Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10🚬

- Cześć. Jak się dziś czujesz? - podnoszę wzrok znad mojej książki, widząc kobietę wchodzącą do mojej sali i ściągającą z siebie płaszcz, z którego strzepuje płatki śniegu. Już zima... Ciekawe czy dożyje nowego roku.

- A jak ma się czuć ktoś, kto umiera? - rzucam trochę ostrzejszym tonem, niż chciałam.

- Jesteś zła? - pyta, siadając obok mnie.

Wiem, że nie powinnam, ale fakt iż kobieta kompletnie mnie olewała i nie dowiedziała ani razu przez miniony tydzień, trochę boli. Zdążyłam się już do niej przyzwyczaić i polubić jej towarzystwo.

- Dlaczego nie przychodziłaś? - zaczynam temat, nie mając nic do stracenia. Moje zdrowie nie jest zbyt łaskawe, więc nie mam za wiele czasu, na bawienie się w podchody.

- Nie mogłam. Miałam... Um... - wzdycha głęboko.

- Co jest? Źle wyglądasz. - w chwili, gdy zauważam jak blada jest kobieta, odpływa ze mnie cała złość, a na jej miejsce wchodzi niepokój.

- Nic, nic... To po prostu... - nie może dokończyć zdania, bo nagle zrywa się z miejsca i biegnie w stronę małej toalety, która jest połączona z moim pokojem. Później słyszę już tylko jak wymiotuje przez kilka minut.

Co się z nią do cholery dzieje?

* No to namieszałam 😐 Ktoś się domyśla o co chodzi? *

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro