Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13

Chciałyście ich spotkanie? To macie ♥



Muzyka głośno grała, a jej dźwięki mieszały się z równie głośnym telewizorem. Miałam na sobie krótkie, błękitne spodenki od piżamy w białe kropki i biały, cienki sweter, a na stopach grube, puchate skarpetki. Luke siedział w salonie mając na sobie jedynie spodnie dresowe.

O dziwno był u mnie punktualnie o trzeciej, czym mnie zaskoczył. U niego bycie na czas graniczy z cudem. Przytachał ze sobą trzy reklamówki wypełnione przekąskami i alkoholem, do tego zamówiliśmy trzy pizze.

Było już po ósmej, a my byliśmy nieźle podpici. Podsunęłam się bliżej niego opierając o jego bok, a ten objął mnie ramieniem. Siedzieliśmy na podłodze przed sofą i nie do końca wiem, dlaczego akurat tutaj. Chyba tak było nam wygodniej, jakimś cudem. Oparłam prawą dłoń o jego lewy bark, odwracając się lekko w jego stronę. Drugą dłonią sięgnęłam po kieliszek z tequilą, co i on zrobił, po czym opróżniliśmy je od razu. Oparłam brodę o swoją dłoń, a kiedy odwrócił głowę w moją stronę nasze twarze dzieliły milimetry. Uśmiechnęłam się delikatnie, a jego wzrok na chwile spoczął na moich ustach.

- Luke...- przybliżył się trochę, a ja wbiłam palec w jego policzek. Odsunął się ode mnie od razu, a ja zaczęłam się śmiać.- Co ty sobie wyobrażasz Lucas?- zapytałam z oburzeniem.

- O co Ci chodzi kobieto?- mruknął rozmasowując polik, patrzac na mnie z wyrzutem.

- Chciałeś mnie pocałować.

- Chciałabyś.- mruknął, na co ja prychnęłam.

- To nie ja się do Ciebie dobierałam ostatnio.

- Jak długo będziesz mi to wypominać?

- Bardzo długo.- powiedziałam, po czym usiadłam okrakiem na jego kolanach. Wplotłam palce w jego włosy, bawiąc się nimi.

- Nan daj spokój.

- O co Ci chodzi Lucas? Ja tylko zmieniam pozycję na wygodniejszą.- wzruszyłam ramionami.

- Zaraz zmienimy pozycje w twoim łóżku, jak tak bardzo chcesz.

- A gdybym powiedziała, że chce?- zmarszczył lekko brwi, po czym prychnął, a na jego usta wstąpił kąśliwy uśmieszek.

- Nie wciągniesz mnie w tą swoją gierkę. Za dobrze Cię znam Nancy.- wzruszyłam ramionami i zeszłam z jego kolan wstając.

- Wiesz... nie powiedziałam Ci jednego o twoim ostatnim wybryku.

- Boże... zrobiłem coś jeszcze?- zachichotałam.

- Tak, zrobiłeś.- usiadłam na sofie, a on oparł brodę o moje kolano patrząc na mnie.

- Co?- przyglądał mi się uważnie.

- Czy ja wiem, czy chcesz wiedzieć. Przemyśl to dobrze.

- Chce.

- Na pewno? Zastanów się. Odwrotu nie będzie, będziesz musiał żyć ze świadomością tego co zrobiłeś.

- Chce.- powtórzył.

- Oh, okay. Pamiętasz, pisałam Ci, że chciałeś mnie pocałować, nie raz.- wyprostował się przyglądając mi się z ostrożnością.- Raz Ci się udało, a w zasadzie, pozwoliłam Ci na to.

- Co?

- To był jedyny sposób abyś się uspokoił i wsadził swoją dupę do samochodu. Więc tak, całowaliśmy się.- zaczesałam dłonią włosy do tyłu.

- I ja tego nie pamiętam...- zaśmiałam się.

- Pewnie chciałbyś sobie przypomnieć, co?

- Pew...- pochyliłam się i złączyłam nasze usta. Był tym zaskoczony, ale zaraz oddał pocałunek. Nasze języki od razu znalazły drogę do siebie. Złapałam dłońmi jego policzki, a chwilę później odsunęłam się od niego zakańczając nasz pocałunek, a kciukiem prawej dłoni przesunełam po jego dolnej wardze zahaczając o kolczyk.

- Wciąż dziwnie.- zachichotałam. Zamrugał kilkukrotnie.

- Taa... dziwnie.- odpowiedział. Odwrócił się sięgając po butelkę z tequilą i zapełnił nią kieliszki. Podał mi jeden, a swój niemal od razu opróżnił.

- Luke?

- Hmm?- spojrzał na mnie.

- Nie poczułeś niczego, prawda? Nie czujesz nic do mnie?

- Chciałabyś skarbie.




Także tego... pierwsza opisówka za nami! Jak narazie mam jeszcze jeden taki rozdział, reszta to wciąż wiadomości :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro