,, Znaczący uśmiech '' 1/3
*Percy*
Siedziałem na kanapie popijając herbatę w mieszkaniu mojej mamy Sally i ojczyma Paula. Koło mnie moja narzeczona Annabeth rozmawiała ze swoją przyszłą teściową. Ja zaś słuchałem rad mojego ojczyma, dotyczących kupna samochodu, gdy nagle Annabeth pobladła, przeprosiła i zasłoniła dłonią usta po czym wybiegła do łazienki. - Annabeth! - Zawołałem oraz ruszyłem w jej ślady.
Zastałem ją klęczącą i wymiotującą do muszli klozetowej. Przysiadłem przy niej przytrzymując jej włosy. Po chwili wykończona oparła się o ścianę. - Już lepiej? - Spytałem przykładając swoją dłoń do jej czoła - Nie masz gorączki. Jak myślisz, co Ci zaszkodziło? - To było dziwne... I tak, o wiele lepiej. Nie mam pojęcia, nic takiego dziś nie jadłam. - Może to z głodu? - Powiedziałem z nadzieją w głosie, że nic jej nie jest. - Może... I przepraszam. - Kochanie, za co? To przecież nie twoja wina. Jak wrócimy do obozu, pójdziemy do Willa Solace - Tego uzdrowiciela? Wątpię żeby miał czas. Dzieci Aresa i ci od Hermesa znowu się kłocą, pewnie są ranni. W ogóle nic mi nie jest. To nie było NIC poważnego. - Źle się czujesz, to dla mnie bardzo ważne. Nie obchodzi mnie czy będą wolne miejsca. Zbada Cię i tyle. - pocałowałem ją opiekuńczo w czoło. Spojrzałem na nią. Nadal była blada. Otworzyła usta jakby chciała protestować, ale się powstrzymała - Wiedziała, że tym razem nie wygra. Poszliśmy z powrotem do salonu. Annabeth jeszcze raz przeprosiła za tą całą sytuację. Opowiedziała mojej mamie o przypuszczeniach przez co mogła mieć mdłości.
-Nie sądzę - Odpowiedziała jej przyszła teściowa i uśmiechnęła się znacząco. Nie mogłem rozszyfrować tej miny. Pewnie dlatego, że mam glony zamiast mózgu, jak to mówi Annabeth - Myślę, że... Z resztą nie ważne. Annabeth, zaparzę Ci rumianku. Paul, proszę pomóż mi. Po tych słowach wyszła udając się do kuchni. - Tak, już idę Sally. - Powiedział mój lekko zdziwiony ojczym.
Zostałem, więc sam na sam z moją ukochaną. Objąłem ją ramieniem oraz zacząłem gładzić jej piękne pachnące wanilią włosy. Wtuliła się w mój tors, a ja z radością patrzyłem jak na twarzy Annabeth pojawia się zdrowy rumieniec.
Witajcie! 😄 Z góry przepraszam za wszystkie błędy i powtórzenia - śmiało, poprawcie mnie 🙂 Następna cześć pojawi się no.... Jak już ją wymyślę xd Na razie pomysłów mi nie brakuje,ale z chęcią przeczytam wasze propozycje. Jak myślicie, co jest Annabeth? Do następnej części! Pozdrawiam!
~Wonderfulstories12 ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro