Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

Rozdział 6

Bestiariusz

━━━

Brzęczenie z jego telefonu spowodowało, że niechętnie odsunął się od swojej dziewczyny, która była pod nim z zarumienionymi policzkami. 

— Przepraszam — wymamrotał przepraszająco, gdy sprawdził swój telefon i zobaczył wiadomość od Stilesa.

Imogen usiadła, wpatrując się w niego z troską. 

— Co jest? — zapytała, zwracając uwagę na zmartwiony wyraz jego twarzy.

— Stiles widział tego stwora u mechanika. Potrzebuje, żebym go odebrał — powiedział Scott, wkładając kurtkę. Imogen wstała z łóżka i zaczęła wkładać buty. — Co robisz?

Chwyciła swoją torbę i posłała mu spojrzenie. 

— Idę z tobą — wyszła ze swojego pokoju, zostawiając go gapiącego się na nią oszołomionego, po czym lekko potrząsnął głową, gdy się uśmiechnął i poszedł za nią.


────

Stiles zbliżył się do samochodu przyjaciela, usiadł na tylnym siedzeniu, gdy zobaczył Imogen na siedzeniu pasażera. Para odwróciła się na swoich miejscach, żeby na niego spojrzeć. 

— Wszystko w porządku? — spytał Scott z troską.

— Tak — Chłopak skinął głową, wciąż nieco wstrząśnięty tym, co się stało. — Miałeś rację. To nie jest do ciebie podobne. To znaczy, jego oczy były prawie jak u gada — przerwał. — Ale było w nich coś...

Imogen zmarszczyła brwi, gdy Scott zapytał go:

— Co masz na myśli?

— Znasz to uczucie, kiedy widzisz przyjaciela w Halloweenowej masce, ale widzisz tylko jego oczy i czujesz, że go znasz, ale po prostu nie możesz skojarzyć, kto to jest?

— Chcesz powiedzieć, że wiesz, kto to jest? — spytała go czarownica, rozumiejąc, co miał na myśli.

Stiles westchnął, kręcąc głową. 

— Nie, ale myślę, że mnie znał.

To sprawiło, że zastanawiali się, kto to może być.


─────

— Co ci powiedział szef? — Stiles spojrzał na przyjaciela, gdy siedzieli na dole schodów na szkolnym korytarzu.

Scott westchnął, przypominając sobie słowa Deatona. 

— Uważa, że ​​rodzina Allison prowadzi jakieś, hm... Zapisy wszystkich nadprzyrodzonych stworzeń, na które polowali. To jakaś książka.

Człowiek pokiwał głową.

— Prawdopodobnie ma na myśli Bestiariusz.

Wilkołak zmarszczył brwi.

— Co?

— Bestiariusz — powtórzył.

Scott zachichotał. 

— Chyba masz na myśli bestialstwo — powiedział z rozbawieniem.

— Nie, idioto — Stiles był śmiertelnie ponury, nie rozumiejąc, co się dzieje na twarzy jego najlepszego przyjaciela. Potrząsnął głową, wzdychając. — To jak encyklopedia mitycznych stworzeń.

Scott zmarszczył brwi. 

— Jakim cudem jestem jedyną osobą, która nic nie wie o tych rzeczach?

— Okej, jesteś moim najlepszym przyjacielem i nadprzyrodzonym stworzeniem. To mój cholerny priorytet!

— W porządku. Jeśli uda nam się go znaleźć i znajdziemy, co to za dziwak...

— I kim on jest... 

Wymienili spojrzenia, ta sama myśl przeszła przez ich umysły. 

— Potrzebujemy tej książki!

— Jakiej książki?

Oboje podskoczyli, widząc na Imogen i Lię, które wyglądały na rozbawione ich zaskoczeniem. 

— Och, rozmawialiśmy o bestiariuszu, jaki może mieć rodzina Allison — Stiles wypalił.

— A więc Argentowie naprawdę go mają? — zapytała Lia, brzmiąc na podekscytowaną, możliwością dowiedzenia się więcej o innych nadprzyrodzonych stworzeniach na świecie.

Scott spojrzał na Imogen, która posłała mu mały uśmiech. 

— Pytałam ją, czy coś o tym wie — powiedziała mu, kiedy wstał ze Stilesem. — Ale nigdy go nie widziała, tylko o nim słyszała. Lia porozmawia z Allison, ponieważ nie mogę być przy niej z powodu jej rodziców.

— To świetny pomysł — Stiles skinął głową.

— Dlatego idę jej szukać — powiedziała Lia, patrząc na koleżankę. — Napiszę do ciebie.

— W porządku — Imogen się zgodziła.

Stiles zwrócił się do niebieskookiej. 

— Muszę cię zapytać o coś związanego z byciem czarownicą.

— W porządku? — zamrugała zdziwiona — Jakie jest twoje pytanie? — zapytała nieufnie, wymieniając spojrzenie ze Scottem, który również wyglądał na zaniepokojonego tym, co wyjdzie z ust przyjaciela.

Człowiek poruszył się.

— Czy możesz um, wiesz, latać na magicznej miotle? — wypalił.

Jej niebieskie oczy zabłyszczały rozbawieniem. 

— Oczywiście...  — uśmiechnęła się — Że nie — roześmiała się lekko, widząc, jak się dąsa — Dlaczego o tym pomyślałeś?  

— No nie wiem? — machał rękami, czując się podenerwowany tym głupim pytaniem. — Ponieważ możesz robić różne rzeczy prostym machnięciem ręki i kilkoma słowami?

Imogen zadrwiła, wyglądając na zdezorientowaną. 

— Twój najlepszy przyjaciel zamienia się w wilkołaka — wymamrotała, odchodząc.

Stiles spojrzał na przyjaciela, przyglądając mu się, zanim lekko skinął głową. 

— Chyba ma rację. Z waszej dwójki, ty jesteś tym dziwniejszym — wymamrotał, podążając za dziewczyną, ponieważ mieli tę samą lekcję.

— Proszę, nie nazywaj mojej dziewczyny dziwną — powiedział Scott, po czym wyglądał na jeszcze bardziej urażonego.  — Ani mnie. To boli — Szybko ich dogonił.

────

Późnym wieczorem Imogen usiadła na ławce z Lią. Była trochę rozczarowana, że wujek Ben nie mógł tego zrobić, ponieważ pracował do późna. Ale tak było lepiej, skoro planowali znaleźć dziś wieczorem Bestiariusz.

Najwyraźniej Gerard miał książkę w swoim biurze, a Stiles był odpowiedzialny za zdobycie kluczy od Allison.

Niebieskookie oczy dziewczyny padły na jej chłopaka, który wyszedł na boisko, zanim jej spojrzenie padło na starszego mężczyznę siedzącego obok Allison. Nie była pewna, co sądzić o starcu. Wiedziała, do czego był zdolny, odkąd Scott powiedział jej o przecięciu omegi na pół i wypowiedzeniu wojny.

— Dziadek wysyła strasznie negatywne fale — Lia mruknęła pod nosem.

— Nie tylko ty to czujesz — Imogen wymamrotała, owijając kurtkę mocniej, gdy poczuła, jak uderza ją zimny wiatr.

Dziewczyny szybko spojrzały do ​​przodu, gdy Gerard spojrzał w ich stronę, czując, jak jego spojrzenie wypala na nich dziury. Odetchnęły z ulgą, kiedy nie czuły już na sobie jego wzroku. 

— Jest straszny — Lia odetchnęła, a jej brązowe tęczówki spoglądały na boisko, słysząc dźwięk gwizdka. Zacisnęła usta na widok naprawdę wielkiego chłopaka z przeciwnej drużyny. — Więc, jak myślisz, kto wygra?

Imogen skrzywiła się, widząc, jak jeden z graczy lacrosse przewrócił się na ziemię. 

— Szczerze to nie wiem — spojrzała na Stilesa przechodzącego obok Allison i zobaczyła klucze w jego rękach.

Kontynuowali obserwowanie, jak coraz więcej graczy zostało powalonych na ziemię i wkrótce zostali zabrani na boisko z powodu kontuzji.

— Czy powinniśmy spróbować powstrzymać tego gościa? — Lia szepnęła cicho.

Niebieskooka dziewczyna pokręciła głową. 

— Nie chcę tutaj używać magii z powodu Gerarda. A poza tym jest człowiekiem — przerwała, krzywiąc się, gdy Eddie Abomowitz przewrócił kolejnego gracza na plecy. — Chyba.

Na boisku Scott walczył wewnętrznie. Wiedział, że nie mieli żadnych szans z przeciwną drużyną i oczywiście mógł ich powalić dzięki nadprzyrodzonej sile, ale nie mógł tego zrobić z powodu Gerarda. To było frustrujące, że nie mógł nic zrobić ze strachem, że zostanie zabity przez starca.

Tak było, dopóki nie zobaczył, jak Boyd dołączył na boisko i powalił drugiego gracza. Jego zmartwienie wzrosło, gdy zobaczył świecące oczy chłopaka i próbował powiedzieć mu, żeby zszedł z boiska, ale został zignorowany.

Na trybunach Lia zerknęła na wiadomość na swoim telefonie i szturchnęła Imogen, która spojrzała na nią z zaciekawieniem. Blondynka pokazała jej wiadomość, którą wysłała jej Allison. Książki nie było w biurze.

Scott odetchnął z frustracją, potrząsając głową, po czym skoncentrował się z powrotem na grze. Szybko przejął piłkę, zanim Boyd zdążył ją zdobyć i pobiegł w kierunku bramki, podskakując i strzelając. Jego krótkie podekscytowanie szybko minęło, gdy został uderzony przez innego gracza i upadł na plecy, jego noga przejęła upadek, gdy rozległ się głośny chrup.

Jęknął z bólu, słysząc głośny gwizd.

Imogen była pierwszą u jego boku i z niepokojem spojrzała na swojego chłopaka. 

— Twoja noga — mruknęła, wpatrując się w niezręczną pozycję, w której znajdowała się jego kończyna.

— Wszystko w porządku, leczę się — zapewnił ją, posyłając jej uśmiech. — Książka?

Potrząsnęła głową.

— Nie ma w biurze, ale może być w domu Allison — powiedziała cicho Imogen, wciąż ze zmarszczonymi brwiami wpatrując się w jego nogę. — Wciąż wygląda na złamaną.

— Nie na długo — wymamrotał cicho, chwytając ją za rękę w rękawiczce, gdy pomagała mu wstać.

Przybiegł trener i reszta, w tym mama Scotta. 

— Nie ruszaj się — rozkazał Finstock, widząc, że chłopak zaczyna wstawać.

— Scott! — krzyknęła Melissa, wierząc, że jej syn został ranny. 

Lia stała obok niej, spojrzała na nią, na co Imogen pokręciła głową.

Scott posłał mamie mały uśmiech, stojąc na nogach. 

— W porządku. Nic mi nie jest.

Pielęgniarka zmarszczyła brwi, przyglądając się jego nodze, czując ukłucie zmieszania. 

— Mogłabym przysiąc, że dosłownie słyszałam łamanie kości z miejsca, gdzie siedziałam.

Trener skrzywił się. 

— Usłyszałaś to? Ja to poczułem.

— Poważnie, wszystko w porządku — zapewnił ich, zaciskając rękę na swojej dziewczynie, która nagle się napięła. 

Spojrzał na nią i zauważył, że nie patrzy na niego. Podążył za jej wzrokiem i zobaczył, że Gerard na nich patrzy, zesztywniał. Oboje wydawali się czuć ulgę, kiedy wszystko, co zrobił, to pogratulował mu bycia gwiazdą dzisiejszego wieczoru, na co zmusił się do uśmiechu i podziękował.

Para zdołała uciec z tłumu. Imogen spojrzała na swojego chłopaka.

— Wiesz, musimy jakoś zdobyć tę książkę.

Pokiwał głową.

— Tak, ale, jak? Powiedziałaś, że może być w domu Allison.

— Dokładnie — odparła, rzucając mu spojrzenie, zanim wsiadła do samochodu.

Chłopak zamrugał kilka razy, zanim w końcu zorientował się, co mówi. Przez chwilę wyglądał na oszołomionego, zanim wsiadł do samochodu. 

— Mam na ciebie zły wpływ, prawda?

Imogen pomyślała o tym, wiedząc, że nie zrobiłaby tego, zanim go poznała. 

— Troszkę.

Scott zachichotał.

────

Oboje skierowali się w stronę domu, gdzie wiedzieli, że jest pokój Gerarda. Imogen upewniła się, że napisała do Lii i zapytała, czy mogłaby zapytać Allison, który pokój należał do starszego mężczyzny.

Para zdołała wejść na dach, Scott rzucił swojej dziewczynie lekko spanikowane spojrzenie, gdy próbował otworzyć okno tylko po to, by zobaczyć, że jest zamknięte od środka. Posłała mu mały uśmieszek, lekko poruszając ręką i usłyszał kliknięcie. Uśmiechnął się do niej z dumą i pozwolił jej wejść jako pierwszej, zaraz potem poszedł za nią. Upewnił się, że nasłuchuje każdego, kto wchodzi po schodach.

— Powinien tutaj być — wyszeptała Imogen, wskazując na sejf, który był w pokoju.

— Możesz to otworzyć? — zapytał cichym tonem, stojąc przy drzwiach i przysłuchując się paplaninie rodziny Argent, gdy jedli kolację na dole.

Imogen skinęła głową, marszcząc brwi, gdy skoncentrowała się na zamku. Kiedy drzwi uchyliły się lekko, uśmiechnęła się, czując się z siebie zadowolona. 

— Mam.

— Chcesz później obrabować kilka banków? — zażartował szeptem Scott.

Imogen posłała mu rozbawiony uśmiech, lekko potrząsając głową. 

— Nie, dziękuję. To dla mnie wystarczająca dawka adrenaliny — zaczęła przeglądać książkę, marszcząc brwi. — To nie to. To książka kucharska.

— Co? — wziął książkę, gdy mu ją podała, i westchnął. — Po prostu świetnie — włożył książkę z powrotem do sejfu, zamykając go.

Oboje byli zaskoczeni telefonem Scotta, który zaczął dzwonić. Imogen spojrzała na swojego chłopaka z niepokojem.

— Wyłącz to! — szepnęła w panice.

— Wiem — wyciągnął telefon, szybko go odbierając, widząc, że to Stiles. — Nie mogę teraz rozmawiać — powiedział przyjacielowi, zanim się rozłączył. Słyszał głosy na dole i to jak ktoś szedł w ich stronę — Musimy już iść!

Imogen skinęła głową, oboje wyszli przez okno, po czym zeskoczyli. Cóż, Dziewczyna uzyskała od niego pomoc, gdy ją złapał i spojrzała z powrotem w górę, zamykając okno. 

— Idziemy — wyszeptała.

Oboje pobiegli w kierunku jej samochodu zaparkowanego na końcu ulicy.
Gdy tylko dotarli do jej samochodu, weszli do środka.

— Bez tego nie mamy pojęcia, co to za stworzenie.

— Gdzie jeszcze szukamy? — zapytała go.

— O czym nie pomyśleliśmy?

Imogen zacisnęła usta w zamyśleniu. 

— Może to nie jest książka. Może jest to coś, co trzyma blisko siebie? — wymamrotała, myśląc o tym, co to może być. 

Natychmiast przypomniała sobie moment, w którym Allison podała Stilesowi klucze i przypomniała sobie mały pendrive przymocowany do breloczka. Uruchomiła samochód, zerkając na swojego chłopaka z uśmiechem na ustach. 

— Wiem, gdzie to jest.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro