Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Łał, siostra seksi pielęgniarka?"

- To idę właśnie załatwić - uśmiechnęła się i od razu zniknęła.

Dziewczyna szybkim krokiem poszła w stronę pomieszczenia, gdzie znajdują się wszytkie nagrania z kamer, które stały się przed chwilą, jak i w tym momencie. Jedynym niemonitorowanym pomieszczeniem, jest właśnie to w którym owe kamery i nagrania się znajdują. Dziewczynie nie zajęło długo dostanie się do tego pomieszczenia, gdyż znajdowało się zaraz na piętrze wyżej, jak i każdy miał klucze do tego pomieszczenia.

~ Naiwniacy, dawać każdemu klucze - zaśmiała się cicho w myślach, wchodząc do tamtego pomieszczenia.

Wchodząc tam, zauważyła że na krześle śpi jakiś mężczyzna, zapewne pilnujący kamer. Sprawdzając czy na pewno śpi, widząc że smacznie śpi zaczęła usuwać wszystkie dowody na to że to ona go zaatakowała, tak jak wcześniej uczył ją Ben. 

- Co ty tutaj robisz? - usłyszała za sobą głos.

- Słucham? - spojrzała tam.

Odwracając się, zauważyła niską, blondwłosą kobietę o różowych oczach, zapewne nosi kolorowe soczewki. 

- Co ty tutaj robisz? Kto ci tutaj pozwolił przebywać?- zaczęła dopytywać, mocniej zaciskają dłonie na miotle którą trzyma w dłoniach.

- A ty co tutaj robisz? Jest wejście dla pracowników, a nie sprzątaczek. A z tego co widzę nie potrzeba tutaj nic sprzątać - warknęła przyglądając się jej uważnie, starając się nie obudzic mężczyzny obok. 

- Wiesz że to niekulturalnie odpowiadać pytaniem na pytanie?

- A ty wiesz że niekulturalnie jest wchodzić w miejsca gdzie nie powinno cię być, jak i wtrącać ten brzydki nos w nie swoje sprawy? - złotooka podniosła obie brwi, skanując ją wzrokiem widząc jak robi się cała czerwona ze złości.

- Zgłoszę to szefowi! - krzyknęła.

- Co takiego zgłosisz?

- Że grzebiesz w nagraniach z monitoringu!

- A masz dowody że to robiłam? Nic takiego nie robiłam - prychnęła - Nie jestem na swoim piętrze i jedynie na kamerze sprawdzałam co się tam dzieje, czy nikt nie chce uciec i rozszarpać cię na strzępy - przez jej soczewkę przebił się lekki błysk czerwieni. 

- Uważaj bo ci uwierzę, to po co tu niby jesteś?

- Chce się dowiedzieć gdzie jest takie coś jak apteczka, nie wiem czy twój mały móżdżek wie o to jest, ale tego potrzebuje.

- Po co niby?

- Bo chce sobie opatrzeć ścianę wiesz? A po co się używa apteczki, aby opatrzeć kogoś kto jest skaleczony czy coś, użyj mózgu.

- Dalej ci nie wierzę - prychnęła.

- Jakoś mi to wisi - zaśmiała się i spojrzała na mężczyznę który aktualnie siedział i się i przyglądał - Gdzie są apteczki?

Oburzona blondwłosa wyszła trzaskając drzwiami, na co Aya się jedynie zaśmiała. 

- Proszę cię bardzo, co masz zamiar opatrzeć? - zapytał mężczyzna, podając jej apteczkę z jednej szafki - Jak będzie ci następna potrzebna, jak tu czegoś zabraknie to idziesz tutaj albo do biura. 

- Musze opatrzyć tego roześmianego, ma rozwalone dłonie. - stwierdziła idąc do drzwi.

- Po co ich opatrzeć? To psychopaci i mordercy.

- Jak sobie coś zrobisz, to cię nie opatrzę bo jesteś tylko facetem od kamer - stwierdziła po czym wyszła.

- Uważaj żeby nic ci nie zrobił, przykuj jego dłonie czy coś, może ci pomóc?

- Spokojnie, wiem co robię, mam wprawę już - krzyknęła i poszła na dół.

- Jak może mieć wprawę w opatrywaniu morderców?

Dziewczyna zeszła na dół, po czym od razu pokierowała się do celi Jeffa.

- Jeffreyu, dawaj dłonie, przyszło zbawienie - zaśmiała się, podchodząc do krat i siadając po turecku na ziemi.

- Łał, siostra seksi pielęgniarka? - zaśmiał się cicho, siadając na przeciwko i wystawiając dłonie przez kraty.

- Dobrze że nie nagrywają dźwięku, bo już bym siedziała w celi obok - stwierdziła, dając pod jego dłonie, na ziemię, nerkę szpitalną.

- Udało ci się? - zapytał, przyglądając się jak przemywa mu dłonie, po czym bierze wodę utlenioną i aż mu się źrenice z przerażenia pomniejszyły.

- Udało. A ty co? Wielki zły morderca, boi się wody utlenionej? - polała jego rozwalone dłonie, a chłopak zaczął aż skomleć. - Brata mi podmienili? - zaczęła się mu przyglądać z uniesionymi brwiami. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro