4🚬
Wiesz, co zaskoczyło mnie najbardziej, kiedy się obudziłam? Wcale nie to, że leżałam na szpitalnym łożku, podpięta do najróżniejszych aparatur medycznych. Nie zdziwił mnie również fakt, iż nie byłam w stanie wziąć normalnego, płytkiego oddechu.
Zaskoczyła mnie ona.
Siedziała przy mnie na niewygodnym, szpitalnym, plastikowym krześle i z podkrążonymi od niewyspania oczami, wpatrywała się we mnie. Jej twarz była przepełniona troską i niepokojem, ale równocześnie ulgą i radością, gdy zorientowała się, że odzyskałam przytomność.
Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale poskutkowało to jedynie napadem kaszlu i kolejnymi trudnościami z oddychaniem.
- Spokojnie. Musisz odpoczywać. - powiedziała do mnie, łagodnym i melodyjnym głosem, który był tak piękny, że chciałam usłyszeć go jeszcze raz i jeszcze raz.
Rozejrzałam się w około, mrużąc oczy, które piekły od oślepiających świateł i bijących bielą ścian, zwykłych być znakiem rozpoznawczym szpitali.
- Wszystko w porządku. Lekarze się tobą zajmą. Masz najlepszą z możliwych opiekę medyczną, która zadba o twoje zdrowie. Nie martw się niczym i odpoczywaj. Jesteś bardzo słaba.
Może i miała racje. Może i byłam tak słaba, że czułam, iż za chwilę, po raz kolejny, stracę przytomność. Mimo tego starałam się walczyć ze sobą i nie pozwolić nadzwyczaj ciężkim powiekom opaść.
A wszystko to tylko po to, by móc chociażby sekundę dłużej zachwycać się urokiem kobiety przede mną.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro