23
SMS/ rozmowa
11:25pm
Nan x: Luuuuuuuu!
Ja: co?
Nan x: ooo ktoś tu nie ma humorku...
Nan x: nie ładnie, nie ładnie Lucas!
Nan x: co robisz?
Ja: zamierzam spać, ale mi nie pozwalasz
Nan x: nie!
Nan x: nie możesz!
Nan x: musisz do mnie przyjechać!
Ja: po co? Jest późno Nan
Nan x: ranisz mnie Lu ;'(
Nan x: jeszcze jakiś czas temu przyjechałbyś bez pytania
Nan x: ale skoro musisz wiedzieć...
Nan x: jestem tu ja, jest Michael i dwa litry cholernie dobrej whisky
Nan x: w zasadzie już jeden z odrobinką na dnie
Nan x: taka tyci tyci
Ja: odpuszczę sobie
*Połączenie od Nan x*
- Dlaczego?! – wydarła się chociaż nawet nie zdążyłem powiedzieć słowa. – Ostatnio widzieliśmy się we czwartek na uczelni i to rano! Mamy pieprzoną noc z soboty na niedzielę!
- Nancy jestem zmęczony – westchnąłem przecierając twarz. Słyszałem jak Michael coś mówi, ale nie było to na tyle wyraźne, abym mógł to zrozumieć.
- Nie dam mu spokoju! – warknęła. – Niby czym ty jesteś zmęczony, co? – jej głos chyba zaczynał się załamywać. – Chodzi Ci o mnie, tak? Ja Cię męczę? – pociągnęła nosem.
- Nie Nan tylko...
- Tylko co? Ostatnio mam wrażenie, że mnie unikasz – jej głos był cichy. – Zrobiłam coś nie tak? Powiedz mi proszę... jesteś dla mnie cholernie ważny, cholernie! Nan nie płacz... - usłyszałem Michaela. Świetnie, teraz przeze mnie się rozpłakała. – Ale ja...
- Nancy?
- Oddawaj mi ten telefon! – krzyknęła. – Nienawidzę Cię Mikey! Wszystkich was nienawidzę! Gej czy hetero... wszyscy faceci to świnie! Idioci! Świat byłby o wiele lepszy bez was! I przekaż mu to! Nienawidzę go! – usłyszałem trzask drzwiami i przez chwilę panowała cisza. – Słyszałeś? – zapytał.
- Tak, głośno i wyraźnie – westchnąłem.
- Wybacz jej nie jest sobą, wcale tak nie myśli.
- Wiem o tym, Mike. Nawet jeśli przez następne X czasu będzie zgrywać obrażoną – zaśmiał się.
- Za dobrze ją znasz.
- Lepiej niż myślisz.
- Okay... Za nim się rozłączę mam prośbę.
- O co chodzi? – zapytałem.
- Porozmawiaj z nią jutro.
A macie eszcze jeden xD Nic mi się nie chce... tylko ja tak dziś mam czy ktoś jeszcze? :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro