Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

Rozdział 3

Kate Argent

━━━

— Kate nie może żyć — wyszeptała Allison, wciąż w kompletnym szoku po tym, jak usłyszała, jak Isaac mówi im, co słyszał w pokoju obok nich. — To nie jest możliwe.

— Jestem pewna, że Scott i Imogen wyjaśnią — Lydia powiedziała łagodnie, kładąc wygodnie rękę na ramieniu przyjaciółki. Nawet ona sama była zaskoczona, gdy dowiedziała się, że blond Argent wciąż żyje. — To znaczy, jeśli Araya nas puści.

— Nie zabiją nas, prawda? — Stiles jąkał się nerwowo, nawet nie powiedział ojcu, że przyjechał do Meksyku. — Dobrze. Bo tak naprawdę nie chcę tu umrzeć.

Isaac zmarszczył brwi, słysząc ciężkie kroki.

— Ktoś idzie — ostrzegł w chwili, gdy drzwi się otworzyły.

Malia warknęła na nadchodzących myśliwych, a on gestem nakazał jej się uspokoić, ustąpiła niechętnie.

— Możecie iść — Severo powiedział im szorstkim tonem.

Stiles uśmiechnął się do niego sarkastycznie.

— To wspaniale. Dzięki za gościnę — wymamrotał, idąc za myśliwym.

─────

Na zewnątrz Scott spojrzał na członków stada z ulgą, widząc, że nic im się nie stało i spojrzał na przywódcę Calaveras.

— Więc... Po prostu pozwalasz nam odejść?

— Wysłałam czterech ludzi tam, gdzie podobno widziano Kate. Żaden z nich nie wrócił. Zobaczmy, czy dasz radę.

Scott ukrywał swoją pogardę tak bardzo, jak tylko mógł, ale było oczywiste, że był zirytowany jej taktyką.

— Mogłaś mi po prostu powiedzieć, że ona żyje — Nie lubił być rażony prądem.

Araya uśmiechnął się.

— Nie uwierzyłbyś mi. Teraz wiem, jakim jesteś alfą. I gdzie leży twój następny krok.

— Jaki następny krok? — zmarszczył brwi.

— Kiedy ugryziesz niewinnego, kiedy zrobisz sobie betę, kiedy to zrobisz, wtedy przekroczę granicę i zapukam do twoich drzwi — ostrzegła go przed gestem, by wyszedł.

Scott nerwowo przełknął ślinę i szybko podszedł do swoich przyjaciół, obejmując ramieniem ramiona swojej dziewczyny. Wtuliła się w jego. Skończyła opowiadać Allison, że najwyraźniej myśliwi przywieźli Kate do Meksyku, ale nie interesował jej powód.

— Co teraz? — Stiles zapytał. Nadal nie wiedzieli, gdzie jest Derek.

— Myśli, że wie, gdzie możemy znaleźć Dereka — powiedział im.

Malia zacisnęła usta, ręce skrzyżowała na piersi.

— Powie nam gdzie?

Scott zmarszczył brwi.

— Właściwie to da nam przewodnika —  odparł, zanim zerknął w bok, gdy usłyszał zbliżający się motocykl.

Postać zdjęła hełm, ukazując znajomą twarz. Isaac wyprostował się, wpatrując się w kobietę w szoku.

— Ty! — wykrzyknął.

— Znasz ją? — Stiles spojrzał na betę.

— Braeden? — zapytał Isaac, zaskoczony, że kobieta wciąż żyje. Nie widział jej od nocy, kiedy uratowała go przed bliźniakami.

— Kim jest Braeden? — Malia zmarszczyła brwi.

— Jest najemniczką — powiedziała Imogen, wpatrując się nieco nieufnie w kobietę. Chociaż kobieta pomogła im kilka razy, nie była pewna, co sądzić o najemniku.

— W tej chwili jestem tą, która zabierze was do La Iglesia — Breaden odezwała się.

— Kościół? — Lydia przetłumaczyła.

— Czym jest Kościół? — spytał ostrożnie Stiles.

— To nie jest miejsce, w którym znajdziesz Boga — Braeden powiedziała złowieszczo — Teraz chodźcie za mną. Chcę tam dotrzeć, zanim zrobi się zbyt ciemno — włożyła kask i podjechała przed nimi.

Wszyscy wgramolili się do jeepa, Imogen usiadła na kolanach swojego chłopaka, dziewczyny i Isaac byli zgniecieni z tyłu. Kira miała na kolanach niechętną Malię, podczas gdy Lydia Allison, ponieważ miała na sobie spódnicę.

Napięcie było widoczne w jeepie, gdy Stiles jechał za Braeden.

— Dobrze, ja zapytam. Kim jest Kate Argent? — zapytała niezadowolona Malia, zerkając na brunetkę obok niej. — Czy jest z tobą spokrewniona?

Kira nieśmiało podniosła rękę.

— Uch, też chciałabym wiedzieć — Ponieważ były nowe w grupie, tak naprawdę nie wiedziały wszystkiego, przez co przeszli.

Stiles odetchnął.

— Chciałbym wiedzieć, jak wydostała się z trumny zakopanej sześć stóp pod ziemią.

— Nigdy jej w niej nie było — zauważył Scott.

— Była... To moja ciotka — Allison ujawniła, powoli godząc się z faktem, że jej ciotka nie umarła tej zimowej nocy. Zastanawiała się, czy jej ojciec wiedział, że Kate żyje.

— I totalna socjopatka — Lydia wtrąciła się bez skrupułów.

Kira, wyczuwając, jak bardzo to prawdopodobnie wpłynęło na dziewczynę, powiedziała łagodnie:

— Nie musisz teraz o tym mówić, jeśli nie chcesz.

— Um, tak, ma nam powiedzieć — Malia zakpiła.

— Tak, ma rację. — mruknęła Allison, wiedząc, że nie może tego ukryć. Wszyscy już wiedzieli, jaką osobą była Kate. To było sprawiedliwe powiedzieć tej dwójce, która nie wiedziała — Powinniście wiedzieć. Musicie wiedzieć.

— W porządku. Kate była tą, która podłożyła ogień, który zabił większość rodziny Dereka — Stiles oblizał usta, zaczynając.

— Niektórzy z nich przeżyli, jak Cora i Peter — Scott kontynuował.

— Bardzo mściwy Peter — mruknęła Imogen, nie mogąc zapomnieć, co zrobił.

— Tak, to on mnie ugryzł i przemienił — Scott owinął dłoń wokół jej w pocieszeniu.

— Zabił ją w zimową noc na moich oczach — Allison powiedziała, patrząc przez okno, przypominając sobie, jak Peter poderżnął Kate gardło. — Widziałam, jak została pochowana, ale najwyraźniej tak nie było, ponieważ nigdy nie było jej w trumnie.

Scott kontynuował, przypominając sobie wyjaśnienie, które udzieliła mu Araya.

— Calaveras słyszeli, że Kate została zabita przez szpony alfy. Chcieli się upewnić, że naprawdę nie żyje. Jej ciało goiło się. Coraz bardziej, w miarę jak zbliżała się pełnia. Wracała. Więc wymienili ciała.

— Jeśli myśliwy jest ugryziony, musi odebrać sobie życie, zanim się przemieni  — Łowczyni wyjaśniła cicho, jej umysł powędrował do matki, która się zabiła. — Calaveras traktują kodeks jak prawo. Ponoszą odpowiedzialność za jego egzekwowanie. Moja rodzina też taka była.

— Dobrze dla niej — Malia nagle powiedziała. — Ja też bym tego nie zrobiła.

— Czy zabiłabyś pół tuzina ludzi, żeby się wydostać — zapytał nagle Scott, zerkając na dziewczynę. — Bo tak właśnie zrobiła.

Isaac zmarszczył brwi.

— Więc Kate jest teraz wilkołakiem? — Właśnie wtedy, gdy wszystko zaczęło się uspokajać, wydawało się, że znów robi się nerwowo.

— Nie wiem — Prawdziwy alfa mruknął, wykrzywiając usta. — Wiesz, czasami postać, którą przybierasz, odzwierciedla osobę, którą jesteś.

— Jaką postać przybiera socjopatyczna suka? — Beta mruknął, nie będąc w pobliżu w tym czasie, gdy Kate była w pobliżu, ale samo usłyszenie o niej sprawiło, że wydawała się tak samo zła, jak Peter.

Coś nagle uderzyło w jeepa, powodując, że Stiles nacisnął hamulce, a ich ciała podskoczyły do ​​przodu. Imogen szybko położyła dłoń na desce rozdzielczej, żeby nie uderzyć w nią.

— Co się stało? — zażądała Braeden, kiedy wszyscy wysiedli z jeepa.

— Nie wiem — Stiles podrapał się po głowie, spoglądając na jeepa. — Czułem się, jakbyśmy w coś uderzyli.

Kobieta potrząsnęła głową i zwróciła się do prawdziwego alfy.

— Scott, musimy się tam dostać nocą. W przeciwnym razie jest zbyt niebezpiecznie.

— Idź — Stiles powiedział Scottowi, kiedy spojrzał w jego kierunku.

— Nie bez was — Prawdziwy alfa argumentował. Nie podobał mu się pomysł oddzielenia się od nich, biorąc pod uwagę to, co wydarzyło się w zeszłym roku.

— Stary, ktoś musi znaleźć Dereka — Stiles zapewnił przyjaciela, wiedząc, że jest zaniepokojony. Ale byli dość liczną grupą, więc nie martwił się zbytnio. — Coś wymyślimy.

— Dobrze — Scott westchnął.

Isaac pochylił się do Imogen, gdy obserwowali, jak dwójka najlepszych przyjaciół cicho szepcze.

— Powinni się już pocałować — żartował.

Imogen zmrużyła na niego oczy, nie doceniając jego dokuczania.

— Naprawdę nie podoba mi się pomysł, żeby mój chłopak całował kogoś oprócz mnie.

— Nie wiem, są blisko — drażniła się Lidia.

Hybryda spojrzała na nią surowo.

— Jestem pewna, że tobie też by się nie spodobało — Jej usta drgnęły na widok truskawkowej blondynki.

— Nie wiem, o czym mówisz — Banshee odwróciła się, jej policzki zarumieniły się, gdy chichot wyślizgnął się z dwóch niebieskookich przyjaciół. — Oboje jesteście tacy denerwujący — wiedziała, że ​​ona i Stiles spędzali ze sobą więcej czasu w ciągu ostatnich kilku miesięcy, ale nie była pewna, czy była gotowa wskoczyć z nim w cokolwiek, biorąc pod uwagę, że wciąż czuła się winna przez lata, kiedy go ignorowała.

Imogen szturchnęła Isaaca.

— Nie sądzę, żeby ktoś lubił nasze rozmowy — Dyskretnie skinęła głową w stronę kojotołaczki, która ich obserwowała, ze zmarszczonymi brwiami. Isaac wyglądał na zmieszanego jej insynuacją. Wiedźma/wilkołak podszedł do swojego chłopaka, który zakończył rozmowę ze Stilesem. — Nic nam nie będzie. Nie musisz się martwić.

— To trochę trudne, zwłaszcza ze wszystkim, co się wydarzyło — Scott mruknął, zakładając jej włosy za ucho, gdy spojrzała na niego. — Nie chcę cię zostawiać.

— Musisz iść uratować Dereka — przypomniała mu delikatnie, jej ręka wspięła się na jego klatkę piersiową wokół jego szyi i pociągnęła go w dół. Podzielili się krótkim pocałunkiem. — Uważaj na siebie, okej?

— Tak długo, jak ty będziesz robiła to samo. Nie mogę cię znowu stracić. — szepnął, wpatrując się w nią z mieszaniną emocji.

— Nie stracisz — zapewniła łagodnym tonem i oparła się o jego klatkę piersiową, gdy mocno ją przytulił. — Kocham cię.

— Też cię kocham — odsunął się i pocałował ją w czoło, zanim niechętnie puścił ją i podszedł do Braeden.

Imogen patrzyła, jak odjeżdżają i odetchnęła cicho, po czym podeszła do swoich przyjaciółek, mając nadzieję, że z chłopakiem wszystko będzie dobrze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro