106.
Otworzył powoli oczy. Znowu zobaczył te czerwone niebo i mewy nas sobą. Odwrócił głowę w bok i spotkał się ze spojrzeniem blondyna.
— Coś się stało? — spytał łapiąc ponownie rękę bruneta.
— Koszmar — mruknął cicho i uniósł kącik ust. Ścisnął mocniej dłoń chłopaka — tylko głupi koszmar... — wpatrzył się w niego.
Kocham cię.
MUSIAŁAM.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro