80
- Jestem pewna, że trzeźwi to oni nie będą – odpowiedziałam siadając na sofie obok Ann i podłam jej jeden kieliszek z winem.
- Zostali spuszczeni ze smyczy, kto wie co im przyjdzie do głowy – zażartowała, a ja się zaśmiałam. – Wszystko jest możliwe.
- Nie wiem jak ty i Calum, ale ja najebanego w trzy dupy Luke'a już widziałam, gorzej być nie może. Chociaż ostrzegałam go przed powtórką – zachichotała.
- Było aż tak źle?
- Oh wtedy jeszcze nie byliśmy razem. Tylko proponował mi seks, kilka razy – zachichotałam. – Oświadczał mi się – spojrzała na mnie z niedowierzaniem. – Dziewięć razy, przy dziesiątym musiałam się zatrzymać, żeby nie zarzygał mi samochodu – roześmiała się. – Nie wspominając już o tekstach, którymi walił i przez które miałam ochotę wywalić go z samochodu i rozjechać.
- Jeszcze nie widziałam Cal'a w takim stanie i chyba nie chce wiedzieć, jak się wtedy zachowuje.
- Najebany Calum akurat jest uroczy, z tego co pamiętam – wzruszyłam ramionami.
- Nadal nie chce się o tym przekonywać.
- Niestety śmiem twierdzić, że się dziś o tym przekonasz. Chyba, że wraca do siebie?
- A bo ja wiem, co on zrobi – odpowiedziała.
- Niech tylko ta blondynka przyjdzie w takim stanie w jakim był wtedy, a śpi na sofie – mruknęłam.
- Nancy? – spojrzałam na nią pytająco. – Nie za bardzo się rządzisz? – zaśmiałam się.
- Co? Przecież nie będę spać z kimś kto wali alkoholem na kilometr.
- No w sumie, chociaż nie oto mi chodziło.
- A o co? Że niby trzymam go pod pantoflem? Do niczego go nie zmuszam i niczego mu nie zabraniam, nie licząc podrywania innych dziewczyn. Za to Calum lata za tobą jak szczeniak.
- Nie prawda.
- Yhym – poruszyłam brwiami. – Musi zasłużyć na seks, czy co?
- Wiesz, nie mamy takiej obsesji jak wy – zachichotała. - I mieszkania tylko dla siebie - dodała ciszej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro