Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

Rozdział 5


Wyścig Z Czasem


━━━

Lori pojawiła się w domu Scotta, by poprosić go o pomoc w znalezieniu jej brata.

Alfa zadzwonił do swoich przyjaciół, aby pomogli mu wyśledzić Bretta. Dołączyli do niego Isaac, Malia i Liam. Tymczasem Lydia i Allison były w szkole z Masonem i Coreyem, aby dowiedzieć się, czy Brett nadal żyje.

Jeśli chodzi o Imogen, zastanawiała się, którego zaklęcia użyć, by szybciej wytropić Bretta.

— Tutaj — Liam powiedział, wskazując na telefon na ziemi — Myślę, że zastawił pułapkę.

— On walczy — Lori wypuściła powietrze, wciąż martwiąc się o swojego brata. — Ale nadal jest ranny — wyciągnęła strzałę z drzewa, czując zapach krwi, która należała do jej brata. — Musimy go znaleźć, on musi wiedzieć, że tu jesteśmy.

— Chcesz, żeby łowca też wiedział, że tu jesteśmy? — przypomniała jej Malia, nie chcąc, żeby ktoś poszedł za nimi.

— Jest nowy. Może nas nie wyśledzić.

— A jeśli Brett zawyje w odpowiedzi? Zaprowadzi łowcę prosto do siebie.

— Nie, musimy go najpierw znaleźć — spytał Scott, zerkając na nich. — Nie ma człowieka, który potrafiłby śledzić dźwięki szybciej niż my. I mamy przewagę, robiliśmy to już wcześniej. Wiemy, co robimy.

— Jak to możliwe, że nie mogę wyczuć jego zapachu? — Isaac spojrzał z zaciekawieniem na Lori.

— Bo go maskuje — powiedziała prosto, chociaż żałowała, że ​​jej brat to zrobił, bo inaczej już by go znaleźli.

— Czy ktoś może mu tego zabronić? — Malia narzekała.

— Poszedł tędy.

Zdali sobie sprawę, że Brett nie był w stanie uruchomić swojej pułapki i wciąż był w biegu.

— Jego pułapka nie zadziałała. Może ten myśliwy nie jest takim amatorem.

— A może się uczy.

─────

Imogen została przy swoim samochodzie na parkingu, podczas gdy inni poszli przodem, by spróbować go znaleźć. Rozejrzała się w nadziei, że nikt nie złapie jej na wykonywaniu magii. Zamierzała użyć ulepszonego zaklęcia śledzącego, nad którym pracowała. Na szczęście miała jego krew, co, miała nadzieję, ułatwiłoby sprawę. Poprosiła również Lori o jej krew jako plan awaryjny na wypadek, gdyby jego nie wystarczyła.

Zaklęcie, którego używała, było podobne do tego, którego użyła w Glen Capri, by znaleźć Scotta, z wyjątkiem tego, że było to również połączenie projekcji astralnej. Tylko że nikt inny nie będzie mógł jej zobaczyć oprócz Bretta. W ten sposób będzie wiedziała, gdzie on jest i jak go znaleźć.

Napisała SMS-a do Omara, żeby się z nią spotkał, ponieważ będzie potrzebowała jego pomocy.

Za pomocą magii wyciągnęła krew z drążka i pozwoliła jej wpaść do małej miski, którą przyniosła ze sobą. Zaczęła szeptać zaklęcie. Blokowała cały hałas, skupiając się.

Nie usłyszała przybycia Omara. Trzymał lekkie kroki, gdy obserwował, jak wykonuje zaklęcie. Zobaczył miskę w jej dłoni i patrzył, jak wydobywa się z niej para.

Imogen sapnęła, znajdując się w znajomym miejscu. Była w tunelach. Rozejrzała się, ale nie znalazła Bretta.

Potem podniosła wzrok i uśmiechnęła się, jej zaklęcie zadziałało. Chociaż jej uśmiech zniknął, gdy zobaczyła, że ​​krwawi czarną krwią. To nigdy nie był dobry znak.

— Brett? — zawołała go, a on spojrzał na nią.

Jego oczy rozszerzyły się w uznaniu.

— Jak mnie znalazłaś? — zapytał z niedowierzaniem, upewnił się, że słucha wszelkie zbliżające się kroki lub uderzenia serca. Słabo słyszał dwie pary śladów idących za nim. — Musisz się ukryć, zanim się pojawią.

— W porządku. Tylko ty mnie widzisz. Musiałam tylko dowiedzieć się, gdzie jesteś i jak sobie radzisz — wyjaśniła, patrząc na jego stan.

— Zostałem postrzelony kulą z wilczym zielem — powiedział jej słabym tonem. Nie wiedział, jak długo jeszcze będzie mógł uciekać i ukrywać się przed myśliwymi.

Zacisnęła usta.

— Wiem, gdzie jesteś i dam znać innym — wzdrygnęła się na nagły wstrząs bólu, który poczuła w brzuchu.

— Co jest? — zauważył, że jej ciało drży.

— To Scott. Słuchaj, wytrzymaj, dobrze? Wiem, że się boisz, ale musisz mi zaufać.  Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby cię uratować, dobrze?

Brett powoli skinął głową i uśmiechnęła się do niego przed zniknięciem.

— O mój Boże! — Omar krzyknął, gdy oczy Imogen nagle się otworzyły i spojrzała na niego z równym szokiem.

— Dlaczego jesteś tak blisko!? — wykrzyknęła, odpychając go, gdy włożyła miskę z krwią Bretta do bagażnika samochodu, żeby jej nie rozlać. Chwyciła notatnik i zaczęła pisać — Słuchaj, idę projekcją astralną do Scotta, a tymczasem musisz spróbować znaleźć to zaklęcie, abyśmy mogli uratować Bretta. Został postrzelony i muszę powiedzieć Scottowi, gdzie dokładnie go znaleźć.

Omar wziął notatnik, który mu wręczyła.

— Dlaczego nie możesz po prostu z nim porozmawiać przez więź?

— Bo jest ranny i muszę się upewnić, że wszystko z nim w porządku. — powiedziała, kładąc rękę na znaku ugryzienia.

Kilka razy ćwiczyła ze Scottem podczas ich pobytu poza Beacon Hills, aby zobaczyć, jak dobrze to działa. Zaczęła wypowiadać zaklęcie, podczas gdy Omar zaczął przeglądać jej grymuar.

Scott, który namawiał swoich przyjaciół, aby szli naprzód, podczas gdy on został, aby leczyć, leżał oparty o ścianę. Wzdrygnął się, gdy nagle pojawiła się przed nim jego dziewczyna.

— Wszystko w porządku? — zapytał, widząc zmartwiony wyraz jej twarzy — Znalazłaś Bretta?

Zauważyła, że ​​są w tunelach.

— Nie powinno minąć dużo czasu, zanim inni go znajdą. Został postrzelony, ale na wypadek, gdyby nie mogli go dogonić, pomyślałam o planie awaryjnym, który może go uratować.

— Dobrze — wyszeptał, czując nieco większą ulgę.

— Nie sądzę, że to amatorzy — powiedziała, zauważając pułapki — Niewiele osób spędza czas w tych tunelach. Kto był ostatnim myśliwym, którego tu widzieliśmy?

Zmarszczył brwi, próbując przypomnieć sobie.

— Argent... — zakpił — I Gerard.

— Pułapka nie była śmiertelna —  powiedziała, zauważając, że teraz, kiedy tu była, zaczął goić się znacznie szybciej. — To cię spowolniło.

— I podzieliło nas — wymamrotał, nagle zaniepokojony.

Zacisnęła usta.

— On planuje coś innego, kolejną pułapkę.

— A inni idą prosto w nią — wstał tylko po to, by skrzywić się z bólu. — Muszę ich dogonić.

— Musisz się najpierw zagoić. Nie pomożesz, jeśli nadal będziesz ranny. — przypomniała mu, obejmując jego twarz. — Pozwól mi pomóc — Ze względu na ich więź łatwiej było jej dotykać go bez nadmiernego wysiłku.

Wykorzystała ich więź, aby szybciej go uleczyć, aby mógł dogonić przyjaciół.

Wypuścił powietrze, nie czując już bólu.

— Dzięki — wyszeptał, patrząc na swoją koszulę z dziurą.

— Muszę iść. Kocham Cię — powiedziała.

— Też cię kocham — uśmiechnął się i patrzył, jak znika mu z oczu.

Spojrzał w kierunku, w którym poszli jego przyjaciele i westchnął. Rozpoczął wędrówkę, aby dogonić resztę swojego stada.

Tymczasem Imogen stała obok Omara, który znalazł zaklęcie, którego potrzebowali, by uratować Bretta.

— To nie będzie łatwe, zwłaszcza jeśli się ruszy.

— Wiem, ale ścigający go myśliwi to między innymi Gerard — powiedziała, uświadamiając mu, jak bardzo Brett był w niebezpieczeństwie. — Musimy szybko rzucić zaklęcie, zanim coś się stanie.

— W porządku. Idę do domu, żeby przyszykować wszystko, aby usunąć. Wilcze ziele z jego ciała — powiedział Omar, mrucząc zaklęcie i zniknął jej z oczu.

Czekając na niego, nerwowo bawiła się pierścionkiem. Westchnęła z ulgą, kiedy pojawił się przed nią.

— W porządku, wszystko jest gotowe. Wszystko, czego potrzebujemy, to jego krew, aby się do niego teleportować i razem pojawimy się z powrotem w domu.

— W porządku — chwyciła miskę z krwią Bretta i zamknęła bagażnik swojego samochodu.

Powiedziała Scottowi, co zamierzają zrobić z Omarem, a on powiedział jej, że udało mu się dogonić Isaaca i Malię, ale Liam i Lori poszli gdzie indziej, więc nadal byli rozdzieleni.

Imogen i Omar położyli ręce na misce i zaczęli mówić zaklęcie.

Tymczasem Brett czuł, że zaczyna tracić energię, gdy wspinał się po drabinie z siostrą za sobą. Liam namawiał ich, by szli dalej. W pełni uwierzył Imogen, kiedy obiecała go uratować.

Kiedy dotarli na szczyt, Lori i on zostali nagle oślepieni białym światłem, a potem wszystko stało się czarne.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro