46
Z rezygnacją przeniosłam wzrok na Luke'a, który kilkoma łykami opróżnił kufel. Jego wzrok wyrażał rozbawienie, patrząc na Caluma i Ann. Odkąd się poznali minęło jakieś pół godziny i już poszli w ślinę. To było najszybsze swatanie w moim życiu.
Oparłam brodę o ramię blondyna, czym zwróciłam jego uwagę. Spojrzał na mnie odstawiając kufel.
- Co jest mała?
- Mówiąc podwójna randka miałam na myśli zabawną konwersację, i może wyciągnięcie kilku brudów z życia Caluma, a nie gapienie się na ich próbę zjedzenia się nawzajem – zaśmiał się.
- Zawsze możemy spróbować zjeść siebie – poruszył zabawnie brwiami.
- Nie dzięki, wystarczy jedna obściskująca się para na stolik – pochylił się i cmoknął mnie w czoło.
- Jeszcze jeden?
- Już myślałam, że nie zapytasz – wyprostowałam się. – Ale tym razem coś mocniejszego, jeśli mam to znieść.
- Wypraszam sobie – spojrzałam zaskoczona na bruneta. Oderwał się od niej, szok. – Nie pozwalaj sobie, ja musiałem znosić waszą ciągłą chęć kopulacji... - blondynka zaczęła chichotać. – I to, że moja komoda została przez was skażona...
- Seks nijak ma się do nadmiernego okazywania sobie uczuć w miejscu publicznym, a raczej w waszym przypadku, chęci na seks wyczuwanej na kilometr. Naprawdę, jeśli chcecie możecie już sobie iść.
- Oh, serio? – powiedziała z wielkim uśmiechem Ann, od razu wstając. – Chodź przystojniaku – złapała go za rękę, lekko za sobą ciągnąć. Bez krzty zastanowienia, od razu się podniósł.
- Miło było, serio. Świetne miejsce – uśmiechnął się, kiwając głową na potwierdzenie swoich słów. Zabrał ich kurtki i objął ją w talii prowadząc ją w stronę wyjścia. Usłyszałam tylko jeszcze jej pytanie, dotyczące tego, do kogo idą. Za nim opuścili pub blondynka odwróciła się w naszą stronę i uniosła kciuk do góry. Zaczęłam się śmiać.
- Stworzyliśmy potwory – skomentowałam.
- Gorsi od nas nie będą.
- To co z tym alkoholem? – zapytałam.
- Czego sobie życzysz?
- Whisky.
- Świetny wybór. Zaraz wracam – cmoknął mnie w ramię, po czym wstał.
- Luke? – spojrzał na mnie.
- A później do mnie czy do Ciebie?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro