama zaczęła pomagać Caro. 

Uśmiecha się. Caro to jej kotka, która niedawno była dość chora, a że moja mama to weterynarz i Valerie mieszka dość blisko mnie to zgodziła się jej pomóc. 

-Celna uwaga Angelluszku.- Krztuszę się kawą i parskam śmiechem. 

-Angelluszku? Nie gadaj że jesteś fanką Kopciuszka!- Wypija łyk ze swojego kubka i wzrusza ramionami uśmiechając się. 

-Wlaśnie tak Sherlocku. Co zamówiłaś?

-Zgadnij. -Valerie przybrała pozę myślącej detektywa która rozwiązuje sprawę seryjnego morderstwa. Tak to właśnie wyglądało.

-Cóż, sądząc po twoim stylu bycia zamówiłaś kawę czarną jak Twoja dusza, ale z tego co zauważyłam Ci smakuje więc przypuszczam że to taka zwykła mrożona kawa.

-Mam to uznać za komplement? 

-Zinterpretuj to jak chcesz.- Mówi ze śmiechem siorbiąc swoją kawę.- Jakby cię to ciekawiło to ja kupiłam...- Urwała, a miną jej zrzedła, Posłałam jej spojrzenie pod tytułem ,,O co chodzi?", a ona Odpowiedziała na to wskazując palcem punkt za mną.

Suzie Brand. 

-O Suzie, cześć!- Mówię, I czekam na jej reakcje.

-Cześć, Angel.- Odpowiada z uśmiechem i podchodzi do naszego stolika.

-Cześć, Brand.- Odwraca głowę w kierunku Valerie i krzywi się.

-No cześć, Hugo. 

O Boże, te dziewczyny tak się nie nawidzą że aż w okół nich czuję na kilometr nie przyjemną aurę. 

-Hej Angel, wyjdziemy gdzieś dzisiaj na zakupy?- Pyta się Suzie i uśmiecha się już nie tak życzliwe jak przed chwilą. 

-Wiesz... jest trochę późno i muszę się pouczyć i...- Rozkładam ręce niby to bezradnie, niby nie.- Sama wiesz jak jest.

-Nie narzucaj się jej, Brand. Przecież sama wiesz jak jest. -Powtarza moje słowa  Valerie i po jej twarzy widzę, że naprawdę usilnie próbuje się nie roześmiać. 

Upijam łyk kawy patrząc niepewnie na Suzie, która chyba czeka aż zaprzeczę. 

-Nic nie szkodzi Angel, ja idę coś zamówić, spotkamy się kiedy indziej.- Odpowiada kompletnie ignorując komentarz Valerie I podchodzi do lady.

-Ja się będę zbierać, Val. Miałam tylko iść pobiegać. Do zobaczenia, I pozdrów Suzie.

-Przekaże pozdrowienia, Angelluszku, do zobaczenia.

Uśmiecham się i  wychodzę z lokalu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro