Rozdział 4
Rozdział 4
Znalezienie Tracy
━━━
Następnego ranka stado zebrało się na godzinę przed rozpoczęciem szkoły, aby dyskutować o Tracy. Lydia najwyraźniej miała więcej informacji o dziewczynie, które musiała im powiedzieć twarzą w twarz.
— Tracy nie tylko miała problemy ze snem — Lydia powiedziała, stojąc między Stilesem a Allison. — To były nocne koszmary.
Stiles obejmował ją ramieniem, gdy mówił:
— Cóż, teraz ona jest nocnym terrorem. Zwłaszcza że nikt nie może jej znaleźć.
Scott spojrzał na swoich przyjaciół i dziewczynę. Wszyscy mieli ten sam zmęczony wyraz twarzy. Chociaż on i Imogen byli zmęczeni z innego powodu.
— Okej, wszyscy jesteśmy zmęczeni... — Jego wzrok spoczął na Masonie, który wyglądał na zafascynowanego nimi. — Oprócz ciebie.
— Och — Nowicjusz zamrugał, ale jego uśmiech pozostał. — Przepraszam. To wszystko jest po prostu oszałamiające — wskazał Kirę, która stała obok Allison i Isaaca. — Jesteś Kitsune. Nawet nie wiem, co to jest!
— Wciąż się uczę — powiedziała potulnie, co było prawdą.
— Liam, powiedzieliśmy, że możesz mu powiedzieć — Stiles odparł — Ale nie zapraszaj go do wewnętrznego kręgu.
— Uch, jestem w wewnętrznym kręgu? — zapytał podekscytowany Mason.
— Nie — Stiles i Liam odparli jednocześnie.
Isaac westchnął.
— I ja myślałem, że ty jesteś denerwujący — mruknął do Stilesa, który rzucił mu obrażone spojrzenie.
Scott odchrząknął, pragnąc ich uwagi.
— Możemy wrócić do Tracy? Jest tylko samotnym wilkiem. Możemy ją znaleźć.
— Samotny wilk zabijający seryjnie.
— Wiesz, zabiła tylko jedną osobę. — Najlepszy przyjaciel Scotta poprawił Malię. — Pozostała dwójka została poturbowana. No dobrze, co zrobimy, kiedy ją złapiemy?
— Zabijemy — zaproponowała Malia, zerkając na ich reakcje. Wpatrywała się w kuzynkę w nadziei, że się zgodzi.
Mason był zaskoczony tym, jak mroczne rzeczy przerabiają.
— Zajebiście.
— Nie zabijamy jej, Malio — powiedziała Imogen, rzucając jej znaczące spojrzenie.
— Skoncentrujmy się najpierw na złapaniu jej — Alfa powiedział, gdy usłyszeli szkolny dzwonek. Odetchnął — Resztę dowiemy się później.
Wszyscy rozeszli się i udali na swoje zajęcia. Scott spojrzał na swoją dziewczynę.
— Pamiętaj, żeby powiedzieć Malii o jej mamie.
Skinęła głową, całując go szybko w usta, zanim podeszła do Malii i Isaaca.
— Możemy porozmawiać? — odciągnęła ich na bok, zanim weszli do swojej klasy.
Isaac zmarszczył brwi.
— Czy chodzi o... — Był ze Scottem i Stilesem, kiedy otrzymali wiadomość od Braeden.
Malia zobaczyła ich wspólne spojrzenia i zmarszczyła brwi.
— O czym?
— Twoja mama — Imogen wyciągnęła telefon ze zdjęciem.
Kojotołakołaczka wpatrywała się w zdjęcie, jej brwi zmarszczyły się.
— Ona to zrobiła?
— Tak — Isaac wyjąkał, nie mogąc powiedzieć, jak dziewczyna musi się czuć. Nawet przy jej chemosygnałach trudno było to stwierdzić. — Braeden powiedziała, że ci faceci są źli. Wiesz, naprawdę źli.
— Więc zasłużyli na to? — Malia oddała telefon kuzynce. Jeśli byli źli, to musi oznaczać, że zasłużyli na zakończenie, które dała im jej matka.
Imogen zamrugała, zaskoczona jej pytaniem.
— Tak, ale nie jestem pewna, czy ktokolwiek na to zasługuje na to...
— Chyba już wiemy jedno — powiedziała kojotołaczka — Jest dobra w swojej pracy — weszła do klasy, pozostawiając ich oszołomionych.
Isaac spojrzał na Imogen.
— Więc naprawdę chcemy tej kobiety w pobliżu Malii, jeśli Braeden uda się ją znaleźć? — Nie chciał, żeby Malia została zraniona. Stała się dla niego kimś ważnym, a on nie chciał, żeby ta jej wyobcowana matka powodowała jej ból.
Jej niebieskie oczy spojrzały na córkę wuja.
— To nie zależy od nas. Od niej zależy, czy chce poznać Corrine. Możemy być przy niej wtedy, gdy nadejdzie czas — weszła do klasy, a on wkrótce poszedł za nią.
─────
Imogen użyła swojej magii, by otworzyć drzwi do domu Tracy, aby ona, Lydia i Kira mogły sprawdzić, czy mogą znaleźć jakieś wskazówki, które mogą im pomóc.
Wcześniej w szkole Tracy była na lekcji historii z Liamem i zemdlała ze srebrną substancją wydobywającą się z jej ust. Scott, Stiles, Isaac, Malia i Allison zabrali ją do Deatona, aby sprawdzić, czy może dowiedzieć się, co jest z nią nie tak. Liam poszedł z Masonem, aby porozmawiać z Brettem, aby dowiedzieć się, czy Tracy jest członkiem stada Satomi.
Kira była zdenerwowana, że wkradają się do czyjegoś domu bez pozwolenia. Podążyli za Lydią, ponieważ wiedziała, gdzie jest pokój Tracy.
— Czekaj. Czy to nie jest miejsce zbrodni, czy coś takiego?
— Nie — Kiedy Lydia otworzyła drzwi Tracy, zobaczyli żółtą taśmę na słupkach łóżka. — Może. Nie martw się o to.
— W porządku, więc dokładnie czego szukamy? — spytała Imogen, kiedy szli po pokoju.
Lydia wzruszyła ramionami, włączając lampę, żeby mieć trochę światła.
— Nie jestem pewna. Przeważnie kieruję się przeczuciem.
— Twoje przeczucia zwykle prowadzą do martwych ciał — zauważyła Kira.
— Cóż, daj mi znać, jeśli jakieś znajdziesz — powiedziała bezczelnie Banshee.
─────
Telefon Scotta zadzwonił i zobaczył wiadomość, którą napisała mu mama. Isaac spojrzał na niego, zastanawiając się, czy to ważne.
— Co tam?
— To moja mama — powiedział — Chodzi o kierowcę transportu więziennego. Obudził się.
Weterynarz spojrzał na ruch w gardle Tracy i zmarszczył brwi.
— Malia, Allison, pomóżcie mi ją odwrócić, proszę — Deaton zawołał dwie dziewczyny, podczas gdy Scott mówił.
— Kierowca nie miał udaru ani zawału serca — kontynuował. — Mówi, że przypominało to, jakby jego ciało nie mogło się ruszyć...
— Jakby był sparaliżowany — powiedział Stiles, nagle zdając sobie sprawę, że Tracy nie była wilkołakiem. — Myślę, że wiem, kim ona jest.
Deaton spojrzał na niego. Tracy leżała teraz na brzuchu z odkrytymi plecami.
— Chcesz oświecić resztę z nas? Ponieważ to nie wygląda zbyt dobrze.
Wszyscy zebrali się wokół Tracy i zobaczyli ruch pod jej skórą. Isaac wzdrygnął się na ten widok.
— To dziwne.
Patrzyli, nagle plecy Tracy pękają, wystrzeliwując to, co, jak przypuszczali, było krwią. Część uderzyła Isaaca, który zakrztusił się z obrzydzeniem.
Tracy wystrzelił ogon, podrapała ich przed ucieczką, szokując, że przeszła przez nadprzyrodzoną barierę.
— To nie był wilkołak — powiedział Stiles ze swojego miejsca na podłodze, gdzie leżał na brzuchu.
Scott leżał na plecach.
— Kanima — zgrzytnął, przerażony, że Tracy wyszła.
Isaac opierał się o szafkę pomiędzy Scottem i Stilesem z wyrazem frustracji na twarzy.
— Hej, doktorze, jak do diabła przeszła przez górski popiół?
— Nie wiem. To bariera, której żadne nadprzyrodzone stworzenie nie powinno być w stanie przekroczyć — odparł Deaton, leżąc na brzuchu za ciałem Stilesa.
— Scott to zrobił — Allison przypomniała, leżąc na plecach obok Malii, która opierała się o szafkę.
— Raz, ale prawie mnie to zabiło — powiedział alfa, zaczynając się martwić tym, co może zrobić Tracy.
— Powinniśmy ją zabić — Malia warknęła.
— Tymczasem prawdopodobnie jest w drodze, by zabić kogoś innego — mruknął Stiles.
— Słuchajcie... — zaczął Deaton — Musimy się skoncentrować. Scott, Isaac i Malia, wy prawdopodobnie będziecie mogli się ruszyć na długo przed tym, jak Stiles, Allison i ja. Ale musicie się skoncentrować.
— Skupić się na czym?
— Na uzdrowieniu — powiedział Scott.
— Zgadza się.
Oczy Malii rozbłysły niespokojnie.
— Nie wiem, jak powiedzieć mojemu ciału, żeby się zagoiło — czuła się całkowicie bezbronna i to ją przerażało.
— Malio, uspokój się — Isaac powiedział łagodnie, żałując, że nie może na nią spojrzeć, ale wiedział, że prawdopodobnie miała spanikowaną minę.
— Jak mam się uspokoić — warknęła, jej serce biło szybko. — Nie mogę się ruszyć.
— To nie potrwa długo — Deaton powiedział łagodnie.
— Malio, w porządku. Pamiętaj, po prostu oddychaj — Beta zawołał cicho. Dziewczyna zrobiła, jak powiedział i wymamrotała ciche podziękowanie.
— Jak się mamy skupić? — spytał Scott. Im szybciej będą mogli się ruszyć, tym szybciej będą mogli znaleźć Tracy.
— Pomyśl o części ciała. Dłoniach, stopach, czubków palców. Wyobraźcie sobie, że się poruszają. Zobaczcie to w swoim umyśle, a ciało podąży za nim.
Scott wpatrywał się w sufit i zastanawiał się nad związkiem, jaki dzielił ze swoją dziewczyną. Był pewien, że musiała poczuć zadrapanie, które zadała mu Tracy i zastanawiał się, czy nadal mogą się porozumieć. Zamknął oczy i próbował skupić się na ich relacji.
— Nie wiem, czy to dostaniesz, ale Tracy jest Kanimą i uciekła.
─────
Imogen zauważyła łapacz snów. Jej oczy przesunęły się na kartę i podniosła ją, czytając notatkę sobie.
— Znalazłam coś — podała ją Lydii, która była bliżej.
— Przygnębiające — wymamrotała Lydia po przeczytaniu.
— Po prostu próbował jej pomóc. Dlaczego miałaby go tak ścigać? — zapytała zdziwiona Kira, gdy również przeczytała kartkę.
— Wydaje mi się, że nie panowała nad sobą — Lydia powiedziała cicho.
Imogen zmarszczyła brwi, wspominając tamtą noc.
— Ale to nie była nawet pełnia.
— Może wilkołak z nocnym koszmarem jest gorszy niż... — Lydia przerwała. — Wiecie, są przypadki ludzi, którzy przypadkowo zamordowali całą swoją rodzinę podczas koszmaru. Nie mieli pojęcia, co robią. Nazywa się to morderczym somnambulizmem.
— Mówisz, że wciąż śpi? — Hybryda wpatrywała się w nią z niedowierzaniem.
Lydia spojrzała na nią.
— Mówię, że nadal jest w koszmarze.
— Dobra, poczekaj chwilę — powiedziała Kira, krążąc po pokoju. — Jej tata po prostu próbował jej pomóc, prawda?
— Podobnie jak jej psychiatra — Lydia dodała.
Imogen spojrzała na truskawkową blondynkę.
— I może dlatego była w szkole. Szukała kogoś innego, kto tylko próbował pomóc.
— Tak, i... — przemówiła Kitsune, patrząc na Lydię. — Och, może to byłaś ty? Albo nie. Bo to by oznaczało, że chce cię zabić — skrzywiła się na to, jak niezręcznie brzmiała.
— Nie, masz rację — Lydia powiedziała — Próbowałam pomóc. Ale... — przełknęła ślinę, czując przerażenie. — Tak jak ktoś inny. Moja matka. A jeśli Tracy poszłaby do szkoły jej szukać?
— Gdzie ona teraz jest? — Kira zapytała, wiedząc, że będą musieli znaleźć kobietę, aby mogli ją chronić.
Lydia przypomniała sobie nieprzyjemną rozmowę z mamą o mężczyźnie, z którym chciała iść na randkę. Lydia nigdy nie miała problemu z mężczyznami, z którymi umawiała się jej mama, ale ten miał potencjał, by pewnego dnia zostać jej teściem.
— Na randce — powiedziała drżącym tonem, zanim ujawniła, kto to był.
— Dobrze chodźmy — odparła Imogen i dziewczyny wybiegły, wsiadając do jej samochodu. Uruchomiła samochód i wzdrygnęła się na nagły ból, który poczuła na szyi.
Czuła ból Scotta. Był ranny.
— Co jest?
Imogen otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale przerwał jej głos w głowie.
— Nie wiem, czy to dostaniesz, ale Tracy jest Kanimą i uciekła.
— Musimy się pospieszyć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro