Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 23

Rozdział 23

Pół-wiedźma Pół-wilkołak

━━━


— Jak to się w ogóle stało? — Stiles zapytał swojego najlepszego przyjaciela, gdy oboje siedzieli następnego ranka w jego pokoju. Scott właśnie powiedział, co jego przyjaciółka ujawniła mu zeszłej nocy. — Czy to dlatego, że Peter jest jej tatą, a w jej żyłach płynie krew wilkołaka? — zmarszczył brwi, wpatrując się w przyjaciela, który wydawał się poruszać pod jego badawczym spojrzeniem i westchnął. — Powiesz mi, czy nie?!

— M-mógłbym — wyszeptał Scott z poczuciem winy.

Sam jeszcze tego nie przetrawił. Wyglądało na to, że Imogen wierzyła, że ​​to dlatego, że była w połowie Hale, wilkołak obudził się w niej, gdy wróciła do życia, ale był pewien, że to dlatego, że on ją ugryzł. Wydawało się, że ugryzienie obudziło tę wilczą stronę, w taki sam sposób, w jaki Peter obudził zdolności Banshee Lydii swoim ugryzieniem.

— Ale to nie moja wina! Myślałem, że to ją sprowadzi? Naprawdę nie jestem pewien. Wiem tylko, że ją straciłem i chciałem ją odzyskać.

Stiles zamrugał.

— I ugryzienie zmarłej dziewczyny było twoim rozwiązaniem? — wyraził to z niedowierzaniem, rzucając swojemu przyjacielowi besztające spojrzenie. — Koleś! To twoja wina! Ugryzłeś Imogen i teraz jest hybrydą! Co oznacza, że ​​teraz musimy nauczyć ją i Malię kontroli!

Prawdziwy alfa uniósł brew.

— Malia?

Człowiek skrzywił się.

— Uch, tak. Obiecałem jej, że w zamian za klucze Brunskiego nauczysz ją przemiany. Nie wspomniałem o tym wcześniej, ponieważ wiesz, że Imogen umiera, a potem powróciła do życia i wczoraj był pogrzeb Bena i Grace, wyleciało mi to z głowy.

Scott westchnął.

— Stiles, zdajesz sobie sprawę, że będę bardziej koncentrował się na mojej dziewczynie, prawda? To znaczy, tak naprawdę nie znamy zbyt dobrze Malii.

— Wiem. Dlatego myślałem, że potrzebujemy pomocy — powiedział Stiles, kiedy Isaac wszedł do pokoju ze zdezorientowanym spojrzeniem.

— Czy jest jakiś powód, dla którego napisałeś do mnie SMS-a, żeby się tu spieszyć? — zapytał beta, spotykając się wcześniej z Imogen, odkąd chciał formalnie przeprosić za to, że był z Lią. Powiedziała mu, że nie ma nic do wybaczenia, ponieważ nie obwiniała go o nic. Nadal czuł ukłucie winy za spanie z wrogiem, zwłaszcza odkąd zbeształ Dereka za spanie z Jennifer. Mimo to był szczęśliwy, że odzyskał przyjaciółkę.

Scott zwrócił się do swojego przyjaciela z ciekawskim spojrzeniem.

— Stiles?

— Będziesz uczyć Malii kontroli, podczas gdy Scott pomoże Imogen. — powiedział Stiles i zobaczył wyraz twarzy blondyna. — Och, tak, Scott ugryzł Imogen, więc teraz jest hybrydą.

Prawdziwy alfa cofnął się na widok grymasu, który posłał mu Isaac.

─────

— Odchodzisz — powiedziała z niedowierzaniem. Oboje byli w loftcie Dereka, gdzie leczył się z rany Oni, którą odniósł podczas walki.

Aiden spojrzał na nią z gorzkim wyrazem twarzy.

— Oczywiście. Dlaczego Ethan i ja mielibyśmy zostać? Już rok temu skończyliśmy liceum. Utknęliśmy tylko dlatego, że chcieliśmy być częścią stada Scotta.

— Scott chce, żebyś został. Wspomniał wczoraj, że nie miał nic przeciwko temu, że dołączycie do stada, biorąc pod uwagę, jak bardzo pomogliście z Nogitsune — Lydia powiedziała mu, przypominając sobie krótką rozmowę, którą odbyła z prawdziwym alfą tuż przed tym, jak poszedł za Imogen, która była na zewnątrz. Nie miała pojęcia, o czym rozmawiali, ale pamiętała, że ​​jej najlepsza przyjaciółka nie była tak pogrążona w żalu, jak wcześniej.

— A ty? — zbliżył się do niej. — Chcesz, żebym został?

Cofnęła się, czując ukłucie winy z powodu bólu, który przemknął po jego twarzy.

— Tak... Ale...

— Niech zgadnę, nie chcesz być ze złym facetem — Aiden wypluł, zaciskając pięści. — Prawdopodobnie chcesz być ze Stilesem — uśmiechnął się gorzko, kiedy wzdrygnęła się na imię chłopaka. — To o to chodzi, nieprawdaż?

Jej oddech urwał się.

— Aiden, ja... Nie sądzę, że jesteś złym facetem. — odparła szczerze, patrząc na niego. — A Stiles jest tylko przyjacielem.

Wilkołak usłyszał, jak jej serce przyspiesza przy imieniu chłopaka i wpatrywał się w nią tępo. Zdał sobie sprawę, że nie zamierzała przyznać się do swoich uczuć do człowieka, ale było oczywiste, że coś między nimi się dzieje. Choć był zraniony, nie mógł być na nią zły. Od początku chodziło o seks, a w pewnym momencie przerodziło się w coś więcej. Ale było oczywiste, że wszystko, co mogło doprowadzić do czegoś więcej, zniknęło.

— Może myślisz, że tak jest, ale po prostu okłamujesz się, myśląc, że nie czujesz do niego nic więcej — westchnął. — Myślę, że powinnaś opuścić.

Lydia starała się nie myśleć zbyt intensywnie nad jego słowami o Stilesie.
Czy po prostu okłamywała samą siebie? Spędziła zbyt dużo czasu, widząc Stilesa jako tego sarkastycznego chłopaka, że nigdy nie rozważała możliwości zobaczenia go w innym świetle. Ale jej myśli wróciły do ​​pocałunku w szatni, który dzielili. Jej pocałunki z Jacksonem czy Aidenem nigdy nie sprawiły, że czuła się bardziej żywa niż ten moment, który dzieliła ze Stilesem.

— Ethan i ja zdecydowaliśmy, że chcemy odpocząć od tego miejsca — przyznał, że jego brat był bardziej przerażony niż on, odkąd prawie umarł kilka dni temu. Naprawdę wierzył, że umrze i wydawało się, że jego młodszy bliźniak chciał uciec z tego niebezpiecznego miasta.

— W porządku — szepnęła, czując się zraniona, że ​​po prostu wstał i odszedł, ale była mała część niej, która poczuła ulgę. Czuła, że ​​to jedyny sposób, w jaki mogła naprawdę zrozumieć swoje uczucia do Stilesa.

Naprawdę troszczyła się o Aidena, ale nie był osobą, o której ostatnio myślała.

─────

Od pogrzebu minęło kilka dni. Imogen wpatrywała się w Omara tępo, niepewna, czy była zaskoczona, czy nie. Właśnie skończyli rozmawiać z prawnikiem jej wujka o tym, co się z nią stanie po śmierci jej opiekuna. Prawnik skończył mówić im, że Ben zostawił ją pod opieką Omara. Nie była zaskoczona tym, ponieważ mieszkał w jej w domu i miał pracę.

Zostało jej też dużo pieniędzy, które mogła wykorzystać w każdej chwili. Wydawało się, że jej wujek zna ją całkiem dobrze, ponieważ nie wydawała dużych pieniędzy. Była bardzo odpowiedzialna. Było więc oczywiste, że nie miał problemu z pozwoleniem jej na wykorzystanie pieniędzy.

Nie była do końca pewna, jak się czuć, mając Omara jako jej opiekuna. To było dla niej dziwne, biorąc pod uwagę jego związek z jej najlepszą przyjaciółką i to, że był bratem Scotta.

— Wiem, że to wszystko jest dziwne, ale możemy sprawić, by to zadziałało — Omar wzdrygnął się, odzywając się, odwożąc ich do domu. — Nie mam problemu z tym że wychodzisz z przyjaciółmi lub zostajesz u Scotta, dopóki jesteś odpowiedzialny i dajesz mi o tym znać. Proszę również odrabiać pracę domową i skupiać się na nauce. Wiem, że macie tendencję do wpadania w nadprzyrodzone sprawy, ale nie powinniście pozwolić, aby wasze oceny ucierpiały. Jeśli potrzebujesz pomocy, daj mi znać. Już pomagam Allison w ekonomii, ponieważ wydaje się, że jest za tym do tyłu.

— Nauka.

— Co? — zamrugał, zerkając na nią. 

— Mam kłopoty na nauce przedmiotów ścisłych — wymamrotała.

Chciała, żeby to zadziałało. Choć trudno było jej przyzwyczaić się do myśli, że wujka nie ma już w pobliżu, żeby pomagać jej w odrabianiu lekcji. Ale musiała spróbować. Dał jej szansę na życie, a ona jej nie zmarnowała.

— Pomogę ci, nie martw się — Omar ukrył ulgę, że nie rzuciła się na niego za próbę przejęcia roli wujka. Chociaż z jej chemosygnałów mógł wywnioskować, że wciąż jest w żałobie. Musiał jeszcze dać jej list, który zostawił jej Ben i zamierzał dać go jej, gdy wrócą do domu. Spojrzał na nią, również chcąc przywołać coś, co zauważył, że wróciła do życia. — Ponadto zauważyłem, że twój zapach jest inny.

— Och... — zamrugała, odchrząkując. — Teraz też jestem wilkołakiem — wypaliła, powodując, że nagle nacisnął hamulce samochodu. Spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami, z ulgą widząc, że za nimi nie ma żadnych samochodów. Byli tylko kilka przecznic od domu.

Omar odwrócił się na swoim miejscu, patrząc na nią z niedowierzaniem.

— Przepraszam, czy powiedziałaś wilkołak?

Imogen unikała jego spojrzenia.

— Uch, tak...

Potem zaczęła mu pokazywać swoje świecące oczy, nad którymi miała problem z kontrolowaniem. Ciągle pojawiały się i znikały z jej normalnych niebieskich oczu.

— Nie jestem pewna, jak to się stało, ale teraz jestem hybrydą. Jak ty.

— Nie, nie tak jak ja — pokręcił głową i ponownie zaczął jechać. — Nie urodziłem się z genami wilkołaka. Zostałem ugryziony — powiedział. — Umarłaś jako czarownica i powinnaś była wrócić właśnie jako czarownica. Naprawdę nie było powodu, dla którego byłabyś w stanie wywołać swoją stronę wilkołaka, biorąc pod uwagę, jak silna jest twoja strona czarownicy.

— Więc jak myślisz, co się stało? — zapytała. Naprawdę nie wiedziała, jak się czuć, że jest w połowie wilkołakiem. Za każdym razem, gdy próbowała wysunąć pazury lub nawet kły jak jej chłopak, nic się nie działo. Wszystko, co się wydarzyło, to zmiana jej oczu. — Ponieważ nie potrafię nawet prawidłowo się przemienić — Była ciekawa, co może zrobić, ale wydawało się, że nie może tego zrobić.

Odchrząknął.

— To prawdopodobnie dlatego, że twoja strona czarownicy jest silniejsza niż strona wilka. To dlatego urodziłaś się z magią. Gdybyś tego nie zrobił, urodziłbyś się jako wilkołak z powodu swojego ojca. Szczerze mówiąc, była to szansa 50/50 na bycie jednym z nich.

Imogen odepchnęła od siebie poczucie wstrętu, którym została uderzona. Sprawy potoczyłyby się znacznie inaczej, gdyby urodziła się bez magii. Wyjrzała przez okno.

— Myślę, że to już nie ma znaczenia, ponieważ teraz jestem i jednym i drugim.

─────

Później tej nocy Imogen weszła do budynku i skierowała się w stronę wind. Nacisnęła przycisk, żeby pojechać na górę, ale musiała chwilę poczekać.

Drzwi windy otworzyły się i wyszedł Peter, dwójka ukrywała swoje zaskoczenie, widząc się nawzajem.

— Co ty tutaj robisz? — zapytał ją, drzwi windy zamknęły się za nim.

Imogen spojrzała na niego.

— Właściwie przyszłam porozmawiać z Derekiem, ale skoro tu jesteś, myślę, że powinnam ci też powiedzieć.

Mężczyzna zmarszczył brwi, obserwując, jak ponownie naciska przycisk windy.

— Co?

— Kiedy umarłam, oprócz spotkania z mamą widziałam też Laurę — przyznała, powodując, że zesztywniał na wzmiankę o swojej siostrzenicy. Odwróciła się i spojrzała na niego. — Nie wiem, czy cię to obchodzi, czy nie, ale nie była zła, że ​​ją zabiłeś. Właściwie była szczęśliwa, ponieważ jest z resztą twojej lub chyba naszej rodziny. Chodzi o to, że nie była na ciebie zła — Drzwi windy otworzyły się i weszła do środka. — Pomyślałam, że powinieneś o tym wiedzieć.

Peter patrzył na nią. Laura nie nienawidziła go za to, co zrobił. Tak bardzo starał się udawać, że nie czuje się winny za to, co zrobił, zwłaszcza że Laura była jego siostrzenicą. Jego pierwszą siostrzenicą.

— Dziękuję — szepnął w chwili, gdy drzwi się zamknęły.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro