Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Rozdział 4

Barrow

━━━

Sylvia wpatrywała się w blondynkę przed sobą, zamykając swój Grimuar.

— Jesteś pewna? — zapytała z nutą gniewu w głosie.

Lia w odpowiedzi skinęła drżąco głową.

— Tak. Imogen nie opętał Nogitsune, ale są połączeni. Dałam jej tę herbatę z eliksirem z porostami i nic jej to nie zrobiło. To tylko nieznacznie wpłynęło na jej magię.

Jej niebieskie oczy zwęziły się gwałtownie.

— W jaki sposób są oni podłączeni?

— To tak, jakby była naczyniem na moc dla Nogitsune. Kiedy podałam herbatę, nie zauważyła, ale czułam, jak wycieka z niej ciemna magia Nogitsune — Blondynka wyjaśniła, wspominając wcześniej, kiedy poszła pouczyć się z Imogen. — Kiedy Nogitsune w pełni przebudzi się, będzie mógł czerpać moc z Imogen, ponieważ jakoś połączyła się z Nemetonem i zamienia go w czarną magię.

— Więc nie ma pojęcia, że ​​to się dzieje? — zapytała nisko.

Blondynka potrząsnęła głową.

— Nie. Nie sądzę, żeby nawet ta wiedźma, która z nią mieszka, coś podejrzewała — Lia była pewna, że ​​gdyby Grace to zauważyła, już by to powstrzymała. Ale ponieważ z Imogen wyciekało niewiele złej magii, było to ledwo zauważalne. To znaczy, tak uważała.

Usta Sylvii wygięły się w lekkim uśmieszku.

— To dobrze. Nawet jeśli nie jest opętana przez Nogitsune, to wciąż posiada czarną magię, nawet jeśli tego nie zauważyła. Powoli zacznie się w niej zatracać, a kiedy zda sobie sprawę, że była tylko pionkiem Złego Ducha, dostanę to, czego chcę. Będzie bezbronna.

Lia zmarszczyła brwi.

— Co masz na myśli?

— Jak myślisz, jak poczuje się moja siostrzenica, gdy zda sobie sprawę, że Nogitsune wykorzystała swoją moc do zabijania ludzi? — parskła, gdy w jej umyśle pojawił się pomysł. — A może kogoś bliskiego? Byłaby zdruzgotana. Nie wspominając o tym, że gdy pokona Nogitsune, będzie słaba bez tej dodatkowej mocy. Nie ma znaczenia, czy ktoś umrze, czy nie. W końcu Imogen nie będzie miała całej tej magicznej mocy, na której mogłaby polegać, zwłaszcza bez pomocy przodków.

Lia skinęła głową, jej brązowe oczy spojrzały na cmentarz, przed którym stały i czarną świecę, która była zapalona przy wejściu. Ta sekcja została zamknięta, ponieważ należała do wszystkich czarownic z rodu Lewis, a ta czarna świeca została zapalona, aby zablokować wejście dla Imogen.

Teraz nie mając innego wyjścia, musiała zacząć polegać na mocy Nogitsune.

─────

Po odmówieniu bliźniakom możliwości bycia częścią stada, Scott i Stiles byli przy swoich szafkach.

Stiles był zajęty gadaniem o tym, jak dumny był ze swojego najlepszego przyjaciela, że ​​nie pozwolił bliźniakom tak łatwo do nich dołączyć. Szybko zauważył, że jego przyjaciel nie zwraca na niego uwagi i podążył za jego linią wzroku. Powstrzymał westchnienie, gdy zobaczył, że Scott wpatruje się w Imogen z kochającym spojrzeniem. Na jego twarzy pojawił się również ślad niepokoju.

— Co robisz? — zapytał, zaskakując swojego najlepszego przyjaciela, który spojrzał na niego szeroko otwartymi oczami. — Dlaczego tak się na nią gapisz?

— Na kogo? — Scott udawał niewinność, wyjmując resztę swoich książek.

Stiles mu śmiertelne spojrzenie.

— Na nią. Imogen, twoją dziewczynę — powiedział, kładąc rękę na biodrze. — Wiesz, tą, na którą patrzysz z tą zakochana kina i spojrzeniem, które zawsze masz, gdy jesteś przy niej.

Zaczerwienił się.

— Zamierzałem ją gdzieś zaprosić, ponieważ nie mieliśmy szansy przez to, co się dzieje. Za każdym razem, gdy wychodzimy, moja mama idzie z nami, bo ma dość ojca pod naszym dachem, ale wiesz... Chcę gdzieś wyjść. Tylko ja i ona — Scott powiedział z westchnieniem.

— Więc zaproś ją na randkę.

Scott uniósł brwi ze zdziwienia.

— Teraz? — spojrzał na swoją dziewczynę, która rozmawiała z Lydią i Allison. Minęło trochę czasu, odkąd byli na randce i obawiał się, że może być zbyt zajęta, by chcieć wyjść.

— Tak teraz — Stiles skinął głową.

— Ale że tak teraz?

— Teraz — wypuścił powietrze. — Scott, nie sądzę, że rozumiesz. Jesteś alfą. Jesteś drapieżnikiem na szczycie łańcucha pokarmowego. Wszyscy cię chcą. Jesteś jak seksowna dziewczyna, której chce każdy facet — Stiles powiedział w nadziei, że jego najlepszy przyjaciel będzie miał odwagę zaprosić dziewczynę na randkę. Ktoś musiał tu zachować normalność.

Prawdziwy alfa zamrugał. 

— Seksowna dziewczyna?

Co?

— Jesteś najseksowniejszą dziewczyną — zachęcał, klepiąc go po plecach, zanim odszedł z przerażonym spojrzeniem.

Isaac szedł do klasy i zauważył dziwny uśmiech na twarzy alfy.

— Co?

— Jestem seksowną dziewczyną — powiedział nastoletni alfa, powtarzając słowa przyjaciela.

Beta spojrzał na niego dziwnie, ale mimo to skinął głową.

— Tak, jesteś.

Scott uśmiechnął się, wyglądając na zadowolonego z siebie i podszedł do swojej dziewczyny, która właśnie zamykała swoją szafkę. Lydia i Allison, które zauważyły, że się do nich zbliża, odeszły, aby zapewnić parze trochę prywatności.

Imogen podniosła wzrok i zobaczyła zbliżającego się chłopaka i uśmiechnęła się.

— Hej.

— Jestem seksowną dziewczyną — powiedział bez ogródek, a jego uśmiech powoli zniknął z jego ust, gdy zdał sobie sprawę, co powiedział do niej na głos.

Imogen zacisnęła usta, marszcząc brwi.

— Co? — Alfa wyglądał na zdenerwowanego.

— Nie to chciałem powiedzieć. Byłem... Stiles powiedział... — odchrząknął. — Chodźmy gdzieś dziś wieczorem — zdecydował.

Niebieskooka uniosła brew.

— Scott McCall zaprasza mnie na randkę? — zapytała rozbawiona jego zdenerwowanym wyglądem.

Posłał jej niepewny uśmiech.

— Tak. To znaczy, jeśli chcesz — powiedział, przypominając sobie, że był alfą. To brzmiało lepiej niż seksowna dziewczyna.

— W porządku.

— Tak? — zamrugał, uśmiechając się do niej.

— Mhm — skinęła głową, uśmiechając się do niego i chwyciła go za rękę. — Teraz chodź, mamy lekcję. Możesz mi później powiedzieć, dokąd planujesz mnie zabrać na tę randkę — zaczęła, ciągnąc go w kierunku klasy, nie dostrzegając jego przerażonej miny, gdy zdał sobie sprawę, że nie miał pojęcia, dokąd ją zabierze.

─────

Stiles szukał Scotta i Imogen, aby opowiedzieć im o kolejnej psychopatycznej postaci w ich życiu, znanej jako Barrow, który znajdował się obecnie gdzieś w szkole. Najwyraźniej mężczyzna zabił grupę dzieci, które podobno miały świecące oczy.

Znalazł parę szepczącą do siebie z uwielbionymi uśmiechami. Scott pocałował ją mocno w usta, a Stiles powstrzymał westchnienie.

— Poważnie? — wymamrotał. — Okej, czy możecie przestać się całować przez minutę?

— Stiles? — Scott i Imogen wpatrywali się w niego zdezorientowani. Właśnie uzgodnili, że dziś wieczorem wyjdą razem zjeść w tej nowej japońskiej restauracji, która się otworzyła.

Lydia i Lia podeszły do ​​nich.

— Policja odjeżdża — Lydia spojrzała na Stilesa w poszukiwaniu odpowiedzi. — Dlaczego?

Para wciąż była zdezorientowana tym, co się dzieje.

— Policja?

Stiles zmarszczył brwi.

— Musieli sprawdzić budynek i teren, co oznacza, że ​​go tu nie ma.

— O kim wy mówicie? — zapytała zdezorientowana Imogen.

Lydia odetchnęła z frustracją.

— Musi tu być. To użyczenie, które słyszałam... Robi się coraz głośniejsze.

— Jak głośne? — Stiles zapytał ją, czując, jak jego żołądek opada, widząc jej minę.

Scott zacisnął usta, nie rozumiejąc ich spojrzeń.

— W porządku, czy ktoś może nam powiedzieć, co się dzieje?

Cała trójka wymieniła spojrzenia i zaczęła długo wyjaśniać, co się dzieje. Musieli znaleźć bombę, zanim wybuchnie i kogoś zabije.

Scott zadzwonił do swojej mamy, aby przyniosła coś Barrowa z jego zapachem, aby on, Isaac i bliźniacy mogli go wyśledzić.
Imogen i Lia poszły razem na poszukiwanie mężczyzny, podczas gdy Lydia poszła ze Stilesem porozmawiać z jego tatą.

— Co zrobimy, jeśli go znajdziemy? — Lia zapytała dziewczynę, którą szpiegowała. Sylvia chciała, żeby dowiedziała się, kogo opanował Nogitsune, ale będzie musiała to zrobić później.

Imogen spojrzała na nią, gdy szły korytarzem, sprawdzając każdą klasę.

— Zamkniemy go w klasie i zadzwonimy na policję. Nie możemy się przed nim ujawnić, nawet gdyby nikt mu nie uwierzył. Nie możemy ryzykować — sprawdziła telefon, widząc wiadomość od Scotta, że on i Isaac sprawdzają kotłownię.

Blondynka zanuciła.

— Więc, jak się czujesz? — zapytała, w odpowiedzi otrzymując zmieszane spojrzenie. — Wiesz, po całej sprawie z twoją magią. Czy wróciła do normy?

— O tak. — uśmiech Imogen zelżał. — Chociaż przodkowie mi nie odpowiadają. Ale z drugiej strony rozmawiają ze mną tylko wtedy, gdy dzieje się coś złego, więc myślę, że to dobrze, że nic nie mówią. To znaczy, nie dostałam ostrzeżenia przed tum facetem od bomby, ale on nie jest nadprzyrodzony, więc prawdopodobnie nie widzą w nim zagrożenia.

— Może, ale każdy ze świecącymi oczami jest w niebezpieczeństwie — mruknęła Lia, zaglądając do pustej klasy. — Więc koniec z wybuchami magii?

— Wszystko wróciło do normy. Z wyjątkiem...

Głośny dźwięk alarmu przeciwpożarowego zaskoczył ich dwójkę i zostali wyprowadzeni na zewnątrz wraz z innymi uczniami, gdy nauczyciele wyszli.
Imogen nie widziała grymasu na twarzy blondynki, gdy nie otrzymała żadnych informacji. Obie podeszły do Scotta i innych wilkołaków, kiedy ich zobaczyli.

— Nie znalazłeś go?

— Nie — Scott odetchnął. Był ciekawy, kto uruchomił alarm przeciwpożarowy. Wkrótce otrzymał odpowiedź na jego pytanie, gdy zobaczył, jak Finstock wyprowadza Stilesa ucho, ganiąc go za włączenie alarmu. Grupa podeszła do nich.

— Nic nie znaleźliśmy — Aiden powiedział Lydii, która stała obok Stilesa.

Alfa zmarszczył brwi.

— Zero zapachu.

— Jest 3:00, więc szkoła się skończyła — powiedział Stiles. — Gdyby była bomba, czy nie odpalił jej do tej pory?

— Czy to oznacza, że ​​wszyscy są bezpieczni? — Aiden spojrzał na Lydię, tak jak reszta zrobiła to samo.

Lydia zacisnęła usta, czując się sfrustrowana, dlaczego wciąż słyszy brzęczenie, a mimo to nie znaleźli mężczyzny.

— Nie wiem. Po prostu nie wiem.

─────

— Gdzie idziesz?

Oboje spojrzeli na siebie podejrzliwie. Imogen miała na sobie czarną sukienkę do połowy uda w kwiaty, którą połączyła z brązową skórzaną kurtką i czarnymi sznurowanymi koturnami.
Omar był ubrany niedbale w czarną koszulkę i czarne obcisłe dżinsy w połączeniu ze skórzaną kurtką.

— Idę na randkę ze Scottem — odpowiedziała, unosząc na niego brew. — A ty?

Omar zacisnął usta, mając ręce w kieszeniach.

— Dzwonił stary przyjaciel. Najwyraźniej potrzebuje mojej pomocy.

Zamrugała.

— Stary przyjaciel?

Jego uszy zrobiły się czerwone, co jeszcze bardziej ją zaciekawiło.

— Ich to ta dziewczyna, którą poznałem jakiś czas temu. Powinienem już iść — powiedział, spoglądając na zegarek. — Chciała się spotkać u niej — Po prostu otworzył drzwi, nie zdziwiony, widząc stojącego tam Scotta, który wyglądał na zaskoczonego. Omar posłał mu uprzejmy uśmiech. — Cześć, Scott. Chociaż bardzo chciałbym zostać i porozmawiać z tobą, muszę już iść — Szybko poklepał swojego młodszego brata po ramieniu, po czym ruszył w kierunku swojego motocykla, pozostawiając parę wpatrującą się w niego w osłupieniu.

Imogen odchrząknęła, przyciągając uwagę swojego chłopaka.

— Gotowy?

Scott rzucił ostatnie krótkie spojrzenie w kierunku, w którym zmierzał jego przyrodni brat, po czym spojrzał na swoją piękną dziewczynę. Pokiwał głową.

Nie unikał swojego przyrodniego brata, ale też nie starał się z nim rozmawiać. To był dla niego długi proces. Miał przyrodniego brata, o którym jego tata nigdy nie mówił i jeszcze nie powiedział o tym mamie.

Ale teraz nic innego nie miało znaczenia. Był tu, żeby zabrać swoją dziewczynę na randkę i mieli się dobrze bawić. Przynajmniej tyle, ile może być fajnego w sushi.

Isaac powiedział mu, że Imogen wspomniała, że ​​chce tam zjeść i chociaż on sam nigdy nie jadł sushi, zawsze fajnie było próbować nowych rzeczy.

— Gotowy — Scott wyciągnął do niej rękę i uśmiechnął się do niej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro