Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

Rozdział 5

Bliźniacy

━━━

Imogen spała spokojnie, gdy nagle poczuła, że ​​ktoś krzyczy jej imię i usiadła prosto. Śmiech koleżanek z klasy natychmiast przypomniał jej, że jest na lekcji francuskiego. Brała udział w zajęciach tylko dlatego, że wiedziała już, jak mówić i pisać po hiszpańsku i chciała rzucić sobie wyzwanie, biorąc udział w innym kursie językowym.

Jej niebieskie oczy powędrowały do ​​pani Morrell, która stała nad biurkiem. Allison przyglądała się jej z niepokojem.

— Przepraszam — wymamrotała Imogen. Nie spała zbyt wiele ostatniej nocy, a Zeus nagle poczuł się nadpobudliwy, kiedy wszystko, czego pragnęła, to leżeć w łóżku.

Kto by przypuszczał, że mały piesek może być tak nadpobudliwy.

Na dźwięk dzwonka pozostali uczniowie zaczęli wychodzić, podczas gdy pani Morell usiadła przed nią.

— Zaczynasz mnie niepokoić, Imogen — powiedziała starsza kobieta. — Może powinniśmy kiedyś porozmawiać w biurze?

Młoda czarownica wpatrywała się w nią nieco nieufnie.

— A może powinna mi pani powiedzieć, co robiła wczoraj w banku?

— Może powinnaś mi powiedzieć, co tam robiłaś? — zażartowała, a młodsza dziewczyna milczała. — Okej zawrzyjmy układ. Powiedz mi francuskie słowo, które jest takie samo po angielsku, a możesz uniknąć zatrzymania w porze lunchu.

Imogen zmarszczyła brwi. Słowo było na końcu języka, gdy próbowała sobie przypomnieć, co to było. Gdy w końcu przypomniała sobie to słowo, odezwała się jej nauczyciel.

— Impasse — Pani Morell powiedziała, dając jej szlaban.

To była ostatnia rzecz, której potrzebowała.

— Po prostu świetnie.

─────

Imogen siedziała cierpliwie przy biurku, czekając na swoją karę. Ze wszystkich ludzi, których zmuszono do opiekowania się uczniami, musiał to być pan Harris. To prawda, nie traktował jej źle, ale nie mogła zapomnieć, jak podły był dla Scotta i Stilesa. Jej oczy przesunęły się na chłopaka obok niej. Nie mogła uwierzyć, że bliźniacy rzeczywiście wpakowali Isaaca w kłopoty.

Nauczyciel chemii chodził dookoła, wymierzając kary.

— Wy dwoje umyjecie wszystkie deski w tej sali. Wy ułoży je książki alfabetycznie w bibliotece, coś zaraz wam znajdę — W końcu zatrzymał się przy ich stoliku, marszcząc brwi. — Uzupełnicie zapasy w kantorku woźnego.

Przetrzymywani szybko wstali i zaczęli kierować się do wyznaczonych im miejsc pracy.

Było to trochę niepokojące dla Imogen i Isaaca, ponieważ nie rozmawiali ze sobą od jakiegoś czasu.
Dziewczyna najpierw weszła do małego pokoju z pudłami, które podniosła, zanim Isaac wszedł za nią z innymi rzeczami.

— Wszystko w porządku? — Jej niebieskie oczy rzuciły się na niego, przygryzając dolną wargę, gdy zastanawiała się nad pytaniem go, czy powiedział Scottowi.

Tak naprawdę nie widziała go cały dzień, ale prawdopodobnie dlatego, że był zajęty martwym ciałem, które znaleźli rano i bliźniakami.

Isaac przełknął ślinę, starając się nie przestraszyć.

— Tak, po prostu nie jestem fanem małych przestrzeni — wymamrotał nerwowo.

Imogen spojrzała ze smutkiem na stojące przed nią pudła. Widać było, że to przez ojca, który zamykał go w zamrażarce.

— Dobra, przepraszam — mruknęła, zmieniając temat. — Więc zastanawiałam się nad wczorajszą nocą... Nie powiedziałeś nikomu, że tam byłam, prawda?

— A nie powinienem? — rzucił jej rozbawione spojrzenie i potrząsnął głową. — Nie martw się, nie powiedziałem Scottowi, że tam byłaś.

— Cóż, dzięki. — zaszydziła. Nie wspomniała o Scottcie, ale było oczywiste, że blondyn wiedział, o kogo między wierszami pytała.

— Dlaczego nie chcesz, żeby się dowiedział? Nie jesteście już razem — przypomniał jej, układając kolejne przedmioty na półkach.

Spojrzała na swoją bransoletkę i na jego słowa poczuła ostre ukłucie w piersi.

— Wiem, że nie, ale znam Scotta. Ma tendencję do martwienia się i woli, żebym unikała niebezpieczeństwa. Po prostu nie chcę sprawiać mu więcej zmartwień, zwłaszcza z tymi alfami w mieście — wzdychając, zwróciła się do niego. — W każdym razie, kiedy ty i Scott staliście się tak dobrymi kumplami?

Isaac zamrugał.

— Cóż, nie powiedziałbym, że jesteśmy wspaniałymi przyjaciółmi, ale ufam mu. Jest typem, którym chcę być. Wydaje się, że zawsze postępuje właściwie, nawet wiedząc, ile ryzykuje — powiedział szczerze i zmarszczył brwi. — Dlaczego pachniesz jak pies?

Na jej ustach pojawił się uśmiech.

— Och, to prawdopodobnie zapach Zeusa. Jest też powodem, dla którego dostałem dzisiaj szlaban. Ciągle chciał się bawić i nie przestawał szczekać.

— Naprawdę masz psa?

— Wujek Ben przywiózł go do domu, a poza tym to najsłodszy piesek na świecie. Ale myślę, że każdy właściciel powiedziałby to o swoim psie — wymamrotała, a on zachichotał.

Oboje byli zaskoczeni trzaśnięciem drzwi i Isaac natychmiast rzucił się do nich. Jego oddech stawał się cięższy, gdy próbował szarpnąć za klamkę.

— Chyba jest zamknięte z zewnątrz — zasugerowała miękkim głosem, żeby nie przestraszyć go bardziej.

Wilkołak ciągle próbował napierać na drzwi.

— Myślę, że coś jest przyciśnięte do drzwi — Jego oddech przyspieszył, serce również i poczuł, że dłonie mu się pocą. Miał wrażenie, że powietrze w pokoju słabnie i mógł poczuć, że w każdej chwili może się zmienić.

— Okej, Isaac po prostu się zrelaksuj — Imogen powiedziała spokojnie, tylko po to, by ostrożnie cofnąć się, gdy odwrócił się do niej. Włosy po obu stronach jego policzków środku, oczy błyszczały, a pazury były wysunięte. — Isaac, nie rób tego — Nie chciała go skrzywdzić. Uniosła ręce, żeby go powstrzymać, ale był od niej szybszy i złapała ją za nadgarstki, na co sapnęła. — Przestań!

Używając magii, brutalnie odepchnęła to, co znajdowało się po drugiej stronie drzwi i otworzyły się z trzaskiem. Następnie odepchnęła od siebie wilkołaka, wyrzucając go z pomieszczenia. Wybiegła na czas, by zobaczyć Scotta trzymającego wciąż spanikowanego betę.

— Isaac! — ryknął i wydawało się, że to załatwiło sprawę.

Scott rzucił się na jej stronę, gdy beta nie poddawała się już jego stronie wilkołaka. Chwycił ją za ramiona, żeby zobaczyć zadrapania na obu jej nadgarstkach.

— Nic mi nie jest — zapewniła go. — To nie była jego wina.

— Nie chciałem — Isaac zająknął się, wciąż trzęsąc się z powodu tego, co się właśnie wydarzyło, gdy patrzył na krew płynącą z ran Imogen.

— Wiem — odparł Scott, nagle zły na bliźniaków, bo wiedział, że to ich sprawka. Przybiegł tutaj, kiedy usłyszał bicie serca Imogen i warczenie Isaaca. — Wydaje mi się, że teraz wiemy, że chcą zrobić więcej niż tylko cię złościć. — Jego oczy przesunęły się na jej rany. — Chcą sprawić komuś krzywdę.

Isaac nerwowo przełknął ślinę.

— Więc zamierzamy coś zrobić?

— Tak. Rozzłoszczę ich — zdecydował.

Niedawno dowiedział się, że Aiden flirtuje z Lydią i wiedział, ile ta dziewczyna znaczyła dla jego najlepszego przyjaciela. Nie był w stanie ochronić Heather i nie pozwoli swojemu przyjacielowi stracić kogoś jeszcze. Teraz zadzierali z dziewczyną, którą kochał i to przechyliło jego szalę cierpliwości.

— Będą bardzo źli.

─────

— Naprawdę nic mi nie jest — Imogen zapewniła Isaaca, który był zajęty owijaniem jej nadgarstków, podczas gdy Scott poszedł dopilnować, aby ich plan wypalił. Blondyn wydawał się ją ignorować, na co westchnęła. — Nie jestem na ciebie zła ani nie winię cię za to, co się stało. To nie była twoja wina.

— Przepraszam, ale ci to zrobiłem. Zraniłem cię — wypuścił drżący oddech i spojrzał na nią. — Jesteś ostatnią osobą, którą kiedykolwiek chciałem skrzywdzić.

Imogen zmarszczyła brwi, czując, jakby miał na myśli coś innego, ale postanowiła odepchnąć tę myśl.

— Słuchaj, to nie była twoja wina. To z powodu twojego pojebanego ojca nie lubisz przebywać w zamkniętych pomieszczeniach i prawdopodobnie zawsze będziesz mieć problemy z powodu tego, co zrobił.ale wiesz, że jeśli kiedykolwiek będziesz musiał z kimś porozmawiać, jestem tu dla ciebie — powiedziała i uśmiechnęła się do niego delikatnie. — W końcu jesteśmy przyjaciółmi.

— Tak, przyjaciółmi — wymamrotał, ale nadal wyglądał na wdzięcznego za jej ofertę. — W porządku? — zapytał, wskazując na bandaże owinięte wokół jej nadgarstków.

— Tak, jestem zaskoczona, że nosisz ze sobą apteczkę.

— Siła przyzwyczajenia — schował rzeczy do torby.

Imogen zacisnęła usta, niepewna, co powiedzieć. Na szczęście Scott pokazał dziwnie poważny wyraz twarzy, który sprawił, że poruszyła się na swoim miejscu.

— Wszystko gotowe. Automat zepsuty — powiedział, a para wstała.

— Okej, wymyśliłam plan, jak zemścić się na bliźniakach — zaczęła, zwracając ich uwagę i przesunęła się na piętach. — Więc więcej, że mężczyźni mają swoje samochody czy cokolwiek i mają na tym punkcie bzika. No cóż... Bliźniacy mają swoje motory. A jeśli coś... Nie wiem... Zdarzyłaby się im jakaś niespodziewana awaria?

— Chcesz je nieco zniszczyć? — zapytał Scott, a ona skinęła głową.

— To znaczy, nie wiem nic o motocyklach ani samochodach, więc poprosiłam kogoś o pomoc w tej części — powiedziała, zanim oczy rzuciły się na zbliżającą się osobę. — Zdobiłaś?

Allison wręczyła jej małą torbę.

— Tak, ale myślałam, że prawdopodobnie wkurzyłoby ich jeszcze bardziej, gdyby ktoś jechał na ich motorze.

Imogen uśmiechnęła się.

— Też o tym myślałam — zwróciła się do Isaaca. — Idź z Allison, ona ci wyjaśni — Blondyn westchnął, ale niechętnie poszedł z łowczynią. Spojrzała na Scotta. — Chodźmy na zajęcia.

— Co zrobiła Allison? — zapytał ciekawie, przyglądając się torbie w jej dłoni.

Imogen rozpięła ją i pokazała mu zawartość. Posłał jej spojrzenie.

— Naprawdę mam na ciebie zły wpływ, co nie?

Zachichotała.

— Zdecydowanie.

─────

Pani Blake weszła do klasy, trzymając mały stos papierów.

— W porządku. Wiem, że to ostatnie zajęcia tego dnia. Szczerze mówiąc, ja też chcę już stąd wyjść.

Imogen usiadła przed Scottem, uśmiechając się szeroko. Najpierw wyciągnął część, kładąc ją na biurku.

— To wygląda na ważne, nie sądzisz, Im?

— Może — Jej niebieskie oczy błysnęły z rozbawienia, gdy zobaczyła, jak bliźniacy sztywnieją, gdy wilkołak wyciągnął kolejną część. — Chociaż to chyba nie jest istotne, cokolwiek to jest.

Uwagę brata przyciągnął dźwięk uruchamianego silnika. Ethan spojrzał na swojego brata, który miał wściekły wyraz twarzy.

— Czekaj. Aiden, nie!

Aiden wybiegł z klasy, ignorując brata. Imogen spojrzała na Scotta i stłumili śmiech, przybijając żółwika.

Poza klasą Aiden zatrzymał Isaaca, który był na motorze i praktycznie na niego warknął.

— Zejdź!

Beta uśmiechnął się.

— Nie ma problemu — zeskoczył z motoru, cofając się, gdy reszta klasy wyszła. Stał obok Scotta, Imogen i Allison. Cała czwórka była rozbawiona sytuacją.

Jednak ich nauczycielka angielskiego, wręcz przeciwnie.

— Chyba żartujesz — Pani Blake warknęła. — Zdajesz sobie sprawę, że to spowoduje zawieszenie.

Aiden i Ethan spojrzeli na czwórkę, która nie ukrywała śmiechu z ich kłopotliwej sytuacji.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro