Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

73

- Przeżyłam – opadłam z głośnym westchnięciem na ławkę. Chłopak przyglądał mi się z rozbawieniem, kiedy jak najszybciej pozywałam się łyżew ze stóp, które po chwili mu podałam.

- Zaraz wracam.

- Nie spiesz się, planuję zemstę – przewrócił oczami i odszedł. Wzięłam głęboki wdech. Nigdy więcej. Usiadł obok mnie podając mi moje workery.

- Gorąca czekolada? – zapytał zawiązując sznurówki swoich butów.

- O tak. Z bitą śmietaną i lodami.

- Co tylko chcesz – złożył pocałunek na moich ustach.

- Nie podlizuj się, twój los i tak jest marny. Prawie zginęłam.

- Daj spokój, dobrze Ci szło. Chociaż boli mnie ręka – spojrzałam na niego z niedowierzaniem.

- Wróćmy tylko do hotelu – mruknęłam.

- Oh to tam zginę? – zapytał wstając. Podniosłam się i chwyciłam go pod ramię. Odeszliśmy od lodowiska, kierując się w stronę centrum miasta, aby znaleźć jakąś kawiarnię.

- Nie, nie zginiesz. Martwy byś mi się do niczego nie przydał – wzruszyłam ramionami. Czułam na sobie jego wzrok. – Po prostu odegram się inaczej.

- To nie wróży nic dobrego.

- Dla mnie to wróży świetną zabawę – cmoknęłam ustami.

- A dla mnie męczarnie – burknął.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro