Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

31

- Zawiodłem się – westchnąłem zatrzymując się w progu jej sypialni. Odwróciła się w moja stronę z uśmiechem.

- Muszę się jeszcze przebrać – zaśmiała się. – Przecież tak nie pójdę. – wskazała na dresy i koszulkę. – Czy mogę?

- Wszyscy twoi.

- A ty?

- Ja bym wolał abyś to z siebie zdjęła – puściłem jej oczko, przez co się roześmiała.

- Tylko jeśli ty też zdejmiesz z siebie ciuchy – odpowiedziała uśmiechając się niewinnie.

- Może później.

- Chcesz mnie wykorzystać, kiedy będę pijana? – zrobiła oburzoną minę, teatralnie zasłaniając dłońmi piersi.- A ponoć nie chcesz się ze mną przespać – prychnęła.

- Tylko popatrzę.

- Jasne – mruknęła. – To ty idź zrób mi drinka, a ja może coś ze sobą w końcu zrobię – przytaknąłem tylko i zawróciłem. – Weź whisky! – skierowałem się do barku znajdującego się w salonie, gdzie trzymała alkohol i zabrałem wspomnianą przez nią butelkę, która była prawie całkowicie pełna. Przeszedłem do kuchni i wyjąłem z szafki dwie szklaneczki. Wrzuciłem do nich kostki lodu. Wyciągnąłem z innej szafki syrop cukrowy i likier pomarańczowy wlewając odpowiednią ich ilość do jednej ze szklaneczek. Dolałem whisky i wymieszałem, a drugą całkowicie uzupełniłem jednym trunkiem. Sięgnąłem po nią i upiłem łyka.- Luke! – podniosłem wzrok i prawie wyplułem zawartość z powrotem do szklaneczki. – Mogę tak iść? – droczyła się ze mną, oh zdecydowanie to robiła stojąc przede mną w samej koronkowej bieliźnie w czarnym kolorze. Na jej ustach gościł zadziorny uśmieszek. Oblizałem lekko usta.

- Zdecydowanie, tylko trochę zmarzniesz. Mamy koniec stycznia, tak dla przypomnienia – odpowiedziałem po chwili i znów upiłem łyka. Podbiegła do mnie i wychylając się nad blatem dzielącym kuchnię od salonu chwyciła swojego drinka. Upiła kilka łyków i odstawiła szklankę.

- Oh, mam pomysł – spojrzała na mnie z szerokim uśmiechem. – Zostań tu.

- A co ja pies? – zaśmiałem się kiedy zmarszczyła brwi.

- Oh, wiesz o co mi chodzi – mruknęła, machnęła ręką i odwróciła się, kierując się z powrotem w stronę sypialni i oczywiście, że musiała kręcić biodrami bardziej niż zwykle, musiała, a ja musiałem gapić się na jej tyłek. - Czuję twój wzrok! – zniknęła za drzwiami pokoju.

- Korzystam póki mogę! – opróżniłem szkło do końca i zalałem drugi raz, po czym od razu wypiłem i napełniłem szklaneczkę po raz kolejny. Wziąłem głęboki wdech. Okay, już lepiej. No prawie, nie licząc małego kłopotu w moich spodnich.

- To Ci się spodoba!

- A co, wyjdziesz goła?! – zaśmiałem się cicho pod nosem na swoje własne słowa.

- Nie! – prychnąłem. – Ale wykorzystam coś, co lubisz i coś, co należy do Ciebie!

- Okay! Jestem ciekaw!

- Jeszcze chwila skarbie! – znając ją, zaraz będę miał jeszcze większy problem... odwróciłem się sięgając po butelkę, zabrałem też jej szklaneczkę i przeszedłem do salonu. Usiadłem na sofie i pilotem pogłośniłem trochę lecącą muzykę.- Luke?- spojrzałem w bok. Okay, miała na sobie moją bluzę zapiętą do polowy i cholera jasna, nie miała pod spodem stanika, oraz rajstopy. Opierała się o framugę drzwi i złapała dłonią za koniec czarnego materiału podwijając go powoli. Cholera... przełknąłem ślinę, to nie rajstopy, to były pończochy. – Co sądzisz o tym stroju?



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro