Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

Rozdział 6


Druga Szansa Nie Jest Łatwa

━━━

Minął tydzień od nocy w szkole i nie udało im się wytropić Kate. Nawet Imogen nie mogła jej znaleźć. Blondynka była oczywiście na tyle sprytna, by znaleźć sposób, by ukryć się przed czarownicami.

Chociaż znalezienie Kate nie było jedyną rzeczą, która ich zaniepokoiła, nie byli również pewni, jak się czuć, gdy Peter został obrabowany ze 117 milionów dolarów. Nie byli pewni, czy to zabawne, czy przerażające, że ktoś ma do dyspozycji tyle pieniędzy. Zwłaszcza jeśli tą osobą była Kate.

Imogen została powalona na plecy i szybko wstała, aby uniknąć uderzenia.

— Przestań myśleć i uważaj — Peter powiedział jej surowo, rzucając pięściami i kopiąc w jej stronę.

— Przepraszam — wymamrotała, próbując go uderzyć, ale był bardziej doświadczony niż ona, jeśli chodzi o walkę i był w stanie usunąć się z drogi. Byli razem w lesie.

— Musisz przestać przepraszać i rzeczywiście spróbować bardziej — To on zadawał najwięcej ciosów w jej stronę, podczas gdy ona wydawała się być głównie w ofensywie. — Głównie unikasz, a nawet nie próbujesz mnie uderzyć. To ty poprosiłaś o moją pomoc.

— Wiem to! — warknęła na niego, tracąc cierpliwość, gdy chybiła — Próbuję! Nie dajesz mi do końca szansy na walkę.

To ona zadzwoniła do niego kilka dni temu, prosząc, by z nią ćwiczył. Był jedynym, którego znała, który nie powstrzymałby się przed próbami zranienia jej, a przynajmniej tak myślała.

Wydawało się, że kilka razy się powstrzymywał. Wyglądało na to, że starał się nie wyładowywać na niej swoich frustracji. Musiał jeszcze wspomnieć, że najemniczka Braeden wpadła wczoraj wieczorem, by powiedzieć jemu i Derekowi, że znajdzie Kate za bardzo wysoką cenę.

Cenę, której nie mógł uwierzyć, że jego siostrzeniec zgodził się zapłacić. Chociaż jego siostrzeniec nie był subtelny, jeśli chodzi o jego nieustanne spojrzenie na najemniczkę. Derek wydawał się mieć słabość do kobiet z bronią. Najwyraźniej wybierał przeciwieństwo Paige.

Tak czy inaczej, Imogen nadal wolała sparować z kimś, kto przynajmniej próbował. Wiedziała, że Scott lub Isaaca się tylko powstrzymują. Allison była zajęta i byka człowiekiem, więc nie chciała ryzykować zranienia łowczyni.

Malia ledwo nad sobą panowała, a Kira miała miecz. Myślała o spytaniu Dereka, który finalnie wrócił do swojego wieku, ale pomyślała, że ​​może być bardziej zajęty oczami, które teraz świecą na żółto.

— Zdajesz sobie sprawę, że twoi wrogowie nie będą ci się podkładać, prawda? — przypomniał jej. — Musisz walczyć z zamiarem ich zabicia, jeśli zajdzie taka potrzeba.

Imogen zadrwiła, wpatrując się w niego z niedowierzaniem, gdy oboje patrzyli na siebie.

— Nikogo nie zabijam — powiedziała chłodnym tonem. — Jeśli tego właśnie próbujesz mnie nauczyć, po prostu zapytam kogoś innego.

— Dlaczego nie? — wpatrywał się w nią.

Był zaskoczony, kiedy otrzymał jej telefon z prośbą o trenowanie jej, ponieważ nigdy tak naprawdę nie nauczyła się walczyć, biorąc pod uwagę, że spędziła większość swojego czasu na trenowaniu sztuk magicznych.

Imogen starała się nie wyglądać tak niezręcznie, jak się wtedy czuła.

— Bo obiecałam mamie, że dam ci szansę. Nie to, że na to zasługujesz, ale próbuję. Pomimo wszystkiego, co zrobiłeś, dam ci korzyść z wątpliwości. Jestem jej to winna. Obiecałam przynajmniej spróbować — odparła, unikając jego wzroku. — Więc wiesz, jeśli chcesz wypróbować tę całą sprawę z nawiązaniem relacji ojciec-córka, musisz również włożyć wysiłek.

Były alfa wpatrywał się w swoją córkę, czując się zaskoczony. Nie spodziewał się, że to powie. Zaczynał się godzić z tym że przez resztę życia będzie dzielił ich dystans.

Odchrząknął i lekko skinął jej głową, jego usta uniosły się lekko do góry.

— Chcę spróbować.

Miała rację, byli winni Violi przynajmniej spróbować utworzyć jakąś relację. Gdyby wiedział, że ma córkę tyle lat temu, nie miał wątpliwości, że byliby sobie bliscy, ale niestety tak nie było. Rzeczywistość była taka, że ​​nie mieli najlepszej historii, ale zamierzali spróbować zbudować między sobą lepszą.

Imogen ukryła swoją ulgę.

— Świetnie — wzięła swoją torbę, gotowa iść do domu pod prysznic i szykować się do szkoły. Wciąż była trochę zaskoczona, że ​​wstał wcześnie, żeby się z nią spotkać.

— W porządku, a może pójdziemy dziś wieczorem coś zjeść? Na mój koszt — zaoferował.

Dziewczyna zamrugała zdecydowana.

— Czy na pewno możesz sobie pozwolić na koszta, kiedy właśnie zostałeś okradziony? — drażniła się, jej niebieskie oczy błyszczały z rozbawienia na lekkie drgnięcie jego brwi. Uśmiechnęła się — To nie jest zabawne, co?

Peter wciągnął powietrze, zdając sobie sprawę, że subtelnie mówiła o jego komentarzu na temat tego, jak umarli powinni pozostać martwi.

— Rozumiem. Będę bardziej uprzejmy z moimi komentarzami do ciebie. Nie obiecuję, że będę miły dla reszty twoich przyjaciół — odparł szczerze.

— Dobrze — skinęła głową — Jeśli tylko spróbujesz — cofnęła się. — Zobaczymy się później. Muszę się przygotować do szkoły. Po prostu napisz do mnie, o której i gdzie chcesz się spotkać.

Mężczyzna zawołał na zgodę, gdy szła w kierunku swojego samochodu i wyciągnął telefon. Jego ekran był zdjęciem jego i Violi, kiedy byli nastolatkami. Jego wzrok spoczął na zmarłej żonie i żałował, że tu nie jest.

Nie był pewien, czy powinien mieć nadzieję, że Imogen i on zbliżą się do siebie.

Wiedział, że to tylko kwestia czasu, zanim się potknie i zrobi coś, co sprawi, że odetnie go ze swojego życia. Nie był tym samym mężczyzną, którego poślubiła Viola lata temu.

Nie zmieniało to jednak faktu, że troszczył się o swoją rodzinę. Kiedyś prawie stracił córkę i nie pozwoli, by coś jej się stało. Dopóki żył, zrobiłby wszystko, co w jego mocy, by pozbyć się kogokolwiek lub czegokolwiek, co mogłoby ją skrzywdzić.

─────

Scott pocałował szybko usta swojej dziewczyny, gdy tylko ich przyjaciele wyszli.

Najwyraźniej została zamordowana rodzina przez jakiegoś mordercę z siekierą i Stiles chciał się w to zaangażować. Ale ponieważ nie było to nadprzyrodzone morderstwo, nie uważali, że rozsądnie jest się w to angażować.

— Przyjdziesz później obejrzeć trening, prawda? — chciał, żeby go wspierała, bo szczerze się tym denerwował. Planował nie używać swoich mocy wilkołaka i nie oszukiwać, ponieważ używanie jego nadprzyrodzonych zdolności byłoby oszustwem. Przynajmniej tak sobie powiedział.

Imogen skinęła głową, trzymając jedną ręką bezimienne dziecko-lalkę.

— Tak, ale zaraz po tym, wracam do domu i mentalnie przygotuję się na prawdopodobnie niezręczną kolację z Peterem.

Dostała już wiadomość od ojca, w której powiedział jej, że zamierza ją odebrać i zabierze na posiłek. Nie wspomniał, gdzie dokładnie, ale kazał jej ubierać się tak, jak zwykle, co tylko ją zaciekawiło. Chciała wiedzieć, dokąd jadą.

— Więc naprawdę dasz mu drugą szansę? — Scott uniósł brew.

W jego głosie nie było goryczy. Po prostu zdawał się akceptować, że to była jej decyzja. Nie do niego należało mówienie jej lub zmuszanie do zerwania kontaktu z Peterem. Zamierzał ją wspierać i być przy niej.

— Tak — wypuściła powietrze. Para szła razem do klasy i zauważyła Omara w klasie, gdy ją mijali. — W każdym razie, jak ci idzie z twoim tatą? Omar pojawił się na obiedzie, na który go zaproszono?

— Omar dał jasno do zrozumienia, że ​​nie chce przebywać w pobliżu mojego taty, co, jak sądzę, jest zrozumiałe, ponieważ tak naprawdę nie znają się zbyt dobrze. Mój tata co miesiąc wysyłał jego mamie pieniądze — Scott spojrzał na nią. — Ale ja i mój tata lepiej się dogadujemy. Zdecydowanie nie jest tym samym facetem, którym był, kiedy odszedł...

Jej oczy spojrzały, by spotkać jego brązowe.

— Ale...?

— Nie wiem. Ja po prostu... Są czasy, kiedy po prostu pamiętam, jakim gównianym mężem był dla mamy. Mam na myśli, że flirtował z innymi kobietami, kiedy nie było jej w pobliżu. Zdejmował nawet obrączkę — Scott powiedział z goryczą — Myślę, że to jest jeden z powodów, dla których nie mogę mu do końca wybaczyć. Jaki mężczyzna robi to swojej żonie?

— Scott... — wyszeptała, nie wiedziała tego o jego ojcu. Znała tylko fragmenty jego historii z tatą. — Myślę, że twój tata popełniał błędy i nie mówię, że musisz mu wybaczyć, ale jako osoba z własnymi problemami z tatusiem uważam, że powinieneś dać mu szansę. Nie próbuje wrócić do twojej mamy, prawda?

— Nie — potrząsnął głową, a ona złapała go za rękę wolną ręką, która nie trzymała lalki.

— Ale stara się być lepszym tatą i przestał pić. To znaczy, że chce się zmienić. Oboje zgodziliśmy się dać naszym ojcom drugą szansę. Jeśli twój tata znowu schrzani, to do ciebie należy decyzja, czy chcesz go mieć w swoim życiu. Zdecydowałam już, że druga szansa, jaką dałam Peterowi, będzie ostatnią szansą, jaką otrzyma.

Nie była to dla niej łatwa decyzja, ale była już tak wyczerpana psychicznie sytuacjami w jej życiu. Wciąż miała sposób na sprowadzenie Bena z powrotem, co sprawiało, że siedziała do późna w nocy, ilekroć była sama, aby znaleźć zaklęcie i nadal dość często miewała koszmary.

Były chwile, w których ponownie przeżywała moment śmierci Bena lub obserwowała, jak jej mama powoli umiera na jej oczach lub Sylvia wraca i zabija wszystkich, których kocha.

Scott był świadom jej koszmarów i pomógłby jej przetrwać, gdyby z nią sypiał, ale często to Omar wpadał do jej pokoju, aby pomóc jej się uspokoić, ponieważ czasami strzelała wybuchami magii.

Czasami wydawało jej się, że ma więcej niż 17 lat. W ciągu ostatniego półtora roku wydarzyło się tak wiele, że zastanawiała się, czy przeżyją ostatni rok z tym, jak źle się im potoczyło.

Para weszła do klasy, przerywając rozmowę i skupiając się na nauce. Tylko dlatego, że ich życie osobiste było bałaganem, nie oznaczało to, że ich nauka też powinna być. Nadal chcieli dostać się do college'u i zdać egzaminy końcowe.

Tak więc przez kilka następnych godzin koncentrowali się na swoich zajęciach, a nie na ściganiu Kate czy zaginionych 117 milionów dolarów.

Zupełnie nieświadomi Puli Śmierci i zabójców, którzy po nich nadejdą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro