Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16🚬

- Może poproszę lekarza, żeby dał ci coś przeciwbólowego? - pyta, a ja mogę wyczuć, jak bardzo trzęsą się jej ręce, które ani na chwilę nie przestają ściskać mojej dłoni.

Kręcę przecząco głową, nie mając siły nawet się odezwać. Zresztą... to i tak nie byłoby możliwe, bo nie mogę ściągać maski tlenowej, która towarzyszy mi już od kilku dni.

- Bardzo boli? - dostrzegam w jej oczach łzy i widzę, jak bardzo stara się nie pozwolić im popłynąć.

Tym razem przytakuję.

- Zostanę przy tobie na noc. - mówi stanowczo, a ja rzucam jej surowe spojrzenie, by pokazać, że się nie zgadzam.

Szpital to nie miejsce dla niej. Powinna być teraz w domu, przy dziecku i mężu a nie przy mnie. Ma swoje zmartwienia, których nie jestem częścią. Powinnam kazać jej odejść już dawno.

Podnoszę z dużym trudem rękę, po czym wskazuję jej drzwi, mając nadzieję, że zrozumie i spełni moją prośbę.

- Nie. - patrzy mi prosto w oczy, chwytając moje policzki w swoje dłonie - Nie odejdę. Obiecałam ci.... Obiecałam.... Na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie.... Obiecałam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro