18
- Luuuuukey! - usłyszałem kiedy tylko przekroczyłem próg pubu. Nan przekrzyczała nawet głośną muzykę, co nie obeszło się bez zwrócenia na nią uwagi innych. Złapałem z nią kontakt wzrokowy. Wstała opierając się jedną dłonią o stolik, a drugą machała do mnie. Pokręciłem głową z rezygnacją, ale nawet to, że w tej chwili trochę w nią wątpiłem nie mogło zatuszować mojego uśmiechu.
- Hej seksi! - przywitałem się, kiedy byłem już obok niej. Objąłem ją ramieniem w talii przytulając i cmoknąłem ją w policzek. - Jesteś tu sama?
- Nie? Ann poszła chwilę temu, a ja zostałam. Widziałam gdzieś tutaj też Caluma i Ashtona, ale zniknęli mi z oczu jakiś czas temu - zaśmiała się. Zajęła swoje poprzednie miejsce i spojrzała na mnie wyczekująco.
- Idę do baru - powiedziałem, na co przytaknęła unosząc swój pusty kufel po piwie do góry, na co przewróciłem oczami. Kilka minut później wróciłem do niej stawiając dwa pełne kufle na stoliku i zająłem miejsce obok niej.
- Mogłeś tam postać dłużej, miałam niezły widok - była rozbawiona.
- Chciałabyś.
- Nawet nie wiesz jak bardzo - puściła mi oczko. Sięgnęła do kufla i upiła łyka zostawiając na szkle, słaby już, ślad po szmince. Objęła ramieniem moje ramię i pochyliła się lekko opierając brodę o mój bark.
- Co ty robisz? - zapytałem.
- Ten irytujący koleś ciągle się tu gapi. Był strasznie natarczywy, więc powiedziałam mu, że mam faceta.
- Oh więc teraz jestem twoim facetem? - spojrzałem na nią rozbawiony.
- Jesteś moim facetem czy tego chcesz czy nie.
- Więc... może dajmy mu mały pokaz - pochyliłem się aby móc jej to szepnąć na ucho.
- Chyba wiem co masz na myśli - poczułem jej usta na swojej szyi, gdzie zaczęła składać drobne pocałunki i cholera... przełknąłem ślinę. Nie mogłem nic poradzić na to, że mi się to podobało i to aż za bardzo...
Aaaa dobra, macie dzisiaj xd
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro