II
Cztery lata temu
-Leo, idziemy. Amandine siedzi w samochodzie, nie możemy jej zostawiać na długo.- Oznajmia pan Gabriel Moreton z naciskiem na imię chłopca.
Ale on nie odpowiada.
Chwytam go za rękę uważając, żeby nie pognieść sukienki. I wpatrujemy się razem na grób mamy chłopaka. Zabawne, jak to życie potrafi zaskakiwać. Wczoraj jeszcze się śmialiśmy z Susan, a teraz milczymy przy jej grobie.
-Muszę już iść, aniołku.- Mówi w końcu Leo ściskając moją rękę.- Do zobaczenia.- Puszcza ją i idzie za ojcem.
Ja jeszcze wpatruję się w pochowaną Susan Moreton.
-Dlaczego nas zostawiłaś? Dlaczego zostawiłaś Leo?- Mówię z zamkniętymi oczami.- Zawsze mówiłaś, że będziesz jego wsparciem na całe życie. Dlaczego skłamałaś wiedząc, że nic z tego?- Szepczę przez łzy.- Nie tylko jego zostawiłaś, zostawiłaś mamę i pana Gabriela.
-Angel, my też już pójdziemy.- Rodzice podchodzą i dają ostatni kwiat białej róży na grób. Podchodzą do samochodu, a ja za nimi. Jeszcze raz zerkam na obecne miejsce pobytu Susan.
-Jej jest tam teraz lepiej.- Mówi mama widząc gdzie patrzę. Brzmi jakby chciała przekonać siebie.
To jest dla niej trudne, może nawet trudniejsze niż dla mnie, ona i pani Moreton były przyjaciółkami od dzieciństwa. A ja nie chcę sprawiać buntu by, mama mogła poradzić sobie z własnymi myślami. Dlatego po prostu kiwam głową.
Gdy przechodzimy przez tłum słyszę szepty innych ludzi typu ,,Biedny, Susan go zostawiła go tak w młodym wieku'' albo ,,Jak on teraz sobie poradzi z Gabrielem? Przecież chłopak będzie męczony!'' Gówno prawda. Gówno wiedzą.
Pan Moreton może i był zbyt poważny, ale kochał ją i Leo. Kochał ponad życie, a tych co się kocha nie można tak po prostu zranić.
Pani Moreton zostawiła pana Gabriela i chłopaka. Ona zostawiła także moją mamę, swoich rodziców, kuzynów ciocię...
Zostawiła także mnie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro