Rozdział 6
Po usłyszeniu imienia mężczyzny zamarłem. Czy to możliwe? Zawsze traktowałem Nomicon jak wyjątkowo nieusłuchaną księgę, a teraz stał przede mnie jako człowiek z krwi i kości. Zmierzyłem chłopaka wzrokiem, co chyba wprowadziło go w zakłopotanie.
- Nie wiem co powiedzieć.. - wydusiłem z siebie. Talia stanęła obok niego i poklepała go po ramieniu.
- Nomi to samuraj, wiesz? - uśmiechnęła się do mnie szeroko - Kiedy byłam zamknięta w księdze to często się widzieliśmy. Powiedzmy, że jesteśmy dobrymi znajomymi.
W wyniku wyjaśnień dziewczyny poczułem jeszcze większy respekt do nowoprzybyłego. Uśmiechnąłem się lekko, co on odwzajemnił. Mimo wszystko zastanawiał mnie powód przybycia samuraja. Niemożliwym by było, aby się tu pojawiał tylko po to, aby mnie ocalić przed robotem. Usiadłem skrzyżnie na podłodze, a oni zrobili po chwili to samo.
- Co Cię sprowadza do Norisville? - odważyłem się w końcu zapytać, chociaż nadal było mi dziwnie gadać z kimś tak potężnym jak on. Po zdjęciu maski i kaptura może i wyglądał jak trochę starszy chłopak ode mnie, ale sam fakt jego potęgi mnie onieśmielał.
- Zostałem powołany, aby walczyć u twego boku. - wyjaśnił - Przynajmniej tymczasowo..
Talia wyglądała na mocno zdezorientowaną słowami Nomicona. Szturchnęła go lekko w ramię, aby ten na nią spojrzał. Tak się więc stało.
- To musi być jakiś błąd, to ja zostałam powołana do towarzyszenia Randy'emu.
Czerwonowłosy zdziwił się tym, co powiedziała brunetka. Na chwilę zamilkł, jakby analizował o co mogło chodzić Księdze.
- Nomicon mógł mieć co do tego miasta jakieś poważniejsze plany - wytłumaczył spokojnie, gładząc się po podbródku.
- Stworzyć Potężne Trio poza księgą?
Nomi skinął głową potwierdzająco. Spoglądałem na nich niezrozumiale. Czułem się jak kosmita, który wtargnął nieproszony na ich planetę.
- "Potężne Trio"? - odezwałem się po jakimś czasie.
Obydwoje równo pokiwali głowami.
- Tak mówiliśmy na trzech najpotężniejszych samurajów - odparł Nomicon, spoglądając na mnie przyjaźnie. Patrzyłem na niego ze zdziwieniem. A jednak był ktoś potężniejszy niż on.
- Skoro masz towarzyszyć mi i Talii pewnie będziesz chciał się tu zatrzymać.. - zmieniłem temat z zakłopotaniem.
- Byłbym wdzięczny, nie potrzebuję dużo miejsca.
- Mogę przyjąć go do swojego pokoju! - krzyknęła radośnie Talia, co trochę wystraszyło Nomiego.
Podrpałem się po głowie i spojrzałem na rozentuzjazmowaną brunetkę.
- Może lepiej będzie jeśli ty przyjdziesz do mnie, a Nomicon zajmie twój dotychczasowy pokój. W końcu to nasz gość - zaznaczyłem słowo "gość".
- Ja właściwie też jestem gościem! Mieszkamy razem dopiero od tygodnia - powiedziała z oburzeniem czując, że jest dyskryminowana.
Popatrzyłem na nią błagalnym wzrokiem. Wojowniczka westchnęła ciężko i złapała czerwonowłosego za ramię.
- Chodź, pokażę Ci gdzie będziesz spał.. - wyprowadziła go z pokoju, nie oglądając się za siebie. Wyglądała na przybitą. To było dość podejrzane..
______________________________________
Yghhhh, ten rozdział jest tak cholernie od czapy, przepraszam. Następnym razem będzie lepiej..
Lorelorelorelore~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro