Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

45. | Co jest za tymi cholernymi drzwiami!?

~ Oczami Karoliny ~

Gdy byliśmy już przez ciemnobrązowymi, ozdobnymi drzwiami wejściowymi ze srebrnymi detalami i potężną klamką, Błekitek odstawił mnie na ziemie i zasłonił mi oczy. Byłam podekscytowana, wprost nie mogłam się doczekać momentu kulminacyjnego. Usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi, które poruszały się z przyjemnym dla ucha skrzypnięciem. Adrenalina pulsowała w moim żyłach, kiedy zrobiliśmy pierwsze kroki do przodu. Zacisnęłam mocniej oczy. Potem stanęliśmy. On zabrał rękę z moich powiek i objął mnie w pasie.

- Możesz już otworzyć oczy... - Zamruczał wprost do mojego ucha przez co trochę się spięłam, ale zaraz się rozluźniłam. Powoli otworzyłam oczy obawiając się tego co mnie czeka.

- W-wow... - Tylko tyle zdołałam z siebie wykrzesać po ujrzeniu całego pomieszczenia. Jedna z ścian została wyburzona co sprawiła, że salon był bezpośrednio połączony z przed pokojem, jadalnią i wyspą kuchenną. Wszystko mieściło się na tym jedynym piętrze jedyne co wykraczało z tego wielkiego pomieszczenia były kolumny i schody na górne piętro.

Ściany przedpokój były czarnobrązowe ze białymi ozdobnymi detalami.


Po lewej stronie była średniej wielkości półka na buty z jasnego drewna. Po prawej szafa na kurtki także z jasnego drewna. Bardzo podobało mi się zależność od koloru ścian i mebli tą... Różnice jasność. Podłoga była ciemnoniebieska z artystycznymi, kolorowymi plamami.


Dalej był salon. Jego ściany bardzo przypadły mi do gustu.


Cało wnętrze było bardzo lekkie, nie czuło się tego charakterystyczne przepychu i ciasnoty. Jasne wręcz białe meble "oświetlały" pomieszczenia, a jednocześnie dodawały mu pewnego blasku elegancji. Otóż by pomieszczeniu znajdowała się szafa, kilka szaf ze szkłem, dywan, piłkarzyki, stół do bilarda, telewizor, stół do kawy. A tuż obok była jadalnia, która nie różniła się od pozostałych jakoś szczególnie wyglądem od wystroju, który został zachowany w salonie. Z zasadzie to był zwykły stół z dwunastoma krzesłami. Czyli będziemy często zapraszać gości...
Kuchnia była jasnoniebieska i równie jasne co wyżej wymienione pomieszczenie. Wszędzie były piękne wzory ciemnych drzew i obraz letniego nieba.

Było tu uroczo!

Do obejrzeniu szybkim krokiem wspiełam się po schodach by zobaczyć trzy ostatnie pomieszczenia. Czyli sypialnie, łazienkę... I podajrze... Gabinet? Chyba tak. Na pierwszy ogień poszła łazienka... I... Wyglądał tak jak sobie wyobrażałam. Ściany też!


Zamknęłam drzwi i ruszyłam do przedostatniego pomieszczenia. Już prawie dotykałam tej pieprzonej klamki, gdzie nagle...

- Tam nie możesz wchodzić. - Rzekł surowo, aż mnie ciarki przeszły. Zrobiłam minę zbitego psa.

- Dlaczego...? - Zapytałam bliska udawanego płaczu. Poziom aktorski level Cezary Pazura.

- Bo... - Stanął obok mnie. - Jest to mój prywatny gabinet, do którego ty nie masz sprytnie wstępu. - Odpowiedział szorstko. Jeżu, a temu co?

- Dlaczego!?

- Karol... - Westchnął. - Każdy ma swoje tajemnice. A tajemnica jest niezwykle...

- Sranie w banie, otwieraj! - Warknąłem wskazując na drewno.

- Nie.

- No weź! - Podniosłam ręce o tak o:


- Co mam wziąść? - Zapytał sarkastycznie krzyżując rece. Podniósł dodatkowo jedną brew do góry, wicie, dla efektu.

- Mnie! Za te drzwi! - Krzyknęłam z nadzieją.

- Nie.

- A dlaczego!? Podaj mi powód! - Tupnęłam nogą jak dziecko, którym jestem.

- Hm... Dobra... Za tymi drzwiami... Jest mój gabinet, gdzie... Wykonuje swoją pracę... Dlatego mamy pieniądze na ten dom... Rachunku... I inny rzeczy... - Zaczął mówić wolno z licznymi odstępami, mocno się nad swoimi słowami. ON COŚ PRZEDEMNĄ UKRYWA!

- A jaka to praca? - Zapytałam słodko. Zbladł.

- To... Brudna robota... I dość szybka... Zabierająca dużo energii... - Poważnie ważył każde słowo. Spojrzałam na niego z niesmakiem.

- Czy ty jesteś prostytutką? - Zapytałam z nadzieją, że to nieprawda. Błekitek zaczął się dusić powietrzem. On się topi w tlenie!

- CO!? OCZYWIŚCIE, ŻE NIE! SKĄD W OGÓLE TE PRZYPUSZCZENIE!? - Wydarł się mocno wkurzony, aż poczułam wiatr we włosach.

- Zgadnij. - Odpowiedziałam sarkastycznie pomijając jego mały wybuch. Niebieskowłosy chwilę podumiał nad moimi niezwykle wyrafinowanym i bogatym zdaniem, które zmieni by życie wielu ludziom.

- Trochę racji masz... - Rzekł niezmiernie cicho. - Ale to nie to!

- Okej... Myślmy dajem... Jesteś szambiarzem?

- Nie.

- Hydraulikiem?

- Nie.

- Pracujesz w Maku?

- Nie?

- Biznesmenem?

- Nie...

- Dublerem Greya!

- Zaraz, co!? - Zrobił się czerwony.

- Czyli się przyznajesz!!!

- Nie!!!

- A już myślałam... - Przymrużyłam powieki. Ten zaśmiał się dźwięcznie. WTF.

- Naprawdę uważasz, że mógłbym być tak "przystojny" i mieć takie same umiejętności co Grey? - Spojrzał na mnie zabawniej ruszając brwiami. Miał ochotę go kopnąć...


Ale to późnej...

- Nie znam się! Ja nawet tego filmu nie oglądałam przecież! Skąd mam wiedzieć jak on wygląda!? - Zaczęłam się dziwnie tłumaczyć na co on zareagował chichotem.

- Dobra już. - Wytarł niewidzialną łzę. - Muszę Ci o czym powiedzieć. - Wszczęł się jak kot z Alicji w krainie czarów.

- Dajesz...! - Pogoniłam go niby wyluzowana.

- W poniedziałek...! Czyli za DWA dni znaczyna się szkoła...! - Rzekł radośnie, a mi zrobiło się słabo.

- C-co..!?

- W poniedziałek idziesz do szkoły kotku! - Nie wytrzymałam i po prostu go kopnęłam go w jego krzywego chuja. W efekcie się wygiął i zaczął tańczyć bregdensa. Freestyle!

- Nie chce! - Zaczęłam histerycznie skakać i krzyczeć.

- Ale musi...

- NIE!

- Nie masz wyboru, już wszystko załatwio...

- Zabije Cie!!! Zatłukę jak psa!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro