*facepalm* #66
*facepalm* Tak się spieszyłam z tym maratonem wczoraj, że aż pominęłam numer 66. A, więc teraz jest.
Luke: Hermesie...Czego chcesz?
Hermes: Muszę ci tylko powiedzieć jedną rzecz i zmykam do pracy.
Luke: No słucham.
Hermes: Luke, I'm your father.
Luke: *facepalm*
___
Idealne do tego wypadku....Kto lubi Star Wars??? Oj no wiem, że są tacy ludzie! Ogłoszonko:
To się dzisiaj wydarzyło i muszę wam to powiedzieć.
Ja: Niedobra ta fasola! *idzie odłożyć do kuchni*
Kolega: Ej, no! Nie jest taka zła! Nawet Grover by to zjadł.
Ja: Ale ona- *patrzy na niego pytająco*
Kolega: No Grover z Percy'ego Jacksona!
Ja: Ty to?
Kolega: Tak! Oglądałem ten film!
Ja: *kiwa głową przecząco* O, nie... O, nie.... Lia....Powstrzymaj się....Nie zabijesz go... *patrzy na sufit* CZEMU?!
Kolega: No co?
Ja: Spokój... To może ci wytłumaczę różnice między nimi.
Kolega: Ok
Ja: Pamiętasz Annabeth?
Kolega: Ta łuczniczka?
Ja: *cicho, pod nosem* WTF?! *normalnie* Dziewczyna Percy'ego...
Kolega: No to ta łuczniczka!
Ja: Nie zabijesz go... *tłumaczy zmiany* A pamiętasz Clarisse?
Kolega: Ta z drugiej części?
Ja: Aha
Kolega: Jak ta część się nazywała? Potworne morze?
Ja: *zaciska palce na stole* Grrrr.... *przez zaciśnięte zęby* morze potworów. No to ją pamiętasz?
Kolega: Ta od wojny?
Ja: .... *tłumaczy zmiany*
Kolega: A wiesz kogo nie lubię?
Ja: słucham
Kolega: Tego Luke'a
Ja: WTF?! *idzie po nóż* JAK ŚMIESZ?! ON JEST MÓJ!!!! *atakuje*
No dobra...Nie zaatakowałam go...Ale było blisko...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro