Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

Rozdział 3

Kojotołak

━━━

Kira przeszła przez drzwi, niosąc dwie torby z książkami, które zostały pozostawione przez dwóch chłopaków, nieświadoma niebieskookiej czarownicy, która cicho wlokła się za nią. Rozejrzała się, zastanawiając się, dokąd ta dwójka uciekła. Miała nadzieję, że może zechcą się z nią zaprzyjaźnić.

Dźwięk warczenia przestraszył ją i westchnęła, gdy zobaczyła kojota wpatrującego się w nią na korytarzu. Cofnęła się, krzycząc, gdy ktoś złapał ją za ramię i rozluźniła się, gdy zobaczyła, że ​​to Imogen. Dziewczyna odciągnęła ją od kojota, który, jak sobie uświadomiła, zaczął ich gonić.

— Tędy! — Niebieskooka wrzasnęła, wciągając ją do męskiej szatni.

Kira wypuścił drżący oddech.

— To był kojot. W szkole jest kojot — jąkała się nerwowo, rzucając torby na podłogę, gdy druga dziewczyna zamykała drzwi.

Imogen wciągnęła ją za szafki.

— Bądź cicho — syknęła. Nie mogła użyć swojej magii przed dziewczyną i ryzykować ujawnienia się. Istniała też szansa, że ​​kojot to tak naprawdę Malia i nie chciała jej skrzywdzić.

Dwie dziewczyny wzdrygnęły się na dźwięk tłuczonego szkła i szybko zauważyły, że kojot włamał się przez drzwi.

— Umrzemy. Umrzemy — mruknęła w panice i nagle zakryła usta, widząc Imogen, która posłała jej spojrzenie, które mówiło, żeby się zamknęła. Nerwowo skinęła głową. Nie chciała dać się zjeść przez kojota.

Imogen dyskretnie sprawdziła, czy kojot tam jest i natychmiast ukryła się, gdy zwierzę/ewentualna dziewczyna warczała w jej kierunku. Zaczęła wierzyć, że to Malia, z powodu dziwnego uczucia, jakie dostała od kojota. W jej oczach było coś bardzo ludzkiego. Cofnęła się, szarpiąc drugą dziewczynę, by poszła za jej przykładem i poczuła, jak jej serce prawie wyskoczyło z piersi, gdy poczuła ręce na swoich ramionach. Odwróciła się i zobaczyła, że ​​to jej chłopak.

Skinął głową, odciągając ją do tyłu i nową dziewczynę, gdy nagle popchnął szafki, przewracając je. Poszedł sprawdzić, czy kojot nadal tam jest i nie słyszał bicia serca w okolicy. Tym, co przykuło jego natychmiastową uwagę, była lalka w torbie jego przyjaciela.

Stiles wpadł do szatni, patrząc zdyszany na dwie dziewczyny, które spojrzały na niego z niedowierzaniem.

— Co się stało? — zapytał, patrząc na nich, a potem na szafki na podłodze.

Cała trójka wypuściła powietrze.

─────

Imogen stała bezczynnie, gdy szeryf rozmawiał z chłopakami po tym, jak pan Tate wyszedł, a Kira stała sama przy prysznicach.
Teraz gdy była sama, nie mogła nie myśleć o tym, co wydarzyło się wcześniej lub o tym, co prawie się stało. Spojrzała na swoje ręce, przypominając sobie gniewne i złośliwe myśli, które miała. Coś kazało jej skrzywdzić Kirę i nie wiedziała, dlaczego była taka zła.

Wiedziała, że ​​Scott ją kocha, ale poczuła to paskudne uczucie zazdrości, kiedy Kira podeszła do niego i zaczęła z nim rozmawiać. Nie podobał jej się sposób, w jaki dziewczyna patrzyła na jej chłopaka i chciała ją skrzywdzić. Przerażało ją, że prawie zraniła Kirę. To było tak, jakby coś ciemnego przejęło ją i zmusiło do pójścia za dziewczyną, aby wyrządzić jej krzywdę.

Z boku Kira nie mogła powstrzymać się od spojrzenia na Scotta, który uratował ją i Imogen przed kojotem. Patrzyła, jak podchodzi do niebieskookiej dziewczyny, która wyglądała, jakby była pogrążona w myślach.
Młoda Yukimura wpatrywała się z zaciekawieniem, gdy chłopak delikatnie położył dłoń na policzku dziewczyny, wpatrując się w jej oczy z miękkim, zatroskanym spojrzeniem.

Nagle niebieskooka przyciągnęła chłopaka do głębokiego pocałunku. Kira nie mogła powstrzymać się od odwrócenia wzroku, czując się przerażona, że ​​zaczęła się w nim zakochiwać. Teraz zdała sobie sprawę, dlaczego ta druga dziewczyna spojrzała na nią wrednie, kiedy zaproponowała Scottowi notatki. Otwarcie flirtowała z chłopakiem, który był w szczęśliwym związku. Nie była tym typem dziewczyny, więc postanowiła zapomnieć o swoich małych uczuciach do Scotta.

Ale nie mogła się powstrzymać od spojrzenia w ich kierunku i zobaczyła, że ​​Stiles podszedł do pary, przerywając ich małą bańkę szczęścia. Cała trójka spojrzała w jej kierunku, a jej oczy szeroko się rozchylily, zanim odwróciła wzrok na tatę, który wrócił z rozmowy z szeryfem.

─────

Ben spojrzał na swoją siostrzenicę, która ponownie westchnęła, gdy leżała na kanapie z Zeusem drzemiącym na jej brzuchu.

— Dobra, co się z tobą dzieje?

— Nic — mruknęła ponuro, przeczesując palcami futro psiaka — Po prostu Scott poszedł z Lydią i Stilesem, żeby porozmawiać z bliźniakami. Ma problem z przemianą w wilkołaka i utratą kontroli. Myśli, że mogliby pomóc, bo byli alfami. Och i prawie zamordowałam dziewczynę z mojej klasy.

— Co?! — odłożył papierkową robotę, wpatrując się w nią szeroko otwartymi oczami — Ty, co?

Imogen zmarszczyła brwi.

— Nie wiem, co się stało. Myślę, że to może mieć coś wspólnego z tym że poświęciła się kilka tygodni temu. Czy wspominałam, że spotykam się z mamą i Sylvią? Nie martw się jednak, ponieważ to tylko halucynacje. Według Deatona w mojej głowie są otwarte drzwi, ale nie mam pojęcia, jak je zamknąć — westchnęła nerwowo. — A i jeszcze musimy zmienić kojotołaka z powrotem w dziewczynę.

— Kojotołak? — powtórzył powoli. Na twarzy Bena pojawiła się irytacja, że ​​trzymała to wszystko w sobie. — Imogen, nie możesz tak po prostu zachować tych rzeczy dla siebie. Niemożność kontrolowania swojej magii jest niebezpieczna — powiedział, przesuwając dłonią po twarzy. — Dzwonię do Grace.

— O co chodzi? — zapytała Grace, wchodząc do salonu, a Imogen usiadła z Zeusem, wysyłającym jej cichy jęk po przebudzeniu z drzemki. Obrażony zszedł z niej i z powrotem zasnął na kanapie.

— Możesz jej w tym pomóc, prawda? — zapytał Ben, patrząc na przyjaciółkę.

Skinęła głową, uśmiechając się do niego.

— Oczywiście, że mogę — wyglądała na całkiem pewną siebie. — Chodź. Czas zabrać się do pracy — wyprowadziła dziewczynę z salonu na podwórko.

─────

Grace nie udało się pomóc Imogen w odzyskaniu kontroli nad jej magią. Nie pomogło też to, że została odłączona od przodków. Bez względu na to, ile czasu spędziła w ciągu ostatnich kilku tygodni, próbując się z nimi połączyć, nie mogła nakłonić żadnego z nich do pomocy.

Niestety, nie miała dużo czasu na ćwiczenia z Grace, kiedy Scott wysłał jej wiadomość, by przyszła do rezerwatu, aby mogli pomóc Malii zmienić się w człowieka.

Imogen wysiadła z samochodu z Isaaciem i Lią, których odebrała przed przyjazdem tutaj. Stanęła obok Scotta z resztą ich przyjaciół.

— Czy ktoś jeszcze myśli, że możemy wyrządzić więcej szkody niż pożytku? — spytała Lydia, zerkając na nich.

Scott zmarszczył brwi, słysząc jej ton.

— Próbujemy powstrzymać ojca przed zabiciem własnej córki.

— Właściwie staramy się powstrzymać faceta przed zabiciem kojota, który w rzeczywistości jest jego córką, której nie wiemy, jak zmienić się z kojota z powrotem w jego córkę — zauważył Isaac, wpatrując się w alfę, który wciąż nie był zbyt pewny swoich umiejętności.

— I znowu z nie pomagasz — Stiles zadrwił.

Prawdziwy alfa zignorował ich, patrząc na młodą Argent.

— Przyniosłaś?

— Tak — skinęła głową, podeszła do bagażnika swojego samochodu i wyjęła karabin.

Zaskoczyło ich echo wystrzału i Scott natychmiast wsiadł na swój skuter z Imogen i odjechał. Dziewczyna trzymała mocno swojego chłopaka, gdy jechał, czując się zaniepokojona, że podał jej swój kask, a on sam nie miał dla siebie drugiego.

Scott był w pełni skoncentrowany na znalezieniu zapachu Malii, kiedy usłyszał nagły krzyk Isaaca w oddali. Całkowicie go zaskoczył, powodując, że stracił kontrolę nad swoim motocyklem. Zarówno on, jak i jego dziewczyna spadli. Scott natychmiast wstał pomimo bólu i podbiegł do niej, aby upewnić się, że nic jej nie jest.

Imogen usiadła z jękiem, który wyrwał się jej z ust, gdy zdjęła kask.

— Wszystko w porządku? — zapytał, trzymając jej twarz w dłoniach.

Dziewczyna patrzyła na niego, ignorując przeszywający ból w plecach.

— Tak — wymamrotała, wstając chwiejnie, gdy jej pomagał.

— Jesteś pewna? — położył dłoń na jej policzku, usuwając trochę jej bólu, powodując, że westchnęła z ulgą. Uśmiechnął się.

— W porządku. Dzięki — szepnęła, składając pocałunek na jego policzku, zanim się cofnęła. — Teraz musimy znaleźć Malię, zanim zrobi to jej ojciec.

Alfa skinął głową, stając się poważnym.

— Dobrze — spróbował skupić się z powrotem na zapachu kojota i w końcu udało mu się — Tędy — Gdy zaczęli biec, powoli zaczął zdawać sobie sprawę, dokąd zmierza Malia.

Imogen widziała w oddali kojotołaka i wiedziała, że ​​jest to dla nich niebezpieczne, kontynuując pościg za nią w ten sposób. Nie mogli ryzykować, że wpadną na kogoś, zwłaszcza jeśli Scott planował użyć swojego ryku, by zmusić Malię do powrotu do ludzkiej postaci.

Więc zatrzymała się, pozwalając Scottowi dalej gonić Malię, gdy skupiła się na stworzeniu bariery, która powstrzyma kojota przed dalszą ucieczką, błagając przodków, by jej pomogli.

— Proszę, proszę, proszę — mruknęła pod nosem. Chciała pomóc tej dziewczynie wrócić do jedynej rodziny, która jej pozostała. Chciała to zrobić nie tylko dla Malii, ale także dla pana Tate, który wciąż był zrozpaczony utratą rodziny.

Mogła poczuć to znajome mrowienie buzujące przez całe jej ciało, gdy używała magii. Wydychając cicho, zaczęła iść w kierunku, w którym poszedł jej chłopak, wiedząc, że jest blisko.

Scott spojrzał na nią, jego oczy błyszczały na czerwono z wysuniętymi pazurami.

— Ty to zrobiłaś? — zapytał, odnosząc się do kojotołaka uderzającego o niewidzialną siłę.

Uśmiechnęła się.

— Nie mogę pozwolić, żeby uciekła — powiedziała, praktycznie promieniejąc w środku, że jej magia znów jest w pełni pod jej kontrolą. Chociaż nie słyszała przodków, tak jak wcześniej, zrobiła, co mogła. Ledwo się do niej odzywali, chyba że miało ją to ostrzec, żeby się zbytnio nie martwiła. — Teraz twoja kolej. Wiem, że możesz to zrobić.

Jego usta uniosły się do góry i skinął głową, zwracając uwagę na kojota, który chodził tam i z powrotem. Wydał grzmiący ryk na kojotołaka, którego oczy lśniły elektryzującym błękitem, skomląc, gdy pochyliła głowę.

Imogen patrzyła z podziwem, jak kojotołak powoli zmienia się w dziewczynę. Uderzyła swojego chłopaka, który gapił się na nagą dziewczynę, która ze strachem wpatrywała się w swoje ręce. Zarumienił się.

— Nie patrzyłem na nią w ten sposób — jąkał się. „Była kojotem, a teraz jest dziewczyną i ja...

— Tak, też to widziałam, ale jestem prawie pewna, że się zestresuje — wymamrotała, zdejmując szary sweterek, który miała na sobie na czarnym luźnym podkoszulku, który połączyła z granatowymi obcisłymi dżinsami. Zdjęła barierę i powoli podeszła do Malii, która natychmiast spojrzała na nią ostrożnie. — Nie zrobię ci krzywdy. Po prostu myślę, że nie chcesz chodzić nago — uśmiechnęła się delikatnie, podając ubranie dziewczynie, która powoli je odebrała. — Mam w samochodzie trochę ubrań, które trzymam na wypadek sytuacji awaryjnych, ale na razie powinno wystarczyć.

— D-dzięki — Głos dziewczyny był chrapliwy i miękki od nieużywania od lat.

Imogen spojrzała na Scotta, który skinął głową i wyjął telefon, żeby zadzwonić do pozostałych i powiedzieć im, że mają Malię.


─────

Ben wpatrywał się w zdjęcie kobiety, o której nie myślał od dłuższego czasu. Ile czasu minęło, odkąd ją ostatni raz widział, pomyślał. Siedemnaście lat około?

Grymas na jej pełnych ustach był widoczny, kiedy zdała sobie sprawę, że robił im zdjęcie, a sam miał tandetny uśmiech na twarzy.
Zdjęcie wywoływało na jego ustach gorzki uśmiech, im dłużej na nie patrzył. Byli tacy młodzi i zakochani. A przynajmniej tak myślał. Była jego pierwszą miłością, ale także pierwszym złamanym sercem.

Pamiętał, jak zacięta, pewna siebie i uwodzicielska była, kiedy się spotkali. Nie wątpił, że pozostała taka sama. Była piękną dziewczyną, w której się zakochał i nie mógł zaprzeczyć, że byli lekkomyślni w swojej pasji.

Ciągły strach przed ciążą, pomyślał w zamyśleniu.

Miał sporo kochanek przez lata, ale żadna nie zbliżyła się do tego, co miał z tą ciemnowłosą dziewczyną na zdjęciu. Te wielkie brązowe oczy wpatrywały się w niego i nie mógł powstrzymać się od przypomnienia sobie, jak to było patrzeć na nie tyle lat temu.

Kiedy jego siostrzenica wspomniała o uratowaniu kojotołaka, nie mógł przestać myśleć o Corrine i o tym, że sama była jedną z nich. To był jej największy sekret, którym się z nim podzieliła.

Nie mógł nic poradzić na to, że pomyślał o tym, co by się stało, gdyby przeszła ciążę, zamiast się jej pozbyć. Ich dziecko byłoby w tym samym wieku co jego siostrzenica. Był pewien, że ta dwójka byłaby najlepszymi przyjaciółmi.

Te myśli rozgoryczyły go tym, co mógł mieć. W ogóle nie chciał mieć dzieci, ale kiedy Corrine do niego przyszła, nie mógł powstrzymać tej małej części siebie, która pragnęła dziecka. Dziecka, które mógł nazywać własnym. Tak więc, kiedy przyznała się do pójścia do kliniki, aby przerwać ciążę, w końcu poczuł do niej urazę. Właśnie z tego powodu ich związek zakończył się gniewnymi łzami i ostrymi słowami.

Następnie zagłębił się w studia, aby zostać lekarzem, a następnie otrzymał odpowiedzialność za wychowanie swojej czteroletniej siostrzenicy. Z biegiem lat przestał myśleć o Corrinne i ich niedoszłym dziecku.

Teraz był odnoszącym sukcesy lekarzem i dumnym wujkiem siedemnastoletniej siostrzenicy, którą wychowywał i chronił.

— Wujku wróciłam! — zawołała Imogen, zamykając drzwi frontowe.

Odłożył zdjęcie z powrotem do pudełka, nakładając wieczko.

— Jestem w salonie — powiedział. — A więc pomogłaś tej dziewczynie.

Weszła, uśmiechając się do niego.

— Malia znów jest człowiekiem i wróciła do ojca — powiedziała, zerkając na telewizor. — Chcesz obejrzeć film?

Ben uśmiechnął się, kiwając głową.

— Pewnie.

— W porządku. Zrobię popcorn — wyszła.

Spojrzał z powrotem na pudełko wypełnione wieloma „co jeśli". Może nie ożenił się z pierwszą kobietą, którą kochał, ani nie został ojcem, ale jego siostrzenica była dla niego jak córka, którą mógł mieć.

I to mu wystarczyło.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro