Rozdział 3
Rozdział 3
Druga Szansa
━━━
Ben z niepokojem wpatrywał się w zegar. Jego siostrzenica powinna już wrócić, a on zaczynał się martwić. Miał nadzieję, że nic złego się nie stało i żałował, że pozwolił jej wyjść samej w tej ulewie. Nie mógł przestać krążyć po holu wejściowym. Uczucie niepokoju osiągnęło apogeum, gdy próbował do niej zadzwonić ponownie, ale nie otrzymał odpowiedzi. Westchnął z frustracją.
Nie mógł nic poradzić na to, że zerknął na swoje kluczyki wiszące na wieszaku i zaczął po nie sięgać, decydując, że pojedzie jej poszukać. Ale zanim zdążył je złapać, drzwi się otworzyły, ukazując Imogen, która weszła, trzymając jedzenie.
Lekarz pozwolił, by ulga, którą odczuwał, szybko zniknęła, a na jej miejscu pojawiło się uczucie irytacji.
— Gdzie byłaś, Imogen? Tak się martwiłem, że coś się stało, kiedy nie wróciłaś i nie odbierałaś telefonu.
Niebieskooka spojrzała na niego przepraszająco.
— Przepraszam, ale pies pojawił się znikąd i przypadkowo go potrąciłam, dlatego trwało to tak długo. Musiałam zabrać go do kliniki, żeby mieć pewność, że nic mu nie jest. — powiedziała, wypuszczając oddech, chociaż nie mogła powstrzymać uśmiechu, który ciągnął jej usta, gdy pomyślała o zbliżającej się randce ze Scottem.
Mężczyzna posłał jej zatroskane spojrzenie.
— Cieszę się, że nic ci nie jest. Czy z psem wszystko w porządku? — przerwał, dostrzegając wyraz jej twarzy i uniósł brew. — Chociaż jak na kogoś, kto potrącił psa, masz dziwny uśmiech na twarzy...
— Och, wszystko z nim w porządku. Scott owinął mu nogę. — wymamrotała, ignorując część o uśmiechu i weszła do kuchni. Wujek podążał za nią, gdy wyjmowała jedzenie.
— A kim jest Scott? — zapytał z nutą irytacji w głosie. Wyjął kilka talerzy i filiżanek, zanim postawił je na blacie.
Dziewczyna zacisnęła usta, bawiąc się bransoletką, unikając kontaktu wzrokowego.
— Scott pracuje w klinice i jest z mojego rocznika. Mamy kilka wspólnych zajęć. Poprosił mnie też, żebym poszła z nim na imprezę po meczu lacrosse w piątek. — Jej głos cichł pod koniec.
Ben skrzywił się i odchrząknął.
— Przepraszam, co?
Imogen westchnęła, posyłając wujowi spojrzenie.
— Słyszałeś mnie. Zaprosił mnie na randkę i zastanawiałam się, czy nie będziesz miał nic przeciwko, żebym poszła? — zatrzymała się i patrząc na niego oczami szczeniaczka. — Proszę... Mogę iść?
Ben wpatrywał się w nią przez dłuższą chwilę, po czym westchnął ciężko.
— W porządku. — wymamrotał, wiedząc, że nie ma szans, kiedy robiła taką minę. Rzadko się zdarzało, kiedy tak robiła, więc nie był do tego przyzwyczajony. Miał 32 lata i wciąż zakochiwał się w tym spojrzeniu. Nie mógł powstrzymać uśmiechu, gdy zobaczył podekscytowany wyraz jej twarzy.
Ben miał tylko nadzieję, że ten dzieciak - Scott nie skrzywdzi jego siostrzenicy.
─────
Dni mijały szybko, aż nastała piątkowa noc. Imogen powiedziała Scottowi, że dostała pozwolenie od wujka, co wywołało uśmiech ulgi na jego twarzy. Oboje wymienili się numerami jeszcze tego samego dnia.
Kiedy przejrzała się w lustrze, nie mogła powstrzymać się od wspomnienia, kiedy Scott dotknął jej ręki, gdy wymieniali numery.
Scott podał Imogen swój telefon, żeby mogła wpisać swój numer, podczas gdy ona wręczała mu swój. Nie mogła powstrzymać sapnięcia, kiedy jego ręka musnęła jej własną.
Spojrzał na nią z troską.
— Wszystko w porządku?
Zignorowała błysk czerwonych oczu, który na chwilę pojawił się w jej umyśle, kiedy go dotknęła.
— Tak. — posłała mu uspokajający uśmiech, by pokazać, że wszystko w porządku, wręczając mu telefon. — Proszę. Teraz możemy pisać do siebie, kiedy tylko chcesz.
Scott wpatrywał się w nią przez chwilę, zanim pozwolił, by ten chłopięcy uśmiech szarpnął jego usta.
Imogen wypuściła drżący oddech, wciąż czując się zdezorientowana.
Dlaczego zobaczyła te czerwone oczy? Co to znaczyło?
Nie widziała już niczego, nawet po tym, jak się przytulili, gdy pogratulowała mu dostania się do pierwszego składu. Więc uwierzyła, że to mogła być tylko jej wyobraźnia.
Wyjrzała przez okno w samą porę, by zobaczyć samochód podjeżdżający do krawężnika. Założyła, że to Scott. Uśmiech pojawił się na jej ustach, gdy chwyciła telefon i apaszkę, wkładając ją gdy schodziła na dół.
Poczuła ulgę, że wujek pracuje i nie było go w domu, przez co nie odstraszył Scotta.
Imogen zrobiła powolny wdech, by się uspokoić, po czym otworzyła drzwi i wyszła, gotowa na pierwszą randkę.
─────
Jazda samochodem była wypełniona tematami różnych miejsc, do których Imogen się przeprowadzała i jej doświadczeń stamtąd. Scott uważnie słuchał jej wypowiedzi i zadawał kilka pytań.
Kiedy dotarli na imprezę, uśmiechnęli się do siebie szeroko, gdy odkryli, że napięcie zniknęło. Niezręczność, którą czuli na początku jazdy, została dawno zapomniana, gdy wyszli na zewnątrz, gdzie była impreza.
Scott robił, co mógł, by zignorować mdłości, które czuł w dole brzucha, gdy księżyc w pełni świecił na ciemnym niebie. Nie do końca wierzył w bzdury, które Stiles mu nagadał, ale wewnątrz miał przeczucie, że może jego najlepszy przyjaciel miał rację. Został ugryziony przez wilka i nie można było zaprzeczyć, że od tego czasu działy się dziwne rzeczy.
Ale w tej chwili, gdy spojrzał na Imogen, która uśmiechała się do niego i wpatrywała się w niego niebieskimi oczami, które sprawiały, że jego serce zadrżało, myśli o wilkołakach zostały zepchnięte na tyły umysłu.
Tak było, dopóki jego oczy nie spoczęły na Dereku Hale, który stał samotnie pośród drzew, obserwując go. Poczuł, że sztywnieje pod twardym spojrzeniem starszego mężczyzny. Dopiero gdy Imogen go szturchnęła, zdołał odwrócić wzrok.
— Co? — spojrzał na nią zmieszany.
— Powiedziałam: czy wszystko w porządku? — odparła, wyglądając na zaniepokojoną.
— Och, tak. Wszystko okej. — odparł, próbując się uspokoić, gdy jego wzrok na chwilę przemknął w kierunku, gdzie był Derek, tylko po to, by odkryć, że mężczyzna zniknął. Ponownie przeniósł wzrok na Imogen. — Chcesz zatańczyć? — wyciągnął rękę w kierunku niebieskookiej. Przyszedł tu, by cieszyć się imprezą z dziewczyną, która z jakiegoś powodu naprawdę go lubiła.
Brunetka spojrzała na niego niepewnie, ale wzięła go za rękę i pozwoliła, by na jej ustach pojawił się uśmiech.
Oboje kołysali się razem w rytm muzyki, gdy ona obejmowała go za szyję, a on jej talię. Nie mógł oderwać od niej wzroku, kiedy tańczyli i nie chciał, żeby ta noc się skończyła.
Tak było do czasu, gdy uczucie, które wcześniej poczuł, powróciło. Nie mógł powstrzymać jęku bólu.
— Scott? Wszystko w porządku? — zapytała Imogen, gdy się od niej odsunął.
— Ach! — Scott znowu jęknął. — Zaraz wracam. — odetchnął, gdy wytoczył się z tłumu, a ból się pogorszył. Szybko wsiadł do samochodu i odjechał.
Zostawił Imogen, która patrzyła, jak jego samochód znika w ciemnościach.
─────
Imogen weszła na swój ganek ze zmarszczonym czołem, ściskając mocno telefon. Przez chwilę obejrzała się na odjeżdżające czarne camaro. Nie mogła powstrzymać irytacji, jaką poczuła na Scotta, że po prostu ją tak zostawił. Gdyby nie czuł się dobrze, mogłaby odwieźć go do domu i zadzwonić do wujka, żeby ją odebrał. Ale najwyraźniej czuł się na tyle dobrze, by odjechać na własną rękę.
Otworzywszy drzwi frontowe, weszła gotowa udać się do swojego pokoju, by się dąsać. Zdecydowanie nie tak wyobrażała sobie tę noc.
— Imogen?
Spojrzała na Bena wchodzącego do holu wejściowego.
— Hej. — przywitała się cicho, zdejmując kurtkę i buty. Sięgnęła, żeby zdjąć apaszkę, i w myślach przeklęła się za to, że zapomniała o niej u Lydii. Przynajmniej tak jej się wydawało.
A może została w samochodzie Dereka? Nie pamiętała. Jej myśli były skupione na kędzierzawym brunecie.
— Wcześnie wróciłaś. — Mężczyzna zauważył i spojrzał na nią z zaciekawieniem, dostrzegając zmarszczkę na jej twarzy. — Co się stało?
Dziewczyna westchnęła, decydując się nie mówić mu, że Scott zostawił ją na przyjęciu. Gdyby to zrobiła, na pewno nie wapadłby w łaski jej wuja. Nie chciała nic mówić, dopóki nie dowie się, dlaczego chłopak ją opuścił.
— Nic. Chcę iść na górę i przebrać się przed pójściem spać. — wymamrotała, szybko wbiegając po schodach, nie dając wujkowi szansy na odpowiedź.
Ben zamrugał, słysząc, jak jego siostrzenica trzaska drzwiami sypialni. Westchnął.
— Tylko pytałem. — mruknął do siebie, po czym wrócił do salonu, żeby obejrzeć wypożyczony film. Odwrócił się, by upewnić się, że Imogen nie przyjdzie, zanim wcisnął „play". Zachichotał, gdy na ekranie ponownie pojawił się kard Nocy Kabaretowej z ubiegłej dekady.
Prawie dostał zawału, gdy usłyszał gwałtowne pukanie, na co powstrzymał jęk niezadowolenia. Miał szczerą nadzieję, że to nie ich gadatliwa sąsiadka, która uczepiła się jak rzep psiego ogona już po kwadransie od ich przeprowadzki. Przez ostatnie kilka dni udało mu się uniknąć starej kobiety w pracy, ale teraz nie był pewien, czy uda mu się wywinąć.
Ben otworzył drzwi, gotów przywitać się z kimkolwiek tylko po to, by być zaskoczonym widokiem niezręcznego, chudego nastolatka.
— Dobry wieczór, panie Lewis. — Nastolatek przywitał go między gwałtownymi oddechami. — Um, no tak. Nie wie pan, kim jestem. Otóż jestem przyjacielem pana siostrzenicy. Um... Wiem, że to zabrzmi trochę szalenie, um... Zapewne będzie pan chciał mnie zamknąć w wariatkowie, ale wie pan co? Mam to gdzieś. Tak samo, jak podczas porannego prysznicu, gdy na luzie szorowałem sobie stópki i nagle...
— Imogen! — Mężczyzna zawołał swoją siostrzenicę, nie spuszczając oka z nastolatka. — Do ciebie.
Niebieskooka zeszła po schodach ubrana w piżamę. Posłała chudemu nastolatkowi zdezorientowane spojrzenie.
— Stiles?
Chłopak odetchnął z ulgą na jej widok.
— Dzięki Bogu nic ci nie jest. — wymamrotał bez tchu.
Dziewczyna uniosła brew, szturchając wuja. Podniósł ręce w geście obronnym, zanim odwrócił się i wszedł do kuchni, ale wciąż starał się podsłuchiwać, o co chodzi.
Imogen odwróciła się do Stilesa z ustami zaciśniętymi w cienką linię.
— Co ty tutaj robisz?
— Scott mnie przysłał. — wypalił, zadowolony widząc, że wszystko z nią w porządku. Wyglądało na to, że Derek nic jej nie zrobił. — Chciał się upewnić, że wróciłaś do domu cała i zdrowa.
— Och... — zamrugała. — Cóż, nic mi nie jest. Derek Hale mnie przywiózł. — przerwała, biorąc pod uwagę, jak zdyszany był chłopak. Wyglądało na to, że przybiegł, prawdopodobnie po tym, jak poszedł sprawdzić co u Scotta. — Wiesz, Scott miał rację. Jesteś dobrym przyjacielem.
— Powiedział ci o mnie? — zapytał zaskoczony.
Imogen skinęła głową, posyłając mu uśmiech.
— W drodze na imprezę opowiadałam mu, jak trudno mi się zaprzyjaźnić, bo dużo się przeprowadzamy. Zaczął mi opowiadać, że nie wie, czy przeżyje bez ciebie, że jesteś jego najlepszym przyjacielem, który zawsze był przy nim.
Stiles nie mógł się powstrzymać od uśmiechu.
— Naprawdę? — Nagle nie poczuł gniewu przez to, jak jego przyjaciel go dziś zranił.
— Tak. — uśmiechnęła się, zanim przypomniała sobie kudłatego chłopaka, który ją zostawił. Westchnęła. — W każdym razie, jak widzisz, jestem bezpieczna i wróciłam do domu. Powiedz Scottowi, że możemy porozmawiać w szkole w poniedziałek. — odparła, na co szybko skinął głową, zanim ogarnął, że musi wrócić do domu.
Imogen zamknęła drzwi i prawie podskoczyła, gdy wujek stał za nią z rękami skrzyżowanymi na piersi.
— Scott nie przywiózł cię do domu?
Dziewczyna jęknęła, jej ramiona opadły, wiedząc, że Scott prawdopodobnie będzie miał zakaz pojawiania się w jej domu.
─────
Imogen wyszła ze szkoły i zmarszczyła brwi, gdy zobaczyła Scotta pędzącego w jej stronę. Tak naprawdę nie mieli okazji porozmawiać, ponieważ mieli dziś zabiegany dzień, a ona sama go unikała. Naprawdę nie była pewna, czy chce usłyszeć, co ma do powiedzenia.
Część niej obawiała się, że żałował spotkania z nią i postanowił wcześniej opuścić imprezę, aby uciec od niej. I naprawdę miała nadzieję, że tak nie jest. Naprawdę lubiła Scotta. Było w nim coś, co sprawiało, że przyciągało ją do niego. To zapewne mógł być powód, dla którego czuła się tak dobrze przy nim w porównaniu do innych ludzi, których spotkała do tej pory. Bała się, że nie chce już mieć z nią nic wspólnego.
— Imogen! Hej, czekaj! — zawołał za nią.
Z wahaniem zatrzymała się, zerkając na niego, gdy mocniej ścisnęła torbę. Zmusiła się do małego uśmiechu.
— Hej, Scott.
Chłopak nerwowo poruszył się na piętach, posyłając jej równie nerwowe spojrzenie.
— Chciałem powiedzieć, że naprawdę przepraszam, że zostawiłem cię w takim stanie na piątkowej imprezie.
— Dlaczego pojechałeś? Źle się poczułeś czy... — przerwała, odchrząkując. — Nie chciałeś iść tam ze mną?
— Co? Nie, nie, nie. — potrząsnął głową, posyłając jej zszokowane spojrzenie. — Oczywiście, że chciałem tam z tobą pójść.
Odczuła ulgę, ale nadal była ciekawa.
— Więc?
Scott nie mógł jej powiedzieć, że był wilkołakiem. Nie chciał jej odstraszyć.
— Czy możesz mi zaufać, że to się więcej nie powtórzy?
Patrzyła na niego przez dłuższą chwilę, przetwarzając jego słowa.
— Więcej? — powstrzymała uśmiech, gdy zobaczyła lekki rumieniec na jego policzkach. — Czy to oznacza, że chcesz znowu gdzieś wyjść? — Próbowała powstrzymać uczucie radości, które czuła w tym momencie, co ją zaskoczyło, ponieważ zaczynała przemieniać się w te dziewczyny, które zakochują się w chłopaku. Ale nie można było zaprzeczyć, że Scott różnił się od reszty.
— Tak, oczywiście. Naprawdę cię lubię, Imogen i muszę wiedzieć, czy dostanę drugą szansę? — zapytał poważnie, ze szczerą nadzieją w oczach.
Imogen nie mogła powstrzymać uśmiechu na jego słowa.
— Znaj moją łaskę. — żartowała.
Scott zamrugał kilka razy, zanim na jego twarzy pojawił się ogromny uśmiech.
— Naprawdę?
— Naprawdę. — potwierdziła własnym uśmiechem.
Imogen wkrótce zda sobie sprawę, że danie Scottowi drugiej szansy było prawdopodobnie zarówno najgorszą, jak i najlepszą decyzją w jej życiu. Ale nigdy tego nie żałowała.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro