Rozdział 4
Rozdział 4
Jedna Na Milion
━━━
Imogen nie mogła przestać wpatrywać się w jego twarz, kiedy kładli go na metalowym stole. Nadal trudno było jej uwierzyć, że Derek znów był nastolatkiem.
Zaledwie kilka godzin wcześniej ona i reszta byli na pustyni, otoczenie ciemnością. Malia została pocięta przez jakieś dziwne stworzenie, które, jak twierdziła, śmierdziało śmiercią. Hybryda poszła za dziewczyną, aby pomóc, ale nie była w stanie uzyskać wyraźnego widoku stworzenia, które je obserwowało.
Teraz wrócili do Beacon Hills, byli w klinice weterynaryjnej, gdzie Deaton patrzył z niedowierzaniem na młodego Dereka Hale'a.
Imogen chwyciła dłoń swojego chłopaka, czując się zaniepokojona Derekiem. Nie była pewna, czy istnieje sposób, aby przywrócić go do jego wieku. Planowała przejrzeć grimuary swoje i Grace, żeby zobaczyć, czy może coś znaleźć. Musiała też zapytać Omara, czy coś wie.
— Wow.
Stiles zamrugał, patrząc na weterynarza z nadzieją, że może coś wiedzieć.
— Wow? Wow, jak w "widziałem to już wcześniej i wiem dokładnie, co robić", ten rodzaj wow? Bo to na rodzaj wow liczyliśmy.
— Myślę, że przeceniacie moje umiejętności — Deaton spojrzał na nich.
— Jest zimny — Lydia powiedziała im, wyglądając na zaniepokojoną, gdy trzymała Dereka za rękę. Może nie była z nim blisko, ale był ważny dla jej przyjaciół. — Bardzo zimny.
— Myślisz, że to jest trwałe? — spytał Scott, przyglądając się nastolatkowi. Wciąż było mu ciężko patrzeć na osobę leżącą na stole i pamiętać, że to był Derek Hale. Facet, który śledził go i rozkazywał mu na drugim roku.
— Nie jestem pewien, czy diagnoza medyczna jest wystarczająca — Deaton powiedział, sprawdzając młodego wilkołaka — To znacznie przekracza moje doświadczenie.
— Więc co z nim zrobimy? — Isaac wskazał na Dereka — Chcesz, żebyśmy go tutaj zostawili?
— Niewiele mogę zrobić — Weterynarz wpatrywał się w nieprzytomnego nastolatka, który wyglądał zupełnie jak Talia. — Może najlepiej będzie zostawić go ze mną. Tutaj będzie bezpieczny.
— Masz na myśli od Kate? — mruknęła Allison, wiedząc, że po powrocie do domu będzie musiała porozmawiać z tatą.
— Jeśli żyje i jest tym, za kogo się podaje, nie będzie mogła przejść przez tę bramę.
— Dlaczego miałaby chcieć mu to zrobić? — Imogen nie mogła się powstrzymać od pytania.
Po co atakować w Dereka ze wszystkich ludzi? Gdyby chodziło o zemstę, Kate poszłaby za Peterem, ponieważ to on poderżnął jej gardło.
Deaton odetchnął.
— Znając Kate, prawdopodobnie z powodu, który nie będzie dobry dla nikogo poza nią.
— I zły dla wszystkich — Stiles zakpił.
Starszy mężczyzna spojrzał na nich, zauważając ich zmęczone miny.
— Prawdopodobnie powinniście iść do domu. Wygląda na to, że nie grozi mu żadne niebezpieczeństwo — powiedział cicho — Więc może reszta z was powinna się trochę przespać? To jutro szkoła... I wszyscy musicie znów zacząć dbać o swoje życie prywatne.
— Ktoś powinien zostać z tobą — zasugerował Scott.
— Ja zostanę. Moje stopnie są dobre... — Lydia, która wciąż trzymała Dereka za rękę, zaproponowała — Pomimo braku kilku zajęć.
Stiles szybko pokręcił głową. Nie chciał zostawiać jej tutaj samej.
— Nie.
— Idźcie — posłała mu mały uśmiech.
— Nie — odmówił.
— Jesteś taka ślepa — Isaac mruknął pod nosem, a Imogen szturchnęła go. Ukrył uśmiech, kiedy Stiles wyglądał na nieco zdenerwowanego, podczas gdy Lydia go nie słyszała.
Scott spojrzał na swojego szefa.
— Napisz do nas, jeśli coś się stanie.
— Nie zapomnij trochę odpocząć — Allison szepnęła do truskawkowej blondynki, która skinęła głową.
— Nie. Nigdzie nie idę — Stiles prychnął, gdy zarówno Isaac, jak i Scott złapali go, zanim go zabrali. — W porządku, tylko dlatego, że jesteście silniejsi...
— Nic jej nie będzie — Imogen zapewniła Stilesa, wysyłając swojej przyjaciółce szybkie skinienie głową, po czym podążyła za chłopakiem.
─────
— Dziwię się, że nie chciałeś iść do siebie spać — wyszeptała Imogen, kładąc się na łóżku, czując się świeżo po wzięciu ciepłego prysznica. Jej oczy przesunęły się na Zeusa, który czuł się wygodnie w swoim posłaniu obok jej biurka.
Była gotowa zasnąć, ale jej oczy wciąż rzucały się na stonowany tors chłopaka, który był tylko w krótkich spodenkach.
Scott wiedział, że się na niego gapi i spojrzał na nią, gdy osuszył włosy ręcznikiem. Cieszył się, że zostawił tu ubrania.
— I przegapić gorący seks pod prysznicem, który właśnie mieliśmy? — zamyślił się, ciesząc się, jak jej policzki się zarumieniły. — Poza tym lubię z tobą spać. Czuję się lepiej, wiedząc, że jesteś ze mną — wyznał miękko.
— Ja też — wyszeptała.
Przebłysk poczucia winy, który czuła, wynikał z tego, że wiedziała, że nadal był dotknięty jej śmiercią. Nie, żeby mogła go za to winić. Sama czuła się lepiej z nim w pobliżu. To sprawiło, że poczuła się bezpieczniej i normalnie. Wiedziała, że Sylvia zniknęła, ale także Grace i jej wujek Ben. Kiedy spała sama, była bardziej podatna na koszmary o swoim wuju. Tęskniła za nim.
Zrobiła, co w jej mocy, by udawać, że nic jej nie jest, jakby nie cierpiała. Ale cierpiała. Ben był dużą częścią jej życia i planowała odzyskać go.
— Idziemy spać? — spytał Scott, wchodząc z nią do dużego łóżka, naciągając na siebie kołdrę. Przytulił się do jej pleców, spoglądając na zabawkę wilka na półce. Uśmiechnął się do siebie, pamiętając to z podwójnej randki z Lydią i Jacksonem na drugim roku.
— Będziemy spać tylko kilka godzin — jęknęła, wrócili tak późno, że nie miała okazji porozmawiać z Omarem, który spał w swoim pokoju. W odpowiedzi zachichotał tylko ze zmęczeniem.
— Dobranoc, Im.
Westchnęła, powoli zamykając oczy.
— Dobranoc.
─────
— Więc było coś około 2 nad ranem — wyjaśnił Isaac, idąc obok Imogen, gdy szli do jej szafki. Chwycił ją po zajęciach, żeby z nią porozmawiać, odkąd Scott i Stiles poszli do kliniki po tym, jak zadzwoniła Lydia. Nie wszyscy mogli opuścić szkołę, nawet jeśli chcieli pomóc. — Budzę się, a ona leży tuż obok mnie. Po prostu się zakrada. To już piąty raz w tygodniu.
Imogen spojrzała na niego, otwierając szafkę.
— A potem co się dzieje?
— Ona mnie drapie... — powiedział jej cicho, rozglądając się dookoła, jakby się bał, że Malia może wyskoczyć i go podrapać.
Na to uniosła brew. Wiedziała, że Malia wkradła się w przeszłości do jego pokoju, ale nie sądziła, że dalej to robi.
— Jeśli zakrada się do twojego pokoju, to znaczy, że cię lubi, prawda? — zapytała z zaciekawieniem.
Pomyślałaby, że kojotołaczka zakradłaby się do pokoju Stilesa, zamiast tego, biorąc pod uwagę, że mieli swoje doświadczenie w Eichen House.
Blondyn oodrapał się po głowie.
— Nie wiem, ale naprawdę nie chcę teraz w nic wchodzić. Zwłaszcza z Malią. Wciąż przystosowuje się do bycia człowiekiem i biorąc pod uwagę moje szczęście z dziewczynami, myślę, że po prostu chcę być przez jakiś czas sam.
Imogen starała się nie zachwiać pod jego słowami, wiedząc, że mówił o niej i Lii.
— Lia to naprawdę nie była twoja wina. Nie wiedziałeś.
— A powinienem — mruknął i odchrząknął, przyglądając się lalce w jej ramionach. — W każdym razie, czy naprawdę musisz to nosić ze sobą?
Niebieskooka spojrzała na lalkę w ramionach.
— Tak. Trener wciąż jest zły, że przyłapał Scotta i mnie półnagich w jego biurze — zarumieniła się, gdy Finstock zawsze rzucał im spojrzenie, kiedy ich widział.
Isaac zachichotał.
— Jak żadne z was nie słyszało, że nadchodzi? — słysząc, że są razem, już go nie bolało. Cieszył się ich szczęściem.
— Nie wiem. Byliśmy rozkojarzeni — wymamrotała, gdy zachichotał, idąc obok niego.
Wyszli na zewnątrz, odkąd skończyła się szkoła. Zabrzęczał jej telefon. Przeczytała wiadomość od swojego chłopaka.
— Wow. Dobra, więc Derek uciekł z kliniki, a chłopaki znaleźli go na posterunku szeryfa. Teraz Scott planuje porozmawiać z Peterem, podczas gdy Stiles zabierze Dereka do domu Scotta, aby poczekał.
— Pójdę ze Stilinskim na wypadek, gdyby Derek stracił panowanie nad sobą, ponieważ oboje wiemy, jak się zachowuje, kiedy jest wkurzony — powiedział — Powinnaś iść ze Scottem, ponieważ Peter chętnie porozmawia, jeśli ty tam będziesz.
Imogen wypuściła powietrze, niezdolna do kłótni z jego słowami.
— Nawet z nim nie rozmawiałam od pogrzebu — spojrzała na niego. — Zobaczymy się później, ponieważ znając nasze szczęście, prawdopodobnie będzie to kolejny długi dzień.
Skinął głową, kierując się do własnego samochodu, który kupił za pieniądze pozostawione przez ojca. Nie było to dużo, ale wystarczyło, żeby kupić własny samochód i pomóc Melissie zapłacić za zakupy spożywcze, mimo jej nalegań, że nie musi tego robić. Czuł, że musi pomóc, biorąc pod uwagę, że przyjęli go do domu.
─────
— Jesteś pewna, że chcesz iść ze mną? — Scott zapytał swoją dziewczynę, kiedy weszli do windy, która zabrała ich na strych Dereka. Wydawało się, że jest to miejsce, w którym Peter lubił przebywać.
Imogen wpatrywała się w lalkę w swoich ramionach, głęboko zastanawiając się nad jego pytaniem. Od pogrzebu tak naprawdę nie widziała ani nie słyszała Petera, ale myślała, że to dlatego, że dawał jej przestrzeń. Wciąż było dla niej dziwne, że myślała o Peterze Hale'u jako o ojcu, biorąc pod uwagę ich historię.
— Nie chcę, ale w końcu muszę go zobaczyć — wymamrotała miękkim tonem.
— Planujesz wpuścić go do swojego życia? — wpatrywał się w nią — Ponieważ nie musisz, jeśli nie chcesz.
— Wiem, ale... To znaczy, czuję się winna mojej mamie. Musi być w nim coś zbawczego. Nie zapomnę wszystkiego, co zrobił, ale też nie mogę odmówić mu szansy. Przez całe życie zawsze chciałam wiedzieć, kim był mój ojciec — odetchnęła — Peter zdecydowanie nie jest tym, kogo sobie wyobrażałam, ale jest moim ojcem, czy tego chcę, czy nie.
— Chyba rozumiem — pomyślał o swojej sytuacji z tatą. Rafael starał się jak najlepiej związać się z nim i często próbował włączyć Omara, który był nieugięty, nie chcąc widzieć swojego ojca.
Scott chciał dać szansę ojcu, nawet jeśli jego brat tego nie zrobił. Chciał zobaczyć, czy zmienił się przez lata, kiedy nie było go w pobliżu.
Drzwi windy otworzyły się i podeszli do drzwi do loftu, które otworzył Scott. Para weszła do środka, patrząc prosto na dużą ścianę okien i spiralne schody, jakby spodziewając się, że Peter zejdzie na dół.
— Nie sądziłem, że przyjdziesz — powiedział leniwie Peter, siedząc na kanapie i czytając książkę. Para spojrzała na niego. Odłożył książkę, wstając. Scott zadzwonił do niego wcześniej i wyjaśnił, że Derek znowu był nastolatkiem, ale nie wyjaśnił, kto to zrobił. — To musi być ważne, jeśli zdecydowałeś się ze mną zobaczyć — Jego wzrok padł na lalkę w dłoni córki.
Imogen odchrząknęła.
— Nie pytaj. Ale masz rację. To jest ważne.
— Co wiesz o ludziach przemienionych przez zadrapanie? — wtrącił Scott.
Peter przeniósł swoją uwagę z córki na prawdziwą alfę.
— Zadrapałeś kogoś, Scott? — wzruszył ramionami. — Nie martw się, pazury muszą sięgać dość głęboko.
— Ale to możliwe — kontynuował, starając się rzucić jak najwięcej wskazówek. — Na przykład, gdybyś rozszarpał komuś gardło?
— Cóż, tak, to możliwe. Jest to również rzadko spotykane — Peter był mądrym człowiekiem, więc nie zajęło mu dużo czasu, aby to zrozumieć. — Jedna na... Milion — Na jego twarzy pojawił się kwaśny wyraz, kiedy zdał sobie sprawę, kto jeszcze żyje. — Czy nikt w tym mieście nie może porządnie umrzeć? — krzyknął do siebie.
Imogen zmarszczyła brwi, kiedy spojrzał w jej stronę, najwyraźniej rozumiejąc jego kiepski dobór słów.
— Milutki.
— Ja nie... — Peter wyjąkał, przeklinając siebie za to, że to powiedział.
— Masz pojęcie, dlaczego Kate znów zmieniła Dereka w nastolatka? — spytał alfa, ku wielkiej uldze Hale'a.
— Jakiego koloru były jego oczy?
— Niebieskie.
Zacisnął usta, przypominając sobie czasy, kiedy Derek był nastolatkiem.
— Po Paige. Co może oznaczać czas, gdy mniej więcej poznał Kate.
Imogen zbladła na wiadomość.
— Derek i Kate się znali? — zapytała, jej chłopak był równie zaskoczony.
— Oczywiście — Peter powiedział, a para wyglądała na jeszcze bardziej zszokowaną. — Zgadza się. Nie on pierwszy wskoczył łowczyni do łóżka.
— Okej to obrzydliwe — Hybryda zmarszczyła nos. Naprawdę nie chciała wiedzieć, kogo Derek przeleciał.
— Wygląda na to, że ty i twój kuzyn macie równie kiepski gust — Peter wskazał na jej chłopaka.
— Hej! — Scott wyglądał na urażonego.
Imogen zmrużyła oczy na ojca.
— Nie przyszliśmy tutaj, żebyś mógł obrazić mojego chłopaka. Pomożesz nam czy nie? Jak nie, to wyjdziemy i sami to rozwiążemy.
Peter westchnął, ustępując.
— Okej, Derek poszedł do miejsca, w którym znajdował się dom, myśląc, że nadal tam jest, prawda?
— Tak. Ale nie pamięta pożaru. — Scott zmarszczył brwi.
— Ale jeśli nie pamięta pożaru, to nie pamięta, że to Kate ich podpaliła — Starszy Hale mruknął.
— Więc, co to znaczy?
— Kate nie tylko przemieniła go fizycznie w nastolatka — spojrzał na nich — Derek został cofnięty do czasu, gdy jeszcze ją znał. Kiedy nadal jej ufał.
Imogen spojrzała na swojego chłopaka, który wyglądał na równie zmartwionego. Derek już im nie ufał, a to, że Kate biega dookoła, nie było dobre. Istniała spora szansa, że nastoletni Derek odejdzie z blond Argent w chwili, gdy ją zobaczy.
— Nie jest dobrze — szepnęła, a jej chłopak natychmiast wyciągnął telefon, by ostrzec Stilesa i Isaaca.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro