Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Rozdział 8


Kitsune

━━━

— Mam wrażenie, że za każdym razem, gdy wszystko wydaje się choć trochę bliskie normalności, coś się odpieprza — powiedział Scott, czując się wyczerpany wszystkim, gdy stał z Imogen na jej werandzie.

Po tym, jak demoniczny ninja odszedł, Isaac szybko opowiedział im o tym, jak został zaatakowany 24 godziny wcześniej. Najwyraźniej Chris Argent poprosił go, Allison i Omara, aby milczeli o tym, co widzieli, ponieważ najpierw chciał znaleźć odpowiedzi.

Scott i Imogen poszli za Allison do domu, żeby sprawdzić, czy starszy mężczyzna znalazł odpowiedzi, ale człowiek, który mógłby mieć jakiekolwiek pojęcie, nie chciał, żeby go znaleziono. Chris przyznał się do walki z Demonicznym Ninja wiele lat temu, kiedy był w wieku córki, ale nie miał pojęcia, czym one są i dlatego próbował nawiązać kontakt z mężczyzną.

Usta Imogen wygięły się w lekkim uśmiechu, a jej niebieskie oczy złagodniały na jego słowa.

— Przynajmniej mieliśmy trochę zabawy — zadumała się, kładąc dłoń na jego policzku, na którym wciąż była farba.

— Prawda — wymamrotał, dotykając dłonią jej talii. Jego brązowe oczy błyszczały z troską. — Jesteś pewna, że nie chcesz, żebym z tobą został?

— Nic mi nie będzie — zapewniła go delikatnie. — Grace i tak rzuciła zaklęcie ochronne latem, więc powinno być dobrze, a Deaton również pokrył twój dom jarzębiną, więc nic ci nie będzie. Poza tym jestem pewna, że te cosie wychodzą tylko w nocy.

Jego oczy wciąż błyszczały z troską.

— To może być prawda, ale...

— Scott, szkoła zaczyna się za kilka godzin, więc się zobaczymy — powiedziała. Chociaż bardzo lubiła jego troskę o jej dobro, była pewna, że ​​zaklęcie ochronne wystarczy, by ich powstrzymać. Delikatnie potarła jego policzek. — Powinieneś iść do domu i się przespać.

Niechętnie przyznał.

— W porządku, ale przyjadę po ciebie.

— Przepraszam, ale Lydia już powiedziała, że ​​chce, żebyśmy pojechali do szkoły. Myślę, że wciąż jest przerażona tym, co się z nią stało — przypomniała sobie strach na jej twarzy, kiedy opowiadała, jak dzierżący miecze ninja ukradli jej głos, by powstrzymać ją przed krzykiem, zanim ją naznaczyli.

— Dobrze. To spotkamy się w szkole — westchnął, wyglądając na rozczarowanego.

Imogen zaśmiała się z jego miny  i pociągnęła go w dół, żeby mogła przycisnąć usta do jego. Szybko pocałował ją z powrotem, przyciągając ją do siebie, by pogłębić pocałunek.

─────

— Co robisz?

Grace jęknęła przeraźliwie, odwracając się i ujrzała stojącego tam Omara, rzucającego jej podejrzliwe spojrzenie. Rzuciła mu besztające spojrzenie.

— Nie rób tak — zauważywszy jego nierozbawione spojrzenie, potrząsnęła głową, spoglądając z powrotem na grymuar przed nią. — Po prostu szukałam zaklęcia.

Jego oczy przesunęły się na stronę, na której była i zmarszczył brwi.

— To czarna magia. Powiedziałaś, że nie powinniśmy używać tych zaklęć bez względu na wszystko — skrzyżował ręce na piersi, wchodząc do jej sypialni.

— Wiem, po prostu sprawdzałam coś, to wszystko — zapewniła go, teraz patrząc na wyczerpany wyraz twarzy, który miał na twarzy. — Czy nie powinieneś być pracą i dlaczego nosisz garnitur? — Szkoła zaczęła się kilka godzin temu i była zaskoczona, że ​​wciąż tu jest.

Mężczyzna posłała jej tajemniczy uśmiech.

— Miałem dzisiaj coś, o co musiałem zadbać, więc wziąłem dzień wolny. A tak przy okazji, czy masz pojęcie, co to oznacza? — położył kawałek papieru z odwróconą piątką, która była z tyłu jego ucha. Pomyślał, że jeśli cała gehenna z Katashi nie zadziała, to może ona może coś wiedzieć.

Jej usta zacisnęły się w linie, gdy wpatrywała się w symbol na kartce papieru.

— Widziałam to już wcześniej — mruknęła, podchodząc do swojej półki wypełnionej książkami i zaczęła mamrotać zaklęcie pod nosem. W jej ręce wpadła stara, zniszczona książka, położyła ją na stole i zaczęła przerzucać strony. Wylądowała na stronie z ostatnimi słowami i jej oczy rozjaśniły się. — Aha. To japoński znak ja. 

Omar zamrugał  z niedowierzaniem, a jego telefon zaczął dzwonić. Zobaczył, kto to i westchnął.

— Dziękuję, ale muszę iść — Szybko wyszedł, nie pozwalając jej zapytać, dlaczego musi wiedzieć, co to znaczy.

Grace wypuściła powietrze, lekko potrząsając głową i wróciła do przeglądania rodzinnego grimuaru. Musiała powstrzymać Sylvię, aby chronić Imogen i każdego, kto może zranić tę dziewczynę.

Nawet jeśli oznaczało to użycie czarnej magii.

─────

— Oni naprawdę bardzo poważnie traktują całą ochronę — mruknęła Imogen, od czasu do czasu zerkając na bliźniaków, którzy stali na końcu korytarza. Po drugiej stronie korytarza byli Isaac i Lia. Najwyraźniej blondynka nie poszła na przyjęcie, ponieważ demoniczny ninja naznaczył ją ostatniej nocy.

Na to przypomnienie twarz Scotta zmarszczyła się.

— Tak, a Isaac i Lia też przesadzają. Śledzą cię przez cały dzień — wskazał i spojrzał na czwórkę. — Słyszą nas?

Potrząsnęła głową.

— Nie, rzuciłam zaklęcie, zanim do ciebie podeszłam. Myślą, że za każdym razem, gdy otwieramy usta, to po to, by flirtować, żeby tak naprawdę nie wiedzieli, o czym mówimy — zmarszczyła brwi. — Dlaczego?

Scott nagle uśmiechnął się do niej.

— Ponieważ wymyśliłem sposób, w jaki możemy ich wykiwać i spotkać się w moim domu, tak jak planowaliśmy — powiedział, kładąc ręce na jej policzkach. — Kira wie, gdzie nas spotkać, prawda? — Cała trójka była jedynymi istotami nadprzyrodzonymi, które jeszcze nie zostały naznaczone przez tych demonicznych ninja.

— Tak — skinęła głową, a on zaczął wyjaśniać plan. Nie chcieli, by ktoś został zraniony, gdyby ci demoniczni ninja ruszyli za nimi, więc jeśli oznaczało to podstęp, musieli to zrobić.

Scott i Imogen wyszli na parking i cała czwórka poszła za nimi. Wsiadł na motor jako pierwszy po tym, jak wręczył jej kask, który dla niej kupił, zanim wsiadła za nim. Bliźniacy wskoczyli na własne motory, podczas gdy Isaac wsiadł do samochodu Lii. Czwórka była przygotowana do pojechania za nimi.

— Chłopaki, doceniam, że chcecie mnie chronić. Ale musimy pobyć trochę sami. — Scott powiedział przepraszająco.

Na ich twarzach pojawił się wyraz uznania, gdy Imogen objęła Scotta jedną ręką, a drugą uniosła, mrucząc zaklęcie.

— Przepraszam, ale nie możemy pozwolić, żeby coś wam się stało — powiedziała, zanim ona i Scott odjechali, zostawiając całą czwórkę z tym że ich środki transportu się nie uruchamiają.

─────

— Możesz pozwolić mi spojrzeć na akta Claudi Stilinski? — zapytała Melissa z błyskiem zmartwienia na twarzy, gdy stała przed biurkiem Bena.

Mężczyzna podniósł wzrok znad swojej papierkowej roboty i zobaczył wyraz jej twarzy.

— Możesz, ale czy mogę zapytać dlaczego?

Zacisnęła usta w cienką linię i wręczyła mu teczkę Stilesa.

— Z tego powodu. Przyszedł dzisiaj całkowicie wyczerpany. Musiałam podać mu środek uspokajający, bo nie spał.

Ben spojrzał na informacje o nastolatku i zmarszczył brwi, im więcej czytał, tym bardziej się martwił.

— Czy to naprawdę akta Stilesa? — zapytał z niedowierzaniem.

Melissa skinęła głową.

— Czy to jest to, o czym myślę? — Jej ton był pełen troski o najlepszego przyjaciela jej syna, którego również uważała za własnego syna. — Bo to miała jego matka.

— Na to wychodzi — wypuścił powietrze, pocierając dłonią twarz, nie mogąc ukryć frustracji związanej z sytuacją — Te dzieciaki nie potrafią złapać przerwy — wymamrotał, zerkając na zdjęcie na biurku z jego siostrzenicą i nim.

Na to przypomnienie wyraz przerażenia pojawił się na jej twarzy.

— O kurcze. Powinnam zaraz wracać do domu — zaklęła pod nosem. — A mój samochód jest w naprawie — złapała podwózkę z jedną ze swoich przyjaciółek, która akurat miała dziś rano z nią zmianę.

— Mogę cię zabrać. I tak powinienem wracać do domu — Pracował na swojej 30-godzinnej zmianie i był gotowy do wyjścia i spania. Zobaczył niespokojny wyraz jej twarzy. — Co?

— Imogen ci nie powiedziała — uświadomiła sobie z westchnieniem.

Zmrużył oczy.

— Czego mi nie powiedziała?

─────

Gdy cała trójka dotarła do domu McCalla. Imogen i Scott szybko zaczęli zamykać otwarte okna i wszystkie drzwi w domu, podczas gdy Kira niezręcznie podążała za nimi. Prawdziwy alfa szybko wyjaśnił jej, że Deaton zainstalował coś w rodzaju systemu alarmowego, że tylko Melissa może go uruchomić.

Kiedy skończyli, znaleźli się w sypialni Scotta, a Kira zdjęła torbę z książkami.

— Muszę wam coś pokazać — wyciągnęła książkę. — Czy słyszeliście kiedyś o czymś, co nazywa się Kitsune?

Scott potrząsnął głową, a Imogen zmarszczyła brwi.

— Czy to nie lis z dziewięcioma ogonami?

— Tak — Kira skinął głową, pokazując im zdjęcie w książce.

— Wygląda na to, co ci się przydarzyło w elektrowni — powiedzieli, gdy zobaczyli rycinę.

Nowa dziewczyna odetchnęła z drżeniem.

— Kiedy Kitsune pociera o siebie ogony, może wywołać ogień lub błyskawicę — zauważyła, że ​​para przygląda się ogonowi. — Nie mam ogona.

— Skąd wiedziałaś, o czym myślałem?

— Ponieważ Kitsune potrafią także słyszeć myśli — zobaczyła przerażone spojrzenie, jakie miała para i zachichotała. — Żartuję.

Imogen wyjrzała przez okno i skrzywiła się.

— Zachodzi słońce.

Kira przygryzła wargę ze zmartwienia.

— Mam wrócić przed obiadem — powiedziała, zamykając książkę.

— Powiedz im, że ci się nie uda.

— Co powinnam powiedzieć? — Nie mogła wymyślić żadnej wymówki, którą mogłaby dać swoim rodzicom.

Scott spojrzał na swoją dziewczynę i wiedział, że może zaufać Kirze na tyle, by pozwolić im dołączyć do ich grupy/stada.

— Powiedz im, że spotykasz się z przyjaciółmi — powiedział.

Brwi Kiry uniosły się ze zdziwienia, a Imogen uśmiechnęła się do niego. Drzwi frontowe na dole zatrzasnęły się.

— Moja mama wróciła — Cała trójka zeszła na dół tylko zamiast Melissy był Rafael. — Co ty tutaj robisz? I dlaczego nadal masz klucz?

Rafael zadrwił.

— Zabawne, że wspomniałeś o kluczach. Bo chociaż mam klucz do tego domu, nie jestem do końca pewien, skąd wziąłeś klucz do mojego biura — otworzył laptopa i pokazał zdjęcie Imogen i Scotta z zeszłej nocy, kiedy wkradli się, by usunąć zdjęcia Kiry. — Pozwól, że wam pomogę. Tego rodzaju rozmowy zwykle zaczynają się od czegoś w stylu „to nie jest to, co myślisz" lub „mogę to wyjaśnić".

Scott wpatrywał się w niego ze stwardniałą miną.

— Tato, musisz wyjść.

— Wyjdę. Z zadowalającym wyjaśnieniem.

— Idź po nakaz.

— Nie potrzebuję nakazu — Mężczyzna warknął, Imogen spojrzała między nimi, czując się tak samo nieswojo, jak wyglądała Kira. — Jestem twoim ojcem.

Scott zmrużył oczy ze złości.

— Nie, jesteś dawcą genów. Dostałem od ciebie kolor włosów. I to wszystko — syknął. — Więc nie wolno ci bawić się ze mną w rozmowę ojciec-syn.

Melissa weszła z Benem tuż za nią.

— Hej! Co się dzieje? — zapytała, patrząc między byłym mężem a synem.

Oczy Bena padły na jego siostrzenicę, która skrzywiła się na spojrzenie, które jej posłał. Rafael zerknął między swoim synem a niebieskooką dziewczyną.

— Może któreś z was powinno wyjaśnić.

Imogen odwróciła wzrok od swojego wujka i poczuła, jak jej serce opada, gdy zobaczyła demonicznego ninja w salonie.

— Scott... — wyszeptała w panice.

— Kto to do diabła jest? — Rafael podszedł do mężczyzny ubranego na czarno w demonicznej masce.

Scott zesztywniał.

— Tato, nie! Tato, czekaj tato!

Kira wrzasnęła, gdy demoniczny ninja podszedł do Rafaela i dźgnął go mieczem. Agent upadł na ziemię, Melissa i Ben szybko go złapali i odciągnęli.

Scott warknął na Oni, podczas gdy Imogen spojrzała na otwierające się drzwi frontowe i byli zszokowani widokiem Derka, który przyszedł z rykiem.

— Mamo, popiół! Mamo, teraz! — Scott zawołał swoją mamę, gdy dwa wilkołaki próbowały z nimi walczyć.

Imogen stanęła przed Kirą, gdy jeden z nich podszedł do Kitsune.

Nastąpił trzask i bliźniacy wskoczyli przez okno, podczas gdy Isaac i Lia weszli tylnymi drzwiami.

— To było zupełnie niepotrzebne — Isaac mruknął, wpatrując się w stłuczoną szybę na podłodze i wskoczył do walki, aby pomóc.

Imogen użyła magii, by pomóc wilkołakom, używając jak największej siły, by wypchnąć Oni.

— Zrób to teraz! — Scott krzyknął, a Melissa podbiegła do drzwi wejściowych, po czym rzuciła popiół na podłogę, tworząc barierę.

Demoniczni ninja stał tuż za linią, wpatrując się w trójkę, po którą przyszli.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro