Rozdział 3
Rozdział 3
Kate Argent
━━━
— Kate nie może żyć — wyszeptała Allison, wciąż w kompletnym szoku po tym, jak usłyszała, jak Isaac mówi im, co słyszał w pokoju obok nich. — To nie jest możliwe.
— Jestem pewna, że Scott i Imogen wyjaśnią — Lydia powiedziała łagodnie, kładąc wygodnie rękę na ramieniu przyjaciółki. Nawet ona sama była zaskoczona, gdy dowiedziała się, że blond Argent wciąż żyje. — To znaczy, jeśli Araya nas puści.
— Nie zabiją nas, prawda? — Stiles jąkał się nerwowo, nawet nie powiedział ojcu, że przyjechał do Meksyku. — Dobrze. Bo tak naprawdę nie chcę tu umrzeć.
Isaac zmarszczył brwi, słysząc ciężkie kroki.
— Ktoś idzie — ostrzegł w chwili, gdy drzwi się otworzyły.
Malia warknęła na nadchodzących myśliwych, a on gestem nakazał jej się uspokoić, ustąpiła niechętnie.
— Możecie iść — Severo powiedział im szorstkim tonem.
Stiles uśmiechnął się do niego sarkastycznie.
— To wspaniale. Dzięki za gościnę — wymamrotał, idąc za myśliwym.
─────
Na zewnątrz Scott spojrzał na członków stada z ulgą, widząc, że nic im się nie stało i spojrzał na przywódcę Calaveras.
— Więc... Po prostu pozwalasz nam odejść?
— Wysłałam czterech ludzi tam, gdzie podobno widziano Kate. Żaden z nich nie wrócił. Zobaczmy, czy dasz radę.
Scott ukrywał swoją pogardę tak bardzo, jak tylko mógł, ale było oczywiste, że był zirytowany jej taktyką.
— Mogłaś mi po prostu powiedzieć, że ona żyje — Nie lubił być rażony prądem.
Araya uśmiechnął się.
— Nie uwierzyłbyś mi. Teraz wiem, jakim jesteś alfą. I gdzie leży twój następny krok.
— Jaki następny krok? — zmarszczył brwi.
— Kiedy ugryziesz niewinnego, kiedy zrobisz sobie betę, kiedy to zrobisz, wtedy przekroczę granicę i zapukam do twoich drzwi — ostrzegła go przed gestem, by wyszedł.
Scott nerwowo przełknął ślinę i szybko podszedł do swoich przyjaciół, obejmując ramieniem ramiona swojej dziewczyny. Wtuliła się w jego. Skończyła opowiadać Allison, że najwyraźniej myśliwi przywieźli Kate do Meksyku, ale nie interesował jej powód.
— Co teraz? — Stiles zapytał. Nadal nie wiedzieli, gdzie jest Derek.
— Myśli, że wie, gdzie możemy znaleźć Dereka — powiedział im.
Malia zacisnęła usta, ręce skrzyżowała na piersi.
— Powie nam gdzie?
Scott zmarszczył brwi.
— Właściwie to da nam przewodnika — odparł, zanim zerknął w bok, gdy usłyszał zbliżający się motocykl.
Postać zdjęła hełm, ukazując znajomą twarz. Isaac wyprostował się, wpatrując się w kobietę w szoku.
— Ty! — wykrzyknął.
— Znasz ją? — Stiles spojrzał na betę.
— Braeden? — zapytał Isaac, zaskoczony, że kobieta wciąż żyje. Nie widział jej od nocy, kiedy uratowała go przed bliźniakami.
— Kim jest Braeden? — Malia zmarszczyła brwi.
— Jest najemniczką — powiedziała Imogen, wpatrując się nieco nieufnie w kobietę. Chociaż kobieta pomogła im kilka razy, nie była pewna, co sądzić o najemniku.
— W tej chwili jestem tą, która zabierze was do La Iglesia — Breaden odezwała się.
— Kościół? — Lydia przetłumaczyła.
— Czym jest Kościół? — spytał ostrożnie Stiles.
— To nie jest miejsce, w którym znajdziesz Boga — Braeden powiedziała złowieszczo — Teraz chodźcie za mną. Chcę tam dotrzeć, zanim zrobi się zbyt ciemno — włożyła kask i podjechała przed nimi.
Wszyscy wgramolili się do jeepa, Imogen usiadła na kolanach swojego chłopaka, dziewczyny i Isaac byli zgniecieni z tyłu. Kira miała na kolanach niechętną Malię, podczas gdy Lydia Allison, ponieważ miała na sobie spódnicę.
Napięcie było widoczne w jeepie, gdy Stiles jechał za Braeden.
— Dobrze, ja zapytam. Kim jest Kate Argent? — zapytała niezadowolona Malia, zerkając na brunetkę obok niej. — Czy jest z tobą spokrewniona?
Kira nieśmiało podniosła rękę.
— Uch, też chciałabym wiedzieć — Ponieważ były nowe w grupie, tak naprawdę nie wiedziały wszystkiego, przez co przeszli.
Stiles odetchnął.
— Chciałbym wiedzieć, jak wydostała się z trumny zakopanej sześć stóp pod ziemią.
— Nigdy jej w niej nie było — zauważył Scott.
— Była... To moja ciotka — Allison ujawniła, powoli godząc się z faktem, że jej ciotka nie umarła tej zimowej nocy. Zastanawiała się, czy jej ojciec wiedział, że Kate żyje.
— I totalna socjopatka — Lydia wtrąciła się bez skrupułów.
Kira, wyczuwając, jak bardzo to prawdopodobnie wpłynęło na dziewczynę, powiedziała łagodnie:
— Nie musisz teraz o tym mówić, jeśli nie chcesz.
— Um, tak, ma nam powiedzieć — Malia zakpiła.
— Tak, ma rację. — mruknęła Allison, wiedząc, że nie może tego ukryć. Wszyscy już wiedzieli, jaką osobą była Kate. To było sprawiedliwe powiedzieć tej dwójce, która nie wiedziała — Powinniście wiedzieć. Musicie wiedzieć.
— W porządku. Kate była tą, która podłożyła ogień, który zabił większość rodziny Dereka — Stiles oblizał usta, zaczynając.
— Niektórzy z nich przeżyli, jak Cora i Peter — Scott kontynuował.
— Bardzo mściwy Peter — mruknęła Imogen, nie mogąc zapomnieć, co zrobił.
— Tak, to on mnie ugryzł i przemienił — Scott owinął dłoń wokół jej w pocieszeniu.
— Zabił ją w zimową noc na moich oczach — Allison powiedziała, patrząc przez okno, przypominając sobie, jak Peter poderżnął Kate gardło. — Widziałam, jak została pochowana, ale najwyraźniej tak nie było, ponieważ nigdy nie było jej w trumnie.
Scott kontynuował, przypominając sobie wyjaśnienie, które udzieliła mu Araya.
— Calaveras słyszeli, że Kate została zabita przez szpony alfy. Chcieli się upewnić, że naprawdę nie żyje. Jej ciało goiło się. Coraz bardziej, w miarę jak zbliżała się pełnia. Wracała. Więc wymienili ciała.
— Jeśli myśliwy jest ugryziony, musi odebrać sobie życie, zanim się przemieni — Łowczyni wyjaśniła cicho, jej umysł powędrował do matki, która się zabiła. — Calaveras traktują kodeks jak prawo. Ponoszą odpowiedzialność za jego egzekwowanie. Moja rodzina też taka była.
— Dobrze dla niej — Malia nagle powiedziała. — Ja też bym tego nie zrobiła.
— Czy zabiłabyś pół tuzina ludzi, żeby się wydostać — zapytał nagle Scott, zerkając na dziewczynę. — Bo tak właśnie zrobiła.
Isaac zmarszczył brwi.
— Więc Kate jest teraz wilkołakiem? — Właśnie wtedy, gdy wszystko zaczęło się uspokajać, wydawało się, że znów robi się nerwowo.
— Nie wiem — Prawdziwy alfa mruknął, wykrzywiając usta. — Wiesz, czasami postać, którą przybierasz, odzwierciedla osobę, którą jesteś.
— Jaką postać przybiera socjopatyczna suka? — Beta mruknął, nie będąc w pobliżu w tym czasie, gdy Kate była w pobliżu, ale samo usłyszenie o niej sprawiło, że wydawała się tak samo zła, jak Peter.
Coś nagle uderzyło w jeepa, powodując, że Stiles nacisnął hamulce, a ich ciała podskoczyły do przodu. Imogen szybko położyła dłoń na desce rozdzielczej, żeby nie uderzyć w nią.
— Co się stało? — zażądała Braeden, kiedy wszyscy wysiedli z jeepa.
— Nie wiem — Stiles podrapał się po głowie, spoglądając na jeepa. — Czułem się, jakbyśmy w coś uderzyli.
Kobieta potrząsnęła głową i zwróciła się do prawdziwego alfy.
— Scott, musimy się tam dostać nocą. W przeciwnym razie jest zbyt niebezpiecznie.
— Idź — Stiles powiedział Scottowi, kiedy spojrzał w jego kierunku.
— Nie bez was — Prawdziwy alfa argumentował. Nie podobał mu się pomysł oddzielenia się od nich, biorąc pod uwagę to, co wydarzyło się w zeszłym roku.
— Stary, ktoś musi znaleźć Dereka — Stiles zapewnił przyjaciela, wiedząc, że jest zaniepokojony. Ale byli dość liczną grupą, więc nie martwił się zbytnio. — Coś wymyślimy.
— Dobrze — Scott westchnął.
Isaac pochylił się do Imogen, gdy obserwowali, jak dwójka najlepszych przyjaciół cicho szepcze.
— Powinni się już pocałować — żartował.
Imogen zmrużyła na niego oczy, nie doceniając jego dokuczania.
— Naprawdę nie podoba mi się pomysł, żeby mój chłopak całował kogoś oprócz mnie.
— Nie wiem, są blisko — drażniła się Lidia.
Hybryda spojrzała na nią surowo.
— Jestem pewna, że tobie też by się nie spodobało — Jej usta drgnęły na widok truskawkowej blondynki.
— Nie wiem, o czym mówisz — Banshee odwróciła się, jej policzki zarumieniły się, gdy chichot wyślizgnął się z dwóch niebieskookich przyjaciół. — Oboje jesteście tacy denerwujący — wiedziała, że ona i Stiles spędzali ze sobą więcej czasu w ciągu ostatnich kilku miesięcy, ale nie była pewna, czy była gotowa wskoczyć z nim w cokolwiek, biorąc pod uwagę, że wciąż czuła się winna przez lata, kiedy go ignorowała.
Imogen szturchnęła Isaaca.
— Nie sądzę, żeby ktoś lubił nasze rozmowy — Dyskretnie skinęła głową w stronę kojotołaczki, która ich obserwowała, ze zmarszczonymi brwiami. Isaac wyglądał na zmieszanego jej insynuacją. Wiedźma/wilkołak podszedł do swojego chłopaka, który zakończył rozmowę ze Stilesem. — Nic nam nie będzie. Nie musisz się martwić.
— To trochę trudne, zwłaszcza ze wszystkim, co się wydarzyło — Scott mruknął, zakładając jej włosy za ucho, gdy spojrzała na niego. — Nie chcę cię zostawiać.
— Musisz iść uratować Dereka — przypomniała mu delikatnie, jej ręka wspięła się na jego klatkę piersiową wokół jego szyi i pociągnęła go w dół. Podzielili się krótkim pocałunkiem. — Uważaj na siebie, okej?
— Tak długo, jak ty będziesz robiła to samo. Nie mogę cię znowu stracić. — szepnął, wpatrując się w nią z mieszaniną emocji.
— Nie stracisz — zapewniła łagodnym tonem i oparła się o jego klatkę piersiową, gdy mocno ją przytulił. — Kocham cię.
— Też cię kocham — odsunął się i pocałował ją w czoło, zanim niechętnie puścił ją i podszedł do Braeden.
Imogen patrzyła, jak odjeżdżają i odetchnęła cicho, po czym podeszła do swoich przyjaciółek, mając nadzieję, że z chłopakiem wszystko będzie dobrze.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro