02
Rozmowa
2:26pm
- Tak słucham?- odezwała się.
- Jak dobrze, że odebrałaś!
- Czy ty dyszysz? To dziwne...
- Tak? Mniejsza o to! Pracujesz?- zapytałem.
- Taa... Zaraz kończę. Dokładniej za jakieś pół godziny. Coś się stało?
- Nie. Po prostu jestem w centrum i przed chwilą zaliczyłem numerek w przebieralni.
- Że co?! Gdzie? Z kim? Przyłapali was?- zaśmiałem się z jej reakcji.
- Z nastką. Nie, ale się dziwnie patrzyli, więc pewnie się zorientowali.
- O mój... jak ją namówiłeś?! Chce wiedzieć! Tylko mi nie mów, że powiedziałeś jej, że ją kochasz!
- Haha. Nie, nie powiedziałem. Jakoś samo tak wyszło, kiedy mierzyła sukienkę. Tak poszedłem z nią na zakupy. Tak nie cierpię tego, ale warto było się poświęcić.
- I co? Zostawiłeś ją tak?
- Co? Nie. W kiblu jest.
- Oh okay. Dlaczego do mnie do pracy nie przychodzą jacyś przystojniacy? Z chęcią zaliczyłabym taki numerek.- mruknęła.
- Bo pracujesz w sklepie z damską bielizną?
- Faceci i tak powinni tu przychodzić. Babki nie są takie chętne...
- Ja przyjdę. Odwiozę ją i przyjadę po Ciebie.
- Okay, ale Ciebie zaliczyć nie chce.- prychnęła.
- Ja Ciebie też nie.
- Jasne.
- Jak słońce skarbie. Muszę kończyć.
- Pa Lucy.- rozłączyła się.
kolejny we wtorek :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro