Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Rozdział 4

Ostrożny

━━━

— Miał ogon — Scott powiedział swojej dziewczynie ściszonym głosem, kiedy wspinali się po ściance wspinaczkowej. Nadal był w szoku na widok stworzenia, które widzieli, i nie miał pojęcia, co to mogło być. Jedyną ulgą było to, że odszedł, nie raniąc żadnego z nich. — Ja nie mam ogona.

Imogen uśmiechnęła się do niego, jej oczy błyszczały humorem. Uznała to za zabawne, jak bardzo był przerażony ogonem. 

— Może po prostu jeszcze go nie wyhodowałeś.

Scott spojrzał na nią z niedowierzaniem. 

— Nie wyhoduję ogona, Im. Nie w tym życiu — zamarł, tracąc głowę na myśl o ciągłym dorastaniu. Spojrzał na nią, zauważając, że zatrzymała się nieco nad nim. — Zwalniasz dla mnie?

— Po prostu na ciebie czekałam — powiedziała, uśmiechając się do niego.

— Co? Czekasz, aż nadrobię zaległości?

Zauważyła, że ​​nie idzie tak szybko, jak ona.

— Wyglądałeś, jakbyś się zmęczył.

— Może podziwiałem widoki? — powiedział, przyglądając się jej tyłkowi, zanim jego oczy podniosły się do jej niebieskich tęczówek.

Przewróciła oczami.

— Spróbuj podziwiać z daleka — drażniła się, ruszając do przodu. Gdy zatrzymała się i była gotowa jeszcze trochę się z nim drażnić, szydziła, gdy był teraz nieco nad nią.

Scott zachichotał. 

— Myślę, że teraz twoja kolej, aby podziwiać widoki — zażartował, kiwając lekko tyłkiem i nie zauważył, jak kiwa głową.

Poczuł nagły nacisk na stopę i poślizgnął się, spadając na sam dół, gdzie nie uderzył o ziemię, dzięki pasom. Spojrzał na swoją dziewczynę z niedowierzaniem, widząc figlarny błysk w jej niebieskich oczach.

Posłał jej politowanie spojrzenie, na co w zamian posłała mu zakłopotany uśmiech.

Finstock wraz z resztą klasy zachichotał. 

— McCall, nie wiem dlaczego, ale twój ból sprawia mi dużo radości. Dobrze, następna para — Trener spojrzał na dwóch swoich uczniów. — Stilinski, Erica, na ścianę.

Imogen zeszła z powrotem, odpięła się, by Stiles mógł iść i podeszła do swojego chłopaka, który przyglądał się jej, gdy wyciągnęła rękę i pocałowała go w policzek.

— Nie złość się — powiedziała cicho, a jej niebieskie oczy wpatrywały się w niego.

Scott zauważył, że jego determinacja kruszy się na jej wyraz twarzy i spojrzał na nią łagodnie.

— Nie złoszczę się — wymamrotał, wciągając ją w ramiona i ugryzł w szyję. — Ale się zemszczę — warknął cicho, żeby nikt go nie usłyszał.

Kiedy się cofnął, zobaczył, że jej policzki są zarumienione jego insynuacją i uśmiechnął się.

Odwrócili wzrok tylko wtedy, gdy usłyszeli skowyt Eryci ze strachu. 

— Erica? Ma zawroty głowy? — zapytał trener, niepewny, co się dzieje z blondynką.

— Zawroty głowy to dysfunkcja układu przedsionkowego ucha wewnętrznego — Lydia powiedziała elegancko, a wszyscy zebrali się, by spojrzeć na blondynkę.  Skrzyżowała ręce na piersi. — Ona po prostu się boi.

— Erica! — Trener powiedział jeszcze raz.

— W porządku — jąkała się, mocno przyciskając ścianę, starając się nie myśleć o upadku.

— Trenerze, może to nie jest bezpieczne — Allison odezwała się cicho. — Ona ma epilepsję.

Finstock gapił się na brunetkę, zanim spojrzał na Ericę. 

— Dlaczego nikt mi tego nie powiedział? Erica, wszystko w porządku. Po prostu... Po prostu odbij się od ściany. T-Tam jest mata — Blondynka w końcu przełamała strach i zleciała na dół. — Widzisz, wszystko w porządku. 

Erica minęła wszystkich, którzy ukrywali swój śmiech. Imogen i Scott przyglądali się jej ze smutnymi minami.

Wszyscy udali się do szatni, aby przygotować się do następnych zajęć. Młoda czarownica była trochę zniechęcona tym, jak wszyscy wyśmiewali się z Erici za to, że panikowała. To nie była jej wina.

Nigdy nie rozmawiała z nią, ponieważ naprawdę nie była przyzwyczajona do podchodzenia do ludzi i bycia ich przyjaciółmi. Za każdym razem, gdy nawiązała z kimś przyjaźń, wszyscy podchodzili do niej lub, w przypadku Isaaca, wpadali na siebie.

Jej niebieskie oczy rozejrzała się wokół, szukając blondynki w nadziei, że może zaoferuje jej przyjaźń. Tyle że Erica wydawała się zniknąć, na co zmarszczyła brwi. Widziała jej rzeczy, co jeszcze bardziej ją zaniepokoiło.

Imogen spojrzała na Allison. 

— Widziałaś Ericę?

— Yyy... Nie — wymamrotała Allison, również zdezorientowana tym, gdzie znajduje się blondynka.

Usłyszawszy ich rozmowę, Lia podeszła do nich. 

— Wydaje mi się, że widziałam ją kilka chwil temu, jak wychodziła — powiedziała.

Imogen zmarszczyła brwi, zastanawiając się, dlaczego Erica po prostu wyszłaby bez ubierania się.

— O nie — wymamrotała, uświadamiając sobie nagle, jakie były intencje Erici, i wybiegła z szatni. 

Inne dziewczyny, w tym Stiles, również poszli sprawdzić. Zobaczyła, jak jej chłopak kładzie Ericę na podłodze i zdała sobie sprawę, że miała rację. Erica próbowała wspiąć się po ścianie, a teraz dostała ataku epilepsji. 

— Połóż ją na boku — przypomniała sobie pewne rzeczy, których nauczył ją wuj. Spojrzała na swojego chłopaka zmieszana. — Skąd wiedziałeś?

Pozwolił Erice trzymać się za rękę, gdy się trzęsła. Przypomniał sobie, jak zaczęła mu drżeć ręka. 

— Po prostu to poczułem.

─────

Tej samej nocy Imogen była z Lią, która zaprosiła ją do siebie. Obie dziewczyny były obecnie na zewnątrz, na podwórku Lii, gdzie ta pokazywała Imogen nowe zaklęcie.

— Okej, skoro lubisz otaczać się niebezpiecznymi ludźmi, oczywiste jest, że powinnaś nauczyć się więcej zaklęć obronnych — powiedziała Lia, wpatrując się z uśmiechem w niebieskooką wiedźmę.

Imogen westchnęła, próbując nie czuć się urażona jej oczywistą niechęcią do umawiania się z wilkołakiem i przyjaźni z łowczynią. 

— Jakie zaklęcie? To znaczy, już wiem jak łamać komuś kości i jak używać zaklęć typu telekineza.

— To dobrze, ale co z tym zaklęciem? — zasugerowała Lia, pokazując jej zaklęcie, które znalazła w grimuarze Imogen. — Z pewnością przyda się, gdy jakakolwiek nadprzyrodzona istota spróbuje cię zaatakować, a to je spowolni.

— W porządku — Niebieskooka piękność skinęła głową, czytając zaklęcie w kółko. Nuciła pod nosem, gdy zaczęła zapamiętywać zaklęcie.

Lia zacisnęła usta w zamyśleniu, patrząc na dziewczynę. 

— Czy mogę cię o coś zapytać? — zaczęła ciekawie.

Imogen odwróciła wzrok od książki i skinęła głową. 

— Śmiało.

— Chodzi o twoją rodzinę — zaczęła, wpatrując się w książkę do historii, którą miała przed sobą, gdy wykonywała wielozadaniowość między odrabianiem lekcji a rozmową z nią. 

— Czy masz jakichś innych członków rodziny, wiesz, którzy też mogliby używać magii?

Młoda Lewis przełknęła ślinę na to pytanie, odwracając wzrok. 

— Um, cóż, wiem, że moi dziadkowie zmarli, zanim się urodziłam, a moja mama zmarła, gdy miałam cztery lata — powiedziała, żując wewnętrzną stronę policzka. — Mój wujek był jej jedynym rodzeństwem i nie ma dzieci. Nie wiem, kim jest mój tata, więc z tego, co wiem, wujek Ben jest jedyną rodziną, jaka mi pozostała.

— Och... — Lia posłała jej przepraszające spojrzenie. — Przepraszam, że zapytałam.

— W porządku — powiedziała cicho Imogen, wiedząc, że pytanie na pewno się pojawi. — Więc kiedy twoi rodzice wracają do domu?

Blondynka zacisnęła usta na pytanie, odwracając wzrok od pracy domowej. 

— Są w podróży służbowej, więc nie będzie ich przez jakiś czas w domu, ale są tego plusy — odparła, pozornie niewzruszona nieobecnymi rodzicami.

Imogen wpatrywała się w nią w zamyśleniu, zanim nagle się uśmiechnęła. 

— Powinnaś dołączyć dziś wieczorem do nas na kolację. Ma dzień wolny, a wieczorem robi makaron.

Lia spojrzała na nią zaskoczona, mrugając kilka razy, zanim uśmiech pojawił się na jej ustach. 

— Brzmi świetnie! — rozpromieniła się.

────

Ben wpatrywał się w jasnowłosą dziewczynę przed nim, siadając do jedzenia. Imogen już przedstawiła dziewczynę jako swoją nową przyjaciółkę i towarzyszkę-czarownicę. Ostatnia część go zaskoczyła, zwłaszcza że ​​zdawał sobie sprawę z małej populacji czarownic w Beacon Hills.

Wiedział o rodowym rodowodzie czarownic Davis. Różnili się od jego własnej linii rodzinnej.

Byli bardziej wyspecjalizowani w miksturach i zaklęciach, w przeciwieństwie do jego rodziny, która była znana z ziół i zaklęć leczniczych. Po prostu cieszył się, że mieli dobre zaklęcia obronne, których Imogen mogła użyć, by się chronić.

Zioła sprawiły, że jego siostra była tak dobra w tworzeniu różnych past i maści. Tego nauczyła ich matka. Chociaż Viola zawsze była w tym lepsza niż on, a także dlatego, że nigdy nie wykazywał tego zainteresowania. Jego mama powiedziała im, że chociaż nie mogą używać magii, mogą używać innych sposobów leczenia i ochrony ludzi.

Z tego powodu po śmierci siostry zdecydował się zostać lekarzem. Znalazł inny sposób leczenia ludzi, który nie wymagał stosowania ziół ani magii.

Był zaskoczony, że rodzina Davisów przeprowadziła się do Beacon Hills, ponieważ zwykle mieszkali w Nowym Orleanie. Wiedział, że mają tam swój własny sabat, więc zastanawiał się, co mogło spowodować, że przenieśli się do Beacon Hills. Nie pozwolili też, aby ich magia przeskoczyła o pokolenie tak jak ich.

Rodziców Lii spotkał tylko raz, kiedy był dzieckiem, więc tak naprawdę nie pamiętał ich zbyt dobrze. Nie był więc pewien, co sądzić o rozpromienionej blondwłosej dziewczynie, która obecnie rozmawiała z jego siostrzenicą podczas jedzenia.

Ben wiedział tylko jedno i nie był pewien dlaczego, ale ani trochę nie ufał Lii Davis. Przypomniała mu kogoś, kogo znał dawno temu i naprawdę miał nadzieję, że uczucie nieufności, które miał w końcu zniknie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro