Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Rozdział 4


Znalezienie Tracy

━━━

Następnego ranka stado zebrało się na godzinę przed rozpoczęciem szkoły, aby dyskutować o Tracy. Lydia najwyraźniej miała więcej informacji o dziewczynie, które musiała im powiedzieć twarzą w twarz.

— Tracy nie tylko miała problemy ze snem — Lydia powiedziała, stojąc między Stilesem a Allison. — To były nocne koszmary.

Stiles obejmował ją ramieniem, gdy mówił:

— Cóż, teraz ona jest nocnym terrorem. Zwłaszcza że ​​nikt nie może jej znaleźć. 

Scott spojrzał na swoich przyjaciół i dziewczynę. Wszyscy mieli ten sam zmęczony wyraz twarzy. Chociaż on i Imogen byli zmęczeni z innego powodu.

— Okej, wszyscy jesteśmy zmęczeni... — Jego wzrok spoczął na Masonie, który wyglądał na zafascynowanego nimi. — Oprócz ciebie.

— Och — Nowicjusz zamrugał, ale jego uśmiech pozostał. — Przepraszam. To wszystko jest po prostu oszałamiające — wskazał Kirę, która stała obok Allison i Isaaca. — Jesteś Kitsune. Nawet nie wiem, co to jest!

— Wciąż się uczę — powiedziała potulnie, co było prawdą.

— Liam, powiedzieliśmy, że możesz mu powiedzieć — Stiles odparł — Ale nie zapraszaj go do wewnętrznego kręgu.

— Uch, jestem w wewnętrznym kręgu? — zapytał podekscytowany Mason.

— Nie — Stiles i Liam odparli jednocześnie.

Isaac westchnął.

— I ja myślałem, że ty jesteś denerwujący — mruknął do Stilesa, który rzucił mu obrażone spojrzenie.

Scott odchrząknął, pragnąc ich uwagi.

— Możemy wrócić do Tracy? Jest tylko samotnym wilkiem. Możemy ją znaleźć.

— Samotny wilk zabijający seryjnie.

— Wiesz, zabiła tylko jedną osobę. — Najlepszy przyjaciel Scotta poprawił Malię. — Pozostała dwójka została poturbowana. No dobrze, co zrobimy, kiedy ją złapiemy?

— Zabijemy — zaproponowała Malia, zerkając na ich reakcje. Wpatrywała się w kuzynkę w nadziei, że się zgodzi.

Mason był zaskoczony tym, jak mroczne rzeczy przerabiają.

— Zajebiście.

— Nie zabijamy jej, Malio — powiedziała Imogen, rzucając jej znaczące spojrzenie.

— Skoncentrujmy się najpierw na złapaniu jej — Alfa powiedział, gdy usłyszeli szkolny dzwonek. Odetchnął — Resztę dowiemy się później.

Wszyscy rozeszli się i udali na swoje zajęcia. Scott spojrzał na swoją dziewczynę.

— Pamiętaj, żeby powiedzieć Malii o jej mamie.

Skinęła głową, całując go szybko w usta, zanim podeszła do Malii i Isaaca.

— Możemy porozmawiać? — odciągnęła ich na bok, zanim weszli do swojej klasy.

Isaac zmarszczył brwi.

— Czy chodzi o... — Był ze Scottem i Stilesem, kiedy otrzymali wiadomość od Braeden.

Malia zobaczyła ich wspólne spojrzenia i zmarszczyła brwi.

— O czym?

— Twoja mama — Imogen wyciągnęła telefon ze zdjęciem.

Kojotołakołaczka wpatrywała się w zdjęcie, jej brwi zmarszczyły się.

— Ona to zrobiła?

— Tak — Isaac wyjąkał, nie mogąc powiedzieć, jak dziewczyna musi się czuć. Nawet przy jej chemosygnałach trudno było to stwierdzić. — Braeden powiedziała, że ci faceci są źli. Wiesz, naprawdę źli.

— Więc zasłużyli na to? — Malia oddała telefon kuzynce. Jeśli byli źli, to musi oznaczać, że zasłużyli na zakończenie, które dała im jej matka.

Imogen zamrugała, zaskoczona jej pytaniem.

— Tak, ale nie jestem pewna, czy ktokolwiek na to zasługuje na to...

— Chyba już wiemy jedno — powiedziała kojotołaczka — Jest dobra w swojej pracy — weszła do klasy, pozostawiając ich oszołomionych.

Isaac spojrzał na Imogen.

— Więc naprawdę chcemy tej kobiety w pobliżu Malii, jeśli Braeden uda się ją znaleźć? — Nie chciał, żeby Malia została zraniona. Stała się dla niego kimś ważnym, a on nie chciał, żeby ta jej wyobcowana matka powodowała jej ból.

Jej niebieskie oczy spojrzały na córkę wuja.

— To nie zależy od nas. Od niej zależy, czy chce poznać Corrine. Możemy być przy niej wtedy, gdy nadejdzie czas —  weszła do klasy, a on wkrótce poszedł za nią.

─────

Imogen użyła swojej magii, by otworzyć drzwi do domu Tracy, aby ona, Lydia i Kira mogły sprawdzić, czy mogą znaleźć jakieś wskazówki, które mogą im pomóc.

Wcześniej w szkole Tracy była na lekcji historii z Liamem i zemdlała ze srebrną substancją wydobywającą się z jej ust. Scott, Stiles, Isaac, Malia i Allison zabrali ją do Deatona, aby sprawdzić, czy może dowiedzieć się, co jest z nią nie tak. Liam poszedł z Masonem, aby porozmawiać z Brettem, aby dowiedzieć się, czy Tracy jest członkiem stada Satomi.

Kira była zdenerwowana, że wkradają się do czyjegoś domu bez pozwolenia. Podążyli za Lydią, ponieważ wiedziała, gdzie jest pokój Tracy.

— Czekaj. Czy to nie jest miejsce zbrodni, czy coś takiego?

— Nie — Kiedy Lydia otworzyła drzwi Tracy, zobaczyli żółtą taśmę na słupkach łóżka. — Może. Nie martw się o to.

— W porządku, więc dokładnie czego szukamy? — spytała Imogen, kiedy szli po pokoju.

Lydia wzruszyła ramionami, włączając lampę, żeby mieć trochę światła.

— Nie jestem pewna. Przeważnie kieruję się przeczuciem.

— Twoje przeczucia zwykle prowadzą do martwych ciał — zauważyła Kira.

— Cóż, daj mi znać, jeśli jakieś znajdziesz — powiedziała bezczelnie Banshee.

─────

Telefon Scotta zadzwonił i zobaczył wiadomość, którą napisała mu mama. Isaac spojrzał na niego, zastanawiając się, czy to ważne.

— Co tam?

— To moja mama — powiedział — Chodzi o kierowcę transportu więziennego. Obudził się.

Weterynarz spojrzał na ruch w gardle Tracy i zmarszczył brwi.

— Malia, Allison, pomóżcie mi ją odwrócić, proszę — Deaton zawołał dwie dziewczyny, podczas gdy Scott mówił.

— Kierowca nie miał udaru ani zawału serca — kontynuował. — Mówi, że przypominało to, jakby jego ciało nie mogło się ruszyć...

— Jakby był sparaliżowany — powiedział Stiles, nagle zdając sobie sprawę, że Tracy nie była wilkołakiem. — Myślę, że wiem, kim ona jest.

Deaton spojrzał na niego. Tracy leżała teraz na brzuchu z odkrytymi plecami.

— Chcesz oświecić resztę z nas? Ponieważ to nie wygląda zbyt dobrze.

Wszyscy zebrali się wokół Tracy i zobaczyli ruch pod jej skórą. Isaac wzdrygnął się na ten widok.

— To dziwne.

Patrzyli, nagle plecy Tracy pękają, wystrzeliwując to, co, jak przypuszczali, było krwią. Część uderzyła Isaaca, który zakrztusił się z obrzydzeniem.

Tracy wystrzelił ogon, podrapała ich przed ucieczką, szokując, że przeszła przez nadprzyrodzoną barierę.

— To nie był wilkołak — powiedział Stiles ze swojego miejsca na podłodze, gdzie leżał na brzuchu.

Scott leżał na plecach.

— Kanima — zgrzytnął, przerażony, że Tracy wyszła.

Isaac opierał się o szafkę pomiędzy Scottem i Stilesem z wyrazem frustracji na twarzy.

— Hej, doktorze, jak do diabła przeszła przez górski popiół?

— Nie wiem. To bariera, której żadne nadprzyrodzone stworzenie nie powinno być w stanie przekroczyć — odparł Deaton, leżąc na brzuchu za ciałem Stilesa.

— Scott to zrobił — Allison przypomniała, leżąc na plecach obok Malii, która opierała się o szafkę.

— Raz, ale prawie mnie to zabiło — powiedział alfa, zaczynając się martwić tym, co może zrobić Tracy.

— Powinniśmy ją zabić — Malia warknęła.

— Tymczasem prawdopodobnie jest w drodze, by zabić kogoś innego — mruknął Stiles.

— Słuchajcie... — zaczął Deaton — Musimy się skoncentrować. Scott, Isaac i Malia, wy prawdopodobnie będziecie mogli się ruszyć na długo przed tym, jak Stiles, Allison i ja. Ale musicie się skoncentrować.

— Skupić się na czym?

— Na uzdrowieniu — powiedział Scott.

— Zgadza się.

Oczy Malii rozbłysły niespokojnie.

— Nie wiem, jak powiedzieć mojemu ciału, żeby się zagoiło — czuła się całkowicie bezbronna i to ją przerażało.

— Malio, uspokój się — Isaac powiedział łagodnie, żałując, że nie może na nią spojrzeć, ale wiedział, że prawdopodobnie miała spanikowaną minę.

— Jak mam się uspokoić — warknęła, jej serce biło szybko. — Nie mogę się ruszyć.

— To nie potrwa długo — Deaton powiedział łagodnie.

— Malio, w porządku. Pamiętaj, po prostu oddychaj — Beta zawołał cicho. Dziewczyna zrobiła, jak powiedział i wymamrotała ciche podziękowanie.

— Jak się mamy skupić? — spytał Scott. Im szybciej będą mogli się ruszyć, tym szybciej będą mogli znaleźć Tracy.

— Pomyśl o części ciała. Dłoniach, stopach, czubków palców. Wyobraźcie sobie, że się poruszają. Zobaczcie to w swoim umyśle, a ciało podąży za nim.

Scott wpatrywał się w sufit i zastanawiał się nad związkiem, jaki dzielił ze swoją dziewczyną. Był pewien, że musiała poczuć zadrapanie, które zadała mu Tracy i zastanawiał się, czy nadal mogą się porozumieć. Zamknął oczy i próbował skupić się na ich relacji.

— Nie wiem, czy to dostaniesz, ale Tracy jest Kanimą i uciekła.

─────

Imogen zauważyła łapacz snów. Jej oczy przesunęły się na kartę i podniosła ją, czytając notatkę sobie.

— Znalazłam coś — podała ją Lydii, która była bliżej.

— Przygnębiające — wymamrotała Lydia po przeczytaniu.

— Po prostu próbował jej pomóc. Dlaczego miałaby go tak ścigać? — zapytała zdziwiona Kira, gdy również przeczytała kartkę.

— Wydaje mi się, że nie panowała nad sobą — Lydia powiedziała cicho.

Imogen zmarszczyła brwi, wspominając tamtą noc.

— Ale to nie była nawet pełnia.

— Może wilkołak z nocnym koszmarem jest gorszy niż... — Lydia przerwała. — Wiecie, są przypadki ludzi, którzy przypadkowo zamordowali całą swoją rodzinę podczas koszmaru. Nie mieli pojęcia, co robią. Nazywa się to morderczym somnambulizmem.

— Mówisz, że wciąż śpi? — Hybryda wpatrywała się w nią z niedowierzaniem.

Lydia spojrzała na nią.

— Mówię, że nadal jest w koszmarze.

— Dobra, poczekaj chwilę — powiedziała Kira, krążąc po pokoju. — Jej tata po prostu próbował jej pomóc, prawda?

— Podobnie jak jej psychiatra — Lydia dodała.

Imogen spojrzała na truskawkową blondynkę.

— I może dlatego była w szkole. Szukała kogoś innego, kto tylko próbował pomóc.

— Tak, i... — przemówiła Kitsune, patrząc na Lydię. — Och, może to byłaś ty? Albo nie. Bo to by oznaczało, że chce cię zabić — skrzywiła się na to, jak niezręcznie brzmiała.

— Nie, masz rację — Lydia powiedziała — Próbowałam pomóc. Ale... — przełknęła ślinę, czując przerażenie. — Tak jak ktoś inny. Moja matka. A jeśli Tracy poszłaby do szkoły jej szukać?

— Gdzie ona teraz jest? — Kira zapytała, wiedząc, że będą musieli znaleźć kobietę, aby mogli ją chronić.

Lydia przypomniała sobie nieprzyjemną rozmowę z mamą o mężczyźnie, z którym chciała iść na randkę. Lydia nigdy nie miała problemu z mężczyznami, z którymi umawiała się jej mama, ale ten miał potencjał, by pewnego dnia zostać jej teściem.

— Na randce — powiedziała drżącym tonem, zanim ujawniła, kto to był.

— Dobrze chodźmy — odparła Imogen i dziewczyny wybiegły, wsiadając do jej samochodu. Uruchomiła samochód i wzdrygnęła się na nagły ból, który poczuła na szyi.

Czuła ból Scotta. Był ranny.

— Co jest?

Imogen otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale przerwał jej głos w głowie.

— Nie wiem, czy to dostaniesz, ale Tracy jest Kanimą i uciekła.

— Musimy się pospieszyć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro