99
Wzięłam głęboki wdech i weszłam do mieszkania. Ściągnęłam buty, odwiesiłam kurtkę i przeszłam dalej, kierując się w stronę kuchni. Sięgnęłam po kubek, do którego wrzuciłam torebkę z herbatą i włączyłam czajnik. Westchnęłam cicho słysząc kroki. Zatrzymał się, a ja mogłam poczuć jego wzrok na sobie.
- Gdzie byłaś? – zapytał po chwili. Sięgnęłam po czajnik i zlałam herbatę. – Nan...
- Słyszę Cię Luke – odpowiedziałam. Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam na niego. – Przepraszam, musiałam pomyśleć.
- O czym? Mogłaś mi chociaż napisać, że nic Ci nie jest.
- O nas – zmarszczył lekko brwi.
- Miałam dzisiaj wizytę u ginekologa, ale o tym wiesz.
- Czy ty...
- Nie – uśmiechnęłam się blado, kręcąc delikatnie głową na boki.
- Więc o co chodzi?
- Poczekaj tu chwilę – powiedziałam i czułam na sobie jego odprowadzający mnie, aż do sypialni, wzrok. Podeszłam do komody i ukucnęłam otwierając dolna szufladę. Musiałam z niej coś wyjąć. Wiedząc, że to tu jest, nie byłabym w stanie zachowywać się normalnie. Już zaczął się o mnie martwić...
Wróciłam do kuchni, przyglądał mi się pytająco i wyczekująco.
- Rano szukałam jednej rzeczy i... znalazłam to – postawiłam n stole małe pudełeczko, a blondyn niemal od razu pobladł.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro