Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

I

Dziewięć lat temu.


-Aniołku!- Kochałam jak tak do mnie mówił. Nawet jeśli było to czasem tak wkurzające, że miałam ochotę go uderzyć. Ale to było zdecydowanie słodkie. Podnoszę się do siadu i gestem dłoni pokazuję, żeby wszedł.

-Co tam chcesz sucharku?- Obracam głowę w jego stronę i zauważam, że trzyma ręce za plecami.

-Przestań mnie nazywać jakimś starym, suchym chlebem!- Tupie poddenerwowany nogą. -Skąd ci się to wzięło?

Wzruszam ramionami.

-Sucharki są bardzo dobre, ale jak chcesz to nie muszę tak do ciebie mówić.- Dodaję widząc jego minę. W odpowiedzi kiwa głową i zbliża się do łóżka.

-Mam coś dla ciebie, aniołku.- Zaczyna wzdychając cicho.- Coś na poprawę humoru, bo lekarz mówi, że ci się nie polepsza.- Marszczy brwi i patrzy ukradkiem na drzwi za którymi rozmawia moja mama i Lekarz.- W każdym razie, myślę, że ci się spodoba.- Przenosi wzrok na mnie. Po czym podaje mi kartonowe, białe pudełko przyozdobione kwiatkami i kokardką. Otwieram je.

Rozszerzam oczy i przenoszę je na Leo, na co mruga porozumiewawczo.

-Zobacz dalej.

Gdy odsłaniam białą kokardę moim oczom ukazuje się pluszak. Taki najzwyklejszy miś.

Tyle, że nie dla mnie.

-Josh! O boże, Leo!- Rzucam się chłopakowi na ramiona nie przerywając kontaktu wzrokowego z pluszakiem. -Skąd wziąłeś Josha? Przecież Natalie go zniszczyła!- Wracając do sprawy z koleżanką czuję nieprzyjemny ucisk w brzuchu.

-Tak się składa, że chyba Josh miał brata bliźniaka. Jest jak nowy!

Energicznie kiwam głową.

-Dziękuję, dziękuję, dziękuję!- Przytulam swoją głowę do jego ramienia. Może to głupie ale od gdy Natalie przez przypadek brutalnie zamordowała Josha myślałam, że już nic mnie nie zaskoczy.

-Angel, Leo. - Mama weszła do pokoju z uśmiechem na ustach.- Chodźcie na obiad, zrobiłam naleśniki.- Oboje jesteśmy największymi fanami  naleśników więc pędem pobiegliśmy do kuchni. Mama nam nałożyła i podczas gdy my zajadaliśmy ona zaczęła nam tłumaczyć co powiedział lekarz.- Gorączka powoli spada, ale nadal masz suchy kaszel i chrypkę.

-Czyli się polepsza?

-Czyli się polepsza.

Kiwam głową. Mama zwraca się do chłopaka.

-Leo, twoja mama mówi żebyś już szedł do domu. Więc jak zjesz to cię odprowadzę. -Moja ręką wystrzeliła jak proca do góry. 

-Ja też!

Mama pokręciła głową.

-Nie skarbie, jesteś przeziębiona nie możesz iść. 

Leo postanowił włączyć się do rozmowy.

-Musisz się wyleczyć, aniołku!  Nie możemy ryzykować że będziesz chora na festiwal sztucznych ogni!- Chichotam cicho. Każdego roku w Grudniu nasi rodzice robią pokaz sztucznych ogni. Ta Mała tradycja jest z pozoru nic nie warta ale to naprawdę miły czas.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro