Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

49. | Berek!!!

Dawno nie było rozdziałów ponieważ... Usunęło mi tekst trzy razy i po prostu straciłam chęć by to pisać ponownie...

....

- Nie mam pojęcia dlaczego się wciekasz... - Rzekł Błękitem prowadząc auto. - NO CHYBA, ŻE MASZ TEN SWÓJ WIECZNY OKRES!

- NIE MAM WIECZNEGO OKRESU, TYLKO TY MNIE PRZESTRASZYŁEŚ!!! - Krzyknęłam równie głośno co on.

- JA CIĘ PRZESTRASZYŁEM!? - Zapytał wyraźnie oburzony. - PRZECIEŻ PRZEZ TEN CAŁY CZAS STARAŁEM CIĘ USPOKOIĆ!!!

- ALE ROBIŁEŚ TO ŹLE DO JASNEJ KURWY!!! - Warknęłam.

- KAROLINA, SŁOWNICTWO!!!

- A SPIEPSZAJ!

- Wracając... - Zatrzymał się na światłach. - JAK MOGŁEM ROBIĆ TO ŹLE!? TO TY SIĘ UPARŁAŚ, ŻE BĘDĘ OKROPNIE!!! JA NAWET CIĘ POCAŁOWAŁEM!!!

- CZYLI ŻAŁUJESZ, ŻE TO ZROBIŁEŚ!?! - Spojrzałam prosto na jego, a on na mnie. Nagle usłyszeliśmy trąbienie samochodów. - ZIELONE IDOTO!!! - I pojechał. Jechaliśmy tak przez chwilę w ciszy... Candy jechał tak szybko, że nas policja goniła, ale ich zgubiliśmy. Później zatrzymał się na moście obok lasu, tu nie było samochodów.

- OCZYWICIE ŻE NIE, POJEBAŁO!? - Warknął i wysiadł z samochodu, zrobiłam to samo.

- ALE TAK MYŚLAŁEŚ!!! PRZEZ ZŁOŚĆ PRAWDA WYCHODZI!!!

- JAK PRAWDA DO CHOLERY!?! WIESZ CO!? ZRYWAM Z TO... - Nagle się zaciął i bardzo zbladł. Jego źrenice były malutkie jak główka od szpilki. - Znaczy... Zrywam liście! Tak... Właśnie to miałem na myśli! Bo ten... Moje róże trzeba trochę przyciąć...

- ZACK'ARJUSZU NIKODEM'IEM WILLIAMS

- NO PRZEPRASZAM!!! NIE CHCIAŁEM TEGO POWIEDZIEĆ!!! ZDENERWOWAŁEM SIĘ!!! - Westchnął. - Staram się jak tylko potrafie, a ty uważasz, że robie za mało... - Spuścił głowę na dół. Zrobiło mi się głupio. Faktycznie się starał. MENDA! IDIOTA! BAKA! CWEL! Przytuliłam go mocno.

- Też Cię przepraszam niebieska pokrako... - Niechętnie to powiedziałam. Chyba jestem dla niego za dobra, że od tak mu wybaczam. Trza to zmienić. Odsunęłam się od niego i uśmiechnęłam delikatnie. Lekko go popchnęłam, a w efekcie on poleciał do tyłu i spadł z mostu. Patrzyłam rozmarzona jak spada w przepaść pięciu metrów.

- KAROLINA!!! - Zawył kiedy wpadł do lodowatej wody.

- Wracasz na piechotę!!! - Krzyknąłem i zajęłam miejsce kierowcy.

- TO TY WIESZ JAK PROWADZIĆ AUTO!?

- Oczywiście! - Fuknęłam odpalając silnik.

- ALE NIE WIESZ GDZIE JECHAĆ!!! - Krzyknął, a w tym czasie wpisywałam adres w google maps.

- Pa pa!!! - Krzyknęłam. Ruszyłam z piskiem opon w kierunku domu. Przez lusterko widziałam Błękitka, który mnie gonił. Ciekawy widok. Przyspieszyłam on również. Cholera szybko biega! Otworzyłam szybę. - MOŻESZ BIEGAĆ TROCHĘ WOLNIEJ!??! - Krzyknąłem wystawiając głowę przez okno. On w odpowiedzi pokazał mi fuck'a oraz uśmiechnął się kpiąco. Co za... Nagle stał się czerwony / przezroczysty niczym duch w Simsach. DA FUQ!!! Zaczęła latać. Mimo 250km/h dogonił mnie i wleciał przez otwarte okno ze strony pasażera. Mogłam je zamknąć!!! Ciut zwolniłam, jechałam już normalnym, dozwolonym tempem.

- Wy-gra-łem - Przysylabował. Krew zaczęła mi się gotować.

- BO TY KUŹWA JAKICH HAKSÓW I CZITÓW UŻYWASZ!!! I... I... Stałeś się rudy! - Krzyknąłem rozjeżdżając na drodze jeża.

- Nieee... To nie oszukiwanie, po prostu miałeś taką możliwość. To zalicza się do jednych z moich mocy, tak jak Twoje z tą bańka i te pe.

- Ale czemu ja o tym nie wiedziałam?!

- Nie pytałaś.

- Ehh... A dużo masz tych mocy?

- Nie, tylko to.

- Co to jest? Znaczy czym ty byłeś?

- Swoją zjawowoduchową formą.

- Aha.

- Dużo o mnie wiesz, wiesz?

- No właśnie nie wiem, nie odpowiadasz nic o sobie. I nadal nie wiem, gdzie pracujesz i co jest w tym przeklętym pokoju. - Warknęłam ściskając kierownicę. To takie okropne, ja praktycznie nic o nim nie wiem.

- Może kiedyś... Kiedyś będziesz wiedziałam o mnie wszystko.

- "Kiedyś" czyli...?

- Kiedy Ci w 100% zaufam.

- To ty mi nie ufasz!? - Z wrażenia przejechałam jelenia tak, że odleciała mu głowa. Błękitem ze spokojem przyglądał się fruwającej łepetynie.

- Ufam w 99%, ale głównie martwię się Twoją reakcję...

- Czemu...? - Zapytałam jak małe dziecko i w tym czasie potrąciłam kobietę z wózkiem z biedronki i rozsypały jej się pomarańcze. Em... Wózek z biedronki z pomarańczami w lesie...? Okej... Pojechałam dalej.

- Bo to coś poważnego.... Nie chce żebyś widziała we mnie potwora...

- Błękitku, ty tempy chuju. Kocham Cię do jasnej pizdy i dla mnie nigdy nie będziesz monster'em czaisz? - Warknęłam i zaparkowałam przed domkiem. - Ale i tak śpisz dziś na dworze... - Nagle kropka wody spadła mi na nos. - Och... Mój drogi czeka Cię ciekawa noc. - Mruknęłam z wolnym krokiem udałam się w stronę wyjścia, a on za mną. Przyspieszyła kroku, i on też. Zaczęłam biec, by ten nie wlazł do domu. Byłam na miejscu nerwowo szukając kluczy w... TOREBCE! Gumowa kaczka... Nie. Młotek... Nie. Prześcieradło... Nie... Nagie zdjęcia jeża... Miałam je dać Candy'emu... Nie... Pluszowy kotek... Nie... Soczewki Jason'a... Nie... Nagle usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza... A jednak klucze miał Błękitek... Fuck...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro