Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8🚬

- To przez nie umieram. - mówię do kobiety, siedzącej jak zwykle przy moim łożku, smętnym głosem, wpatrzona w widok zza okna.

Oblizuję wargi, gdy spoglądam na mężczyznę, trzymającego między zębami zapalonego papierosa. Dokładnie takiego, jakie zwykłam palić. To nie jakieś tam cienkie, kobiece fajki, tylko mocne, miętowe Marlboro.

- Nawet nie wiesz, ile bym dała, żeby choć jeden raz móc zapalić. - uśmiecham się lekko, wspominając chwilę, kiedy oglądałam zachody słońca z balkonu mojego apartamentu, trzymając w ręce kieliszek wina i papierosa.

- Masz świadomość, do czego cię doprowadziły, ale mimo to tęsknisz? Przecież to absurd. - marszczy brwi, zdziwiona i nie mogąca zrozumieć znaczenia moich słów.

- Bo widzisz... Człowiek tęskni za wszystkim, co pomimo konsekwencji dawało mu chociaż trochę ukojenia. To normalne. Możemy być świadomi tego, że coś jest złe, ale ludzki instynkt i tak będzie nas do tego namawiał, bo w grę wchodzi szczęście, które nam w tym przez chwilę towarzyszy. Pragnienie chwilowego szczęścia, radości, ulgi, ekstazy... to coś, za co jesteśmy gotowi zapłacić bardzo wysoką cenę. W końcu... to właśnie do tego dąży każdy z nas. Ludzie chcą czuć się dobrze i to właśnie ta żądza sprawia, iż jesteśmy słabi. - robię sobie krótką przerwę, bo mówienie przez dłuższy czas jest dla mnie trudniejsze, niż kiedykolwiek - Ludzie są słabi, bo wygodnie im trwać w błędach. 

- To znaczy...?

- Tak, jestem słaba, tak samo jak ty i wielu innych. Ale pamiętaj... Ludzka siła wyrasta właśnie ze słabości.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro