Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

Rozdział 9

Ryzyko i Nagroda

━━━

Stado zdecydowało, że ​​muszą pozbyć się broni Gerarda. Aby to zrobić, kazali Theo, Liamowi, Brettowi i Masonowi zaprowadzić łowców w inne miejsce, podczas gdy reszta stada zniszczy magazyn Gerarda.

Imogen siedziała na kolanach Scotta na tylnym siedzeniu z Isaaciem, Malią i Lydią, podczas gdy Allison siedziała z przodu ze swoim tatą. Omar został z Lori i Coreyem w kryjówce.

— Zadziałało — powiedziała Allison, gdy zobaczyła wiadomość od Liama.

— Najwyższy czas — Malia prychnęła, przeżuwając chipsy, które ze sobą zabrała.

— Czekajcie — powiedział nagle Scott, zanim ktokolwiek zdążył wysiąść z samochodu.

Imogen zacisnęła usta, czując, jak wzbiera w niej frustracja.

— Ja też ich słyszę — Chociaż nawet jej frustracja nie powstrzymała jej przed wzięciem części chipsów, które jadła jej kuzynka. Słony smak nieco ukoił jej głód.

— Usłyszycie, co? — zapytały Lydia i Allison.

Isaac zmarszczył brwi.

— Bicie serca — spojrzał na swoją dziewczynę, która nerwowo jadła. Przynajmniej to było lepsze niż obgryzanie paznokci.

— Ile?

— Dziesięć? — zaoferował Isaac ze zmarszczonymi brwiami.

— Więcej — dodała Imogen, marszcząc brwi, gdy wyczuła, że przekąska się skończyła.

Malia zamrugała.

— Włamujemy się, czy nie? — zmiażdżyła torbę i wrzuciła ją do prowizorycznego worka na śmieci, który mk Argent w swoim samochodzie.

— Nie — Chris westchnął — Zbrojownia powinna być teraz pusta.

— Możemy zdjąć kilku myśliwych, jeśli będziemy musieli.

— Mamy do czynienia z tuzinem dobrze uzbrojonych myśliwych, którzy mają rozkaz zabicia cię, gdy cię zobaczą.

— Więc jak mamy dostać się do środka?

Nikt nie mógł odpowiedzieć, ponieważ czekali w nadziei, że być może łowcy w końcu odejdą.

─────

Liam odetchnął gwałtownie, gdy zauważył, że ich plan się nie powiódł.

— To tylko Nolan i dwóch facetów.

— To się nie uda. Gdzie jest plan awaryjny? To znaczy, czy nie powinno być ich 20? — Theo zauważył, gdy zaczął się niepokoić całą sytuacją.

— Widzieli tylko nas i nie uwierzą Nolanowi — Brett zerknął na nich.

— W porządku. W takim razie muszą nam uwierzyć — Theo zaczął głośno mówić, zaskakując Liama ​​i Bretta. — Czy to nie w porządku?!

Brett patrzył z rozbawieniem, jak oboje zaczęli się przed nim sprzeczać, to znaczy, dopóki Theo nie uderzył Liama ​​w twarz.

— Oł — skrzywił się na ten widok i tylko patrzył z boku, jak zaczęli walczyć. Zaczął się zastanawiać, czy po prostu zapomnieli, że był z nimi.

— Myślę, że to kupili — Theo dyszał, wyglądając na rozczochranego.

Liam spojrzał w dół na swoją koszulkę z nieco odsłoniętym brzuchem.

— Rozerwałeś mi koszulkę — powiedział z irytacją na twarzy.

Chimera zamrugał.

— Tak, a ty złamałeś mi nos. Dwa razy. Zagoiło się, a ty znowu go złamałeś. Dwa razy! — odgryzł się.

— Teraz trzy razy — wymamrotał Liam po ponownym uderzeniu go. Uśmiechnął się, podczas gdy Theo spojrzał na niego z irytacją.

Brett przewrócił oczami.

— Jeśli skończyliście flirtować, powinniśmy już iść — zignorował ich pomruki zaprzeczenia, idąc przed nimi z uśmieszkiem.

─────

W samochodzie Chrisa wszyscy zaczęli się sprzeczać, czy powinni po prostu wejść do środka.

Imogen zaproponowała, że ​​uczyni ich niewidzialnymi, ale Chris zauważył, że z powodu zdolności Coreya, Gerard miałby przygotowany plan na taką sytuację. Nikt nie zauważył, że Lydia dotyka okna, ponieważ tylko ona widziała pęknięcia, dopóki Malia nie szturchnęła jej.

Niebieskie oczy Imogen spojrzały na chłopaka, który wyglądał na sfrustrowanego.

— Co się stało? — zapytała delikatnie.

Nie była zaskoczona, że ​​denerwował go sytuacja, w której się znaleźli. Była również zirytowana, biorąc pod uwagę, że nie byłaby w stanie wyśledzić zaginionych wilkołaków, ponieważ nie były spokrewnione z Brettem lub Lori. A ponieważ ich alfa nie żyła, połączenie, które dzielili w stadzie, zniknęło.

Scott westchnął.

— Jiang i Tierney wciąż nie ma. Gerard jest zawsze o krok przed nami. Musimy to zrobić teraz — martwił się, że dwa wilkołaki tak naprawdę nie uciekły, ale nie chciał powiedzieć tego w obecności Bretta lub Lori. Już wyglądało na zaniepokojonych tym, że ich dawni towarzysze zniknęli.

Chris spojrzał na niego.

— Zbyt się narażamy, Scott.

Nie musieli długo czekać, gdy mężczyźni ze zbrojowni zaczęli w pośpiechu objeżdżać. Wyglądało na to, że za sprawką Theo, Liam i Brett.

Odczekali kilka minut, zanim weszli do magazynu.

─────

— Wciąż jest ich trzech, a minęło pół godziny. — poskarżył się Liam.

Był zmęczony czekaniem i chciał po prostu wrócić, jeśli tylko mógł. Nie mógł uwierzyć, że ci ludzie próbowali zabić jego przyjaciół i zagrażali ich życiu.

— Nie obwiniaj mnie — Theo zadrwił — To ty wybrałeś opuszczone zoo.

W krótkiej opowieści Liam przytoczył pewne greckie miasteczko, którego historie pamiętał z lekcji. Tym samym zaskoczył Bretta, pokazując, że w rzeczywistości był mądrzejszy, niż się zdawało.

Liam nie zauważył spojrzenia Bretta, ale złapał Theo.

— Co? — powiedział defensywnie, wierząc, że Theo uważał, że jest głupszy, niż zachowywał się — Lubię historię.

Chimera uśmiechnął się.

— Jestem pod wrażeniem. Jednak potrafisz myśleć.

Liam poczuł, jak jego twarz się rozgrzewa i przykrył to szyderstwem, unikając jego spojrzenia.

— Tak, tylko jeśli najeźdźcy rzeczywiście się pojawią.

Wszyscy odwrócili głowy, gdy usłyszeli zbliżające się pojazdy.

— Myślę, że właśnie się pojawili — Brett wymamrotał, teraz jedyne, co musieli zrobić, to uciec.

Theo zauważył wahającego się Liama.

— Hej, chodźmy. Powinniśmy być wabikami, a nie ruchomym celownikiem — A jednak beta się nie ruszył — Nadal pracujesz nad tym gniewem?

— Nic mi nie jest.

— Cóż, możesz być zły na Nolana, ale nie chcę ginąć przez twoją głupotę. Chodź — Theo próbował go pociągnąć, ale Liam odepchnął jego rękę, zadrwił. — Dobrze, daj się złapać — wymamrotał gorzko przed odejściem.

Brett patrzył, jak Theo odchodzi i został obok Liama, zastanawiając się, dlaczego beta chce zostać.

─────

Kiedy weszli do budynku, Allison i Chris zajęli się kamerami. Lydia poszła z Argentami, podczas gdy Imogen i Scott poszli do zbrojowni. Isaac i Malia wyszli, aby sprawdzić resztę budynku i znokautować wszystkich łowców, którzy zostali.

Gdy para skręciła za róg, Scott nagle zatrzymał się, gdy zobaczył strażnika stojącego przy drzwiach. Podniósł palec, zanim Imogen podeszła do nieho pomimo jego protestów.

Wymamrotała zaklęcie, przez co mężczyzna stracił przytomność. Scott spojrzał na nią pod wrażeniem, a ona się rozpromieniła. Udali się do zbrojowni.

Czekali, aż drzwi zostaną otwarte przez Chrisa, który był w pokoju kontrolnym z Lydią i Allison. Kiedy drzwi się otworzyły, weszli do środka i ze zdumieniem odkryli, że półki są puste.

— Gdzie są wszystkie pistolety? — zapytała z niedowierzaniem.

Scott zacisnął pięść.

— Wiedzieli, że przyjdziemy — sprawdzili skrzynie na wypadek pozostawienia broni, ale były puste.

— Wynoście się stamtąd teraz. — powiedział Chris przez interkom. On i Allison zaczęli się martwić po usłyszeniu obaw Lydii. Banshee miała złe przeczucia i oni też. Nie chcieli ryzykować życia pary.

— Co? — Imogen zauważyła wahanie Scotta. Nawet ona czuła, że ​​coś było nie tak z całą sytuacją.

Alfa zmarszczył brwi, spoglądając na zamknięte drzwi.

— Ten zapach.

Powąchała i rozpoznała oba zapachy.

— To Jiang i Tierney.

— Musicie iść.

— Pomóż mi z tym — Scott powiedział, próbując otworzyć drzwi. Imogen zaczęła używać magii, by otworzyć je. Kiedy to się stało, nie usłyszeli ostrzeżeń Chrisa.

Z góry wydobywał się dym, a drzwi wokół nich nagle się zatrzasnęły. Skoncentrowani na znalezieniu wilkołaków weszli do pokoju. Wewnątrz małego pomieszczenia wisiała na ścianie wielka mapa z czerwonymi kropkami i gabloty w dalszej części.

Scott podszedł do gabloty, czując żółć w gardle, gdy wpatrywał się w skrawek skóry ze znajomym tatuażem. Brett i Lori pokazali mu dokładnie ten sam tatuaż po tym, jak o to zapytał.

— Nie ma ich tutaj. — powiedziała Imogen, stojąc za nim i patrząc na gabloty.

— To wszystko, co z nich zostało — powiedział, czując się zły i rozczarowany, że nie udało im się ich uratować.

— O mój Boże — szepnęła, czując przerażenie, że dwa wilkołaki nie żyją.

Jak mieli powiedzieć Brettowi i Lori?

Wystarczająco trudno było im powiedzieć, że ich stado nie żyje. Ich wyraz udręki był ogromny.

Chciała się stąd wydostać i podeszła do swojego chłopaka, który odciągnął ją, zanim mogła wyjść z pokoju. Podążyła za jego wzrokiem i zobaczyła czujnik.

Wpadli w pułapkę Gerarda.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro